Odwiedź nas na:
Wuchang: Fallen Feathers pokazuje, że dzięki Unreal Engine 5 można robić naprawdę ładne gry. Niestety problemy techniczne, mała transparentność twórców i dość przeciętna optymalizacja kładą się na grze cieniem.
Tony Hawk's Pro Skater 3 + 4 ma niskie wymagania sprzętowe, wygląda bardzo dobrze i w zasadzie pozwala grać bez obaw o wydajność peceta. Ten remake, to idealnie zoptymalizowana propozycja dla fanów serii.
Tales of the Shire to ogromne rozczarowanie. Gra, która miała być sielankową przygodą, okazała się technicznym koszmarem z tragiczną optymalizacją i przestarzałą grafiką. To mocny kandydat do tytułu najgorszej gry w uniwersum Tolkiena.
RoboCop: Rogue City powraca z dodatkiem Unfinished Business. To wciąż solidna strzelanka z dobrą oprawą graficzną i świetną optymalizacją. Niestety, studio Teyon nie naprawiło starych błędów, więc glitche i problemy ze skryptami potrafią psuć zabawę.
Twierdza Krzyżowiec: Edycja Ostateczna to remaster, ale pisany przez wielkie „R”. Firefly Studios stanęło na wysokości zadania i dostarczyło dokładnie taki produkt, jakiego fani oczekiwali. Piętą achillesową okazała się jednak kwestia trybu sieciowego.
Stellar Blade w końcu uwolniło się z okowów konsolowej ekskluzywności i zachwyca grafiką także na pecetach. Okazuje się jednak, że nie trzeba mieć najlepszego sprzętu, by się nim cieszyć, bo do komfortowej rozgrywki nada się nawet Steam Deck.
Death Stranding 2 idzie w ślady swojej poprzedniczki i ma szansę być jedną z najładniejszych gier obecnej generacji. Produkcja Hideo Kojimy zachwyca od pierwszej chwili i nie ma problemów z wydajnością na PlayStation 5.
Nowa gra w uniwersum Control zapowiadała się ciekawie, zwłaszcza że twórcy chwalili się grafiką. Finalnie dostaliśmy, póki co grę, która nie do końca działa tak jak powinna, a to solidny problem w produkcji sieciowej.
The Alters wraz z całą masą Janów w końcu trafiła w nasze ręce. Pod kątem technicznym jest naprawdę dobrze, zwłaszcza wydajność bez zastosowania upscalingu. Do tego śmiga nie najgorzej na Steam Decku.
JDM: Japanese Drift Master – technicznie solidny, ale graficznie nierówny. Piękne auta i światła kontra plastikowe tekstury i fizyka zderzeń jak z wesołego miasteczka. Jak wypada polski drift w Japonii?