No ładny ten iPhone z Androidem, ale czemu tak drogo? Recenzja Google Pixel 9

Google zbliżyło się Pixelem 9 tak bardzo do produktów Apple, że w niektórych elementach firma mogłaby udzielić swojemu konkurentowi korepetycji. To piękny i niezły smartfon, niestety cena za podstawowy model jest wyjątkowo wysoka.

mobile
Konrad Sarzyński10 października 2024
20

Trudno będzie uciec w recenzji Pixela 9 od porównań z iPhonem 16, w końcu to urządzenia niemalże bliźniacze. Nie chodzi tu jednak o próbę bardziej lub mniej udanego kopiowania konkretnych rozwiązań czy wizualnych elementów, co zdarza się czasem w budżetowych modelach innych marek. Nie, tu nie chodzi o obudowę, ułożenie aparatów czy klonowanie Dynamic Island wokół przedniego aparatu. Google poszło o krok dalej i skopiowało duszę iPhone’a. Jeżeli zastanawiacie się, jak wyglądałby iPhone 16 z Androidem, to właśnie tak.

Testowałem model Pixel 9, czyli podstawowy wariant tej generacji. Dostępne są także wersje Pixel 9 Pro i 9 Pro XL, które różnią się przede wszystkim dodatkowym obiektywem z tyłu oraz możliwością wyboru wariantu z większą pamięcią – maksymalnie odpowiednio 512 GB i 1 TB. Co do zasady wszystkie modele można zaliczyć do flagowców, współdzielą w końcu wygląd i procesor, a także nawet w najtańszym wariancie Pixel 9 przebija barierę 4000 złotych w oficjalnym sklepie. I to właśnie cena jest największą bolączką modelu, bo w żaden sposób nie broni jej specyfikacja.

Jeżeli chodzi zaś o wielkość wyświetlacza, to wersja podstawowa i Pro mają przekątną 6,3”, podczas gdy Pro XL może pochwalić się ekranem 6,8”. W przeciwieństwie do urządzeń Apple, nie dostajemy wariantu XL podstawowej wersji, nie miałoby to jednak tutaj większego sensu, bo wszystkie te urządzenia są bardzo zbliżone do siebie pod względem możliwości i ceny.

Prezentując Pixela 9, Google mocno podkreślało nacisk na funkcje AI. Niestety obecnie to więcej marketingowej otoczki niż faktycznych narzędzi, choć to właściwie przypadłość wszystkich sprzętów AI w tym roku. Podobne wrażenia można odnieść chociażby w przypadku laptopów ze specjalnymi przyciskami do Copilota. Jedyna funkcja, która faktycznie mi się przydała to Magic Editor do edycji zdjęć. Jest to sztandarowe narzędzie Pixeli, które do innych marek trafia w okrojonej wersji. Czy jednak korzystając z Pixela 9 czuję nową jakość spod znaku AI? Nie.

PLUSY:
  1. bardzo dobra jakość wykonania i elegancki wygląd;
  2. bardzo dobry wyświetlacz;
  3. bardzo przyjemny tryb portretowy;
  4. przyjemnie grające głośniki;
  5. czysty Android bez niechcianych aplikacji;
  6. obietnica aktualizacji przez 7 lat od premiery.
MINUSY:
  1. czas pracy na jednym ładowaniu mógłby być dłuższy;
  2. brak teleobiektywu;
  3. właściwie nieprzydatne AI;
  4. 128 GB w bazowym wariancie to zdecydowanie za mało;
  5. początek października, a tu ciągle bez Androida 15?
  6. zbyt wysoka cena.

Google Pixel 9 – specyfikacja

Poniżej znajdują się najważniejsze cechy modelu Pixel 9. Szczegółowa specyfikacja techniczna jest dostępna na oficjalnej stronie producenta.

procesor i układ graficzny

Google Tensor G4

Pamięć RAM

12 GB

Pamięć wbudowana

128 GB (dostępny też wariant 256 GB)

ekran

6,3" OLED 120 Hz, 2424 x 1080, 422 ppi

jasność ekranu

do 1800 nitów (HDR), do 2700 nitów (szczytowa)

aparat - tył

50 Mpix f/1,68 + 48 Mpix f/1,7 (ultraszerokokątny)

aparat - przód

10,5 Mpix f/2,2

nagrywanie filmów

4K do 60 kl./s, 1080p do 60 kl./s; zwolnione tempo do 240 kl./s

Łączność

5G, Bluetooth 5.3, Wi-Fi 7 (802.11be), NFC

Złącza

USB-C 3.2 - 1 szt, gniazdo kart nanoSIM - 1 szt (+ obsługa eSIM)

Czytnik linii papilarnych

w ekranie

Ładowanie

przewodowe: do 27 W; bezprzewodowe: do 15 W

System operacyjny

Android 14

Pojemność baterii

4700 mAh

Wymiary

152,8 mm x 72 mm x 8,5 mm

Waga

198 g

W chwili publikacji tekstu cena za model 12/128 GB w sklepie Google wynosiła 4049 złotych, w popularnych sklepach z elektroniką wariant z większą ilością pamięci (12/256 GB) wyceniany jest na około 4000 złotych.

Zawartość opakowania

Google Pixel 9 to kwintesencja minimalizmu, także jeśli chodzi o zawartość opakowania. Dostajemy poza smartfonem jedynie kabel z obu stron zakończony USB-C oraz klucz do otwierania tacki na kartę SIM.

Zawartość opakowania to minimalizm w pełni – Pixel 9 i kabel.Źródło: fotografia własna.

Do testów otrzymaliśmy także etui, które fanom Apple od razu skojarzy się ze standardowym etui do iPhone’a. W oficjalnym sklepie kosztuje ono 199 złotych i dostępne jest w 6 kolorach. My korzystaliśmy z białej wersji.

Etui to elegancki i znacznie masywniejszy model niż standardowe przezroczyste „plecki”. Muszę mówić, z jakim producentem mi się kojarzy?Źródło: fotografia własna.

Jakość wykonania i pierwsze wrażenia

No ajfon, no. Jeżeli Apple chciałoby zrobić żart i wypuścić urządzenie z Androidem, to stworzyłoby właśnie Pixela 9. Od pierwszego kontaktu mamy poczucie, że jest to produkt premium, wszystko jest eleganckie, przemyślane pod względem designu i spójne. Trudno zresztą, żeby w okolicy 4000 złotych było inaczej, mówimy w końcu o produkcie rzucającym rękawice flagowym modelom konkurencji.

Gdy wziąłem Pixela 9 do ręki, od razu pamięć mięśniowa zawiodła mnie do nawyków związanych ze sprzętem Apple i właściwie sporo z nich dało się przełożyć na nowy sprzęt wyszukiwarkowego giganta. Przez moje ręce przewija się sporo telefonów z Androidem, od budżetowców za kilkaset złotych po flagowce za grube tysiące, jednak odnoszę wrażenie, że Pixelowi znacznie bliżej do iPhone’a niż jakiegokolwiek androidowego konkurenta.

Wyspa aparatu ma charakterystyczny, poziomy kształt. Wystaje też dość mocno ponad obudowę, a ostre krawędzie tylko potęgują ten efekt.Źródło: fotografia własna.

Podstawowy wariant Pixela 9 dostępny jest w 4 kolorach: peonii, seledynowym, obsydianowym i porcelanowym. Nasz testowy egzemplarz był w tym ostatnim wariancie, który można określić po prostu jako kolor biały.

Z przodu dostajemy płaski ekran z Corning Gorilla Glass Victus 2, czyli niezwykle wytrzymałą powłoką, która zadebiutowała w zeszłorocznych modelach. Tył to z kolei błyszczące szkło oraz wyjątkowo wysoka i dość spora wyspa aparatu ułożona w charakterystyczny, poziomy sposób.

Etui nie należy do tanich i trzeba je kupić oddzielnie, ale sprawia bardzo dobre wrażenie.Źródło: fotografia własna.

Wszystkie przyciski znalazły się po prawej stronie obudowy i miałem z nimi pewien problem. Przy naturalnym ułożeniu telefonu w dłoni, idealnie pod kciukiem znalazła się kontrola głośności, a przycisk blokady wymagał nieco niewygodnego sięgania do góry czy wręcz przestawienia nieco telefonu w ręce. Kwestia przyzwyczajenia, ale znacznie bardziej wolałbym odwrotne ułożenie przycisków.

Zdecydowanie najwięcej dzieje się na dolnej krawędzi telefonu, gdzie znajdziemy tackę na kartę nanoSIM, złącze USB-C oraz mikrofon i głośnik. Drugi otwór mikrofonu znajduje się na górnej krawędzi.

Na dolnej krawędzi Pixela 9 znajdziemy najwięcej dodatkowych elementów.Źródło: fotografia własna.

Do testów dostaliśmy wariant ze 128 GB pamięci i powiedzmy sobie jasno – to zdecydowanie za mało. Niezależnie czy lubimy grać, czy może robimy sporo zdjęć i nagrywamy filmy, miejsca może zabraknąć dość szybko. Zdecydowanie lepiej jest wybrać wersję z 256 GB pamięci.

Ekran w Pixelu 9 to solidny zawodnik

Pixel 9 jest wyposażony w wyświetlacz OLED o przekątnej 6,3" i maksymalnym odświeżaniu 120 Hz. Rozdzielczość 2424 x 1080 pikseli przekłada się na zagęszczenie 422 ppi. Producent chwali się też szczytową jasnością na poziomie 2700 nitów.

Wyświetlacz to jeden z jasnych (i to dosłownie) punktów Pixela 9.Źródło: fotografia własna.

Jak to sprawdza się w praktyce? Świetne kąty widzenia, głęboka czerń i żywe kolory to właściwie standard przy OLED-ach, nie inaczej jest też i tutaj. To bardzo dobry wyświetlacz, na których z przyjemnością obejrzymy wideo czy zdjęcia.

Głośniki pozwolą cieszyć się dźwiękiem

Pixel 9 może pochwalić się dobrymi głośnikami stereo, które sprawdzą się przy oglądaniu materiałów wideo czy słuchania muzyki. Pod względem jakości dźwięku nowy flagowiec Google zdecydowanie nie ma się czego wstydzić i nie będziemy potrzebowali słuchawek, jeżeli akurat będziemy chcieli czegoś posłuchać.

Do ideału jednak nieco zabrakło. Głównie basu i niskich tonów, choć to akurat praktycznie powszechna przypadłość. Odrobinę martwi środek, który jest zbyt mocno podbity. Słychać to głównie przy muzyce, w której pojawia się delikatnie jazgotliwa nutka.

Porównanie do iPhone’a? Od tego w tym tekście nie uciekniemy – pod ręką miałem akurat iPhone’a 15 Pro, zatem nie jest to bezpośredni konkurent na rynku, ale posiadacz świetnych głośników. Zarówno na nim, jak i na Pixelu 9 seriale brzmiały świetnie. W przypadku muzyki sprzęt od Google wypadał dla mnie zauważalnie gorzej i choć muzyka była wyraźna i dość przyjemna, to nieco bardziej „smartfonowa” w brzmieniu, właśnie przez nieco przerysowany środek.

Legendarny czysty Android

Poszukiwanie „czystego Androida” to dla kupujących telefon z tym systemem często jedno z najważniejszych i zarazem najtrudniejszych zadań. Nakładki na system bywają różnej jakości, często dość mocno modyfikując pierwotne założenia, zmieniając chociażby nawigację czy sposób prezentowania aplikacji i menu, co nie zawsze może przypaść do gustu. A co najważniejsze, to od producenta nakładki zależy częstotliwość aktualizacji, która w wielu przypadkach pozostawia sporo do życzenia.

Po pierwszym logowaniu aż się chce zawołać – jak tu czysto!Źródło: Pixel 9 z systemem Android 14.

W Pixelu 9 dostajemy czystego Androida i obietnicę 7 lat uaktualnień (licząc od premiery). To może być jedna z kluczowych cech przy wyborze tego modelu. Na minus należy jednak zaliczyć fakt, że nowy Pixel nie otrzymał od razu na premierę Androida 15. I tuż po premierze również nie. Pisząc te słowa 10 października wciąż mam na nim wersję 14, choć może się to niebawem zmienić.

Górna belka oraz aplikacje systemowe mają spójną stylistykę.Źródło: Pixel 9 z systemem Android 14.

Ponadto, zwłaszcza w przypadku tańszych modeli czy marek specjalizujących się w sprzętach budżetowych i ze średniej półki, możemy natrafić na tzw. bloatware, czyli masę niechcianych aplikacji i gier, dostarczanych przez producenta. Google Pixel 9 pod tym względem to spełnienie marzeń systemowych purystów, bo otrzymujemy tu tylko to, co niezbędne, pozbawione dodatkowych aplikacji czy niechcianych zamienników. No i oczywiście brak jakichkolwiek reklam, choć to ponownie przede wszystkim domena urządzeń z niższej półki cenowej niż ta.

Minutnik z klawiaturą jest wybitnie niewygodny, tutaj autentycznie zatęskniłem za nakładkami na Androida.Źródło: Pixel 9 z systemem Android 14.

Wydajność, kultura pracy

Google Pixel 9 nie był projektowany z myślą o biciu rekordów w benchmarkach, choć do codziennych zastosowań i robienia zdjęć ma spory zapas mocy i właściwie wszystkie czynności wykonuje bez chwili zawahania. Czytnik linii papilarnych reaguje błyskawicznie, podobnie jak aplikacja aparatu, choć to raczej standard na tej półce cenowej.

Sprawdziłem testowy egzemplarz w Geekbench 6, czyli popularnym benchmarku mierzącym wydajność jednego rdzenia, wielordzeniową i układu graficznego. Otrzymałem odpowiednio wyniki 1614, 4233 i 6490 punktów, co oznacza całkiem niezłe wyniki, choć niższe od np. Samsunga S24 oraz S23, a w przypadku układu graficznego także od Xiaomi 13. To zdecydowanie nie jest najpotężniejszy telefon na rynku, choć zapas mocy powinien wystarczyć do obsłużenia kolejnych wersji Androida w przyszłości.

W grach na chwilę obecną jest nieźle. Przetestowałem grę w popularnych wymagających tytułach, takich jak Genshin Impact, Call of Duty Mobile, Asphalt Legends Unite, PUBG Mobile czy Honkai: Star Rail, a także w posiadających typowo mobilny charakter Cookie Run Kingdom i The Elder Scrolls Castles i nigdzie nie odnotowałem problemów z wydajnością, które uniemożliwiałyby grę. Wszędzie też wybierałem najwyższe możliwe ustawienia graficzne. Choć nie wszędzie udało się utrzymać 60 kl./s.

Pixel 9 radzi sobie z grami nieźle, ale już w chwili premiery nie jest to mistrz wydajności. Na tym ujęciu widać też, jak bardzo wyspa aparatów podbija w górę cały telefon.Źródło: fotografia własna.

Genshin Impact jest obecnie jedną z najbardziej wymagających gier na urządzenia mobilne i przez to służy jako całkiem niezły benchmark wydajności sprzętu. Na najwyższych ustawieniach możliwa jest gra w około 40 kl./s, a w spokojniejszych lokacjach wynik ten podskoczy do około 50 kl./s.

W tym momencie Pixel 9 cechuje się wydajnością, która zagwarantuje nam uruchomienie nawet najbardziej wymagających gier, nie mówiąc już o znacznie mniej zasobożernych aplikacjach użytkowych. Czy jednak Pixel 9 będzie nienagannie pracował na koniec wsparcia za 7 lat? Ciężko powiedzieć, ale skoro już teraz ma problem z 60 kl./s w Genshin Impact, to z czasem te problemy będą się pewnie pogłębiać.

Temperatury w czasie obciążenia są na zadowalającym poziomie. Pixel 9 najmocniej nagrzewa się w okolicy wyspy z aparatem, pomiary wykazały około 42 stopni. Trzymając urządzenie zarówno pionowo, jak i poziomo, nie odczuwałem żadnego dyskomfortu związanego ze zbyt wysoką temperaturą obudowy. Nie zaobserwowałem też spadku wydajności związanego ze wzrostem temperatury i throttlingiem. Potwierdzają się tym samym pierwsze doniesienia i testy, że Pixel 9 cechuje się dobrymi temperaturami pracy, ale fatalną baterią. I w tym miejscu płynnie przejdźmy do jednej z poważniejszych wad modelu.

Czas pracy na jednym ładowaniu bez rewolucji i rewelacji

Akumulator o pojemności 4700 mAh nie zrobi obecnie na nikim większego wrażenia, podobnie zresztą jest z czasem pracy na jednym ładowaniu. Telefon przy standardowym użytkowaniu bez większego trudu powinien wytrzymać dobę, jednak przy streamingu wideo bez przerwy przez 5G czas włączonego ekranu kształtował się na poziomie około 6 godzin (maksymalnie 6 godzin 14 minut).

Gry potrafią pożerać nawet 30% baterii na godzinę, podczas gdy pozostałe aplikacje z reguły zadowalają się kilkunastoma procentami, przykładowo Discord 11,5% na godzinę, Twitch 13,5%, a Chrome z przeglądaniem serwisów internetowych, na których sporo było osadzonych materiałów wideo około 12,5% na godzinę.

Google zdecydowanie nie bierze udziału w zawodach na najszybsze ładowanie. Według deklaracji producenta Pixel 9 obsłuży bezprzewodowe ładowanie do 15 W oraz przewodowe do 27 W. Żeby zobaczyć 100% naładowania będziemy musieli uzbroić się w cierpliwość, powinno to z reguły zająć nieco ponad 1,5 godziny. Niska prędkość ładowania powodowała, że z reguły zostawiałem Pixela podłączonego do ładowania na noc, by rano mieć sprzęt gotowy do użytku.

Co do zasady są to wartości wystarczające w codziennym użytkowaniu, ale zdecydowanie moglibyśmy oczekiwać czegoś więcej. I nawet nie chodzi tu o przesuwanie granic i wyścig o miano najszybszego ładowania w branży, a o coś w rodzaju 60-100 W, które mogą się przydać, gdy mamy tylko chwilę na podładowanie, a poziom baterii niepokojąco niski.

Aparat robi niezłe zdjęcia, ale brakuje teleobiektywu

Z reguły teleobiektyw traktuję jako umiarkowanie przydatny bajer, a w podróży częściej potrzebuję szerokiego kąta niż dużego przybliżenia. Tak mogę sobie to jednak argumentować przy smartfonach ze średnio-niższej półki, gdzie konieczne były pewne kompromisy i teleobiektyw poszedł pod nóż dla dodatkowych oszczędności. Tu jednak mówimy o sprzęcie za całkiem spore pieniądze, w przypadku którego takich kompromisów po prostu być nie powinno. Czymś jednak trzeba było wyróżnić model Pro, padło na obiektyw tele.

No ładnie wyszło.Źródło: fotografia własna.

Poza tym mankamentem trudno się jednak przyczepić do czegoś poważniejszego, bo zdjęcia robione Pixelem 9 są bardzo dobrej jakości. I to niezależnie, czy wybierzemy przedni aparat czy jeden z dwóch dostępnych obiektywów umieszczonych na tylnej obudowie.

Jedzenie fotografowane w trybie portretowym wygląda całkiem nieźle.Źródło: fotografia własna.

Ładnie i naturalnie prezentują się zdjęcia w trybie portretowym, który można śmiało wykorzystywać nie tylko do fotografowania ludzi, ale także np. zwierząt czy jedzenia. Aparat stosunkowo nieźle radzi sobie z nakładaniem efektu rozmazania i pilnowaniem krawędzi obiektów.

Zdjęcia po zachodzie Słońca także wychodzą dobrze, a Pixel 9 pozwoli zrobić wyraźne i nieźle prezentujące się ujęcia zwiedzanych miejsc nawet gdy dotarliśmy do nich nieco za późno i robi się już powoli ciemno.

Zdjęcie wieczorne zrobione obiektywem ultraszerokokątnym.Źródło: fotografia własna.

Zdjęcie wieczorne zrobione głównym obiektywem.Źródło: fotografia własna.

Zdjęcie wieczorne zrobione głównym obiektywem z dwukrotnym zoomem.Źródło: fotografia własna.

Wśród mniejszych mankamentów muszę odnotować okazjonalne problemy z balansem bieli w trybie automatycznym. Zdarzyło się, że zdjęcia wychodziły zbyt „niebieskie” i konieczne było ocieplenie nieco kolorystyki, by całość wyglądała poprawnie. Taką przypadłość miałem jednak tylko w jednym konkretnym kadrze w pomieszczeniu z intensywnie zielonymi ścianami, udało mi się chyba trafić idealnie w słaby punkt algorytmów w aparacie od Google’a.

Zabawy długą ekspozycją i rozmazanymi obiektami w ruchu mogą spodobać się lubiącym eksperymenty.Źródło: fotografia własna.

AI? Aj, to dla mnie wciąż bajer, chociaż Magic Editor działa nieźle

Tak jak wspomniałem na samym początku, Pixel 9 przedstawiany był jako smartfon, który bardzo mocno stawia na AI. Faktycznie, jest ono zaszyte w system, jednak czy w codziennym użytkowaniu jakkolwiek różni się to od „staromodnego” smartfona bez sztucznej inteligencji? Obecnie nie.

Przytrzymując przycisk zasilania możemy w każdej chwili wywołać asystenta Gemini, który jest dużym modelem językowym od Google i odpowie na nasze pytania. Jeżeli nie mieliśmy jeszcze styczności z tym AI, ale korzystaliśmy z ChatGPT czy Copilota, to bardzo szybko poczujemy się jak w domu.

Czym jednak ta funkcja różni się jakoś drastycznie od klasycznego asystenta znanego sprzed ery Gemini? Pytając o pogodę czy godzinę w danym mieście dostaniemy zbliżoną odpowiedź. Jeśli jednak spytamy o metody uprawy szczypiorku, nie dostaniemy wyników wyszukiwania z Google, a opracowaną przez AI odpowiedź. Niby jest to wygodna synteza informacji, nie mamy jednak podanych źródeł ani pewności, czy bot czegoś nie pomieszał, wiec w efekcie korzystanie z niego może przynieść nieoczekiwane rezultaty.

Jedyna funkcja AI, która faktycznie mi się spodobała to Magic Editor zaszyty w aplikacji Zdjęcia. Obróbka zdjęć z wykorzystaniem AI bezpośrednio w galerii zdjęć to duża wygoda, a efekty powinny być zadowalające na prywatne potrzeby.

Okolice redakcji w kilkanaście sekund mogę zamienić na słoneczną Toskanię.Źródło: fotografia własna.

Magic Editor działa dość precyzyjnie, a obsługa nie powinna sprawić większych problemów. Polecenia możemy wpisywać w języku polskim, co też będzie dużym ułatwieniem. Narzędzie nie działa idealnie i przykładowo na zdjęciu powyżej ewidentnie nieco przycięło mi włosy, jednak trzeba oddać, że poradziło sobie bardzo poprawnie. Rozwichrzona fryzura w połączeniu z podchwytliwymi elementami tła (wiszące kable) nie była łatwym zadaniem, a efekt końcowy i tak wyszedł całkiem przyjemny.

Podmiana tła to żaden problem.Źródło: Pixel 9 z systemem Android 14.

Google Pixel 9 – podsumowanie

Google Pixel 9 to smartfon, który mógłby być świetny, jednak producent podjął kilka dziwnych decyzji, które nie mają żadnego usprawiedliwienia w tym przedziale cenowym. Niewielka bateria, wolne ładowanie i zaledwie 128 GB pamięci to specyfikacja, którą biją na głowę nawet budżetowe konstrukcje.

W kontraście do tych wad otrzymujemy świetnie wykonany telefon z ładnym i spójnym designem, który nie od pierwszego kontaktu mówi jasno – to sprzęt premium. Dostajemy też dobrą, choć nie wybitną wydajność oraz bardzo dobrej jakości aparat.

Google nie wykorzystało największej przewagi, jaką mogłoby być wprowadzenie na rynek modelu od razu z Androidem 15. Dostaliśmy poprzednią wersję i to nie tylko w chwili premiery, ale też w chwili pisania tych słów.

Korzystanie z Pixela 9 to była czysta przyjemność i niechętnie się z nim rozstaję, choć z narzekania powyżej mogłoby się wydawać, że będzie inaczej. Bo faktycznie, bazując na suchych faktach, trudno wybronić ten model w premierowej cenie. Gdy jednak poza rozumem do głosu dopuścimy także serce, Pixel 9 może się podobać. Trochę jak iPhone. I to chyba najlepsza puenta dla tej recenzji.

Sprzęt do testów dostarczył producent.

POWIĄZANE TEMATY: mobile test sprzętu Google Pixel

Konrad Sarzyński

Konrad Sarzyński

Od dziecka lubił pisać i zawsze marzył o własnej książce. Nie spodziewał się tylko, że będzie to naukowa monografia. Ma doktorat z rozwoju miast, czym chętnie chwali się znajomym przy każdej możliwej okazji. Z GOL-em przygodę zaczął pod koniec 2020 roku w dziale Tech. Mocno związał się z newsroomem technologicznym, a przez krótki moment nawet go prowadził. Obecnie jest redaktorem w Futurebeat.pl odpowiedzialnym za publicystykę i testy sprzętu. Czasem też zrecenzuje jakąś grę o budowaniu, w końcu ma z tego doktorat. Gra od zawsze, lubi też dużo mówić. W 2019 roku postanowił połączyć obie te pasje i zaczął streamować na Twitchu. Wokół kanału powstała niewielka, ale niezwykła społeczność, co uważa za jedno ze swoich największych osiągnięć. Ma też kota i żonę.

„Wreszcie ktoś stawia na USB-C": nowa płyta główna dla Arrow Lake nie ma w ogóle USB-A z tyłu

„Wreszcie ktoś stawia na USB-C": nowa płyta główna dla Arrow Lake nie ma w ogóle USB-A z tyłu

Nowy Xbox Series X bez napędu zużywa mniej prądu i ma lepsze chłodzenie; to zasługa procesora

Nowy Xbox Series X bez napędu zużywa mniej prądu i ma lepsze chłodzenie; to zasługa procesora

10 graczy w sądzie przeciwko przejęciu Blizzarda przez Microsoft - wynik? Game over

10 graczy w sądzie przeciwko przejęciu Blizzarda przez Microsoft - wynik? Game over

Gracz włożył kartę graficzną do złego slotu; swój błąd zrozumiał dopiero po pół roku

Gracz włożył kartę graficzną do złego slotu; swój błąd zrozumiał dopiero po pół roku

Uważaj na aktualizację Windows 11; wersja 24H2 dezaktywuje niektóre kopie

Uważaj na aktualizację Windows 11; wersja 24H2 dezaktywuje niektóre kopie