Świetnie wyceniony smartfon, który potrafi zachwycić ekranem i aparatem. Recenzja Motorola Edge 60 Fusion

Motorola stawia na sprawdzone rozwiązania. Fani marki docenią znane im materiały i design oraz nowe kolory. Największe zalety to świetny wyświetlacz, niezły aparat i szybkie ładowanie. Tylko czy starczy wydajności?

mobile
Konrad Sarzyński6 maja 2025
2

To pracowity okres dla Motorli – na rynek trafiają kolejne urządzenia z tegorocznych edycji, zarówno z kultowej serii składanych modeli razr, jak i z reguły atrakcyjnie wycenianej edge. I to właśnie przedstawiciel tej drugiej rodziny – Edge 60 Fusion – trafił w moje ręce. Na rynku jest już dostępny w ofercie operatorów, a niebawem ma trafić do sprzedaży także w sklepach i to dobry moment, by się mu lepiej przyjrzeć.

Podczas gdy wielu producentów stara się przekonać do zakupu smartfonów ze średniej półki oszałamiającą wydajnością i wynikami w benchmarkach, Motorola idzie odmienną drogą, nieco zbliżoną do recenzowanego ostatnio „budżetowego flagowca” Pixela 9a, choć pozycjonując swoje modele na niższej półce. Wśród recenzji, które mogliście ostatnio przeczytać na naszym portalu, Edge 60 Fusion najbliżej wydajnościowo do POCO X7, choć pod względem stylistyki i ogólnej filozofii dzieli te modele praktycznie wszystko.

Charakterystyczny design, intensywne i niecodzienne kolory z równie nietypowymi nazwami, mocno zakrzywione krawędzie ekranu oraz ogólne nastawienie na jakość multimediów są znakiem rozpoznawczym rodziny Edge już od jakiegoś czasu. Odbywa się to kosztem wydajności, choć koniec końców to właśnie lepszy wyświetlacz i aparat robią większą różnicę w codziennym użytkowaniu a nie cyferki w benchmarkach. Przynajmniej dla tych użytkowników, którzy nie nastawiają się na intensywne mobilne granie. Zachętą może też być wysoki poziom ochrony przed wodą i pyłem P69/IP68 oraz certyfikat MIL-STD 810H mający gwarantować sporą wytrzymałość urządzenia.

Wszystkie warianty kolorystyczne. Jak widać, w materiałach marketingowych firma mocno stawia na promocję AI.Źródło: Motorola.

Motorola Edge 60 Fusion dostępna jest w trzech wersjach kolorystycznych PANTONE, których opis może być pewnym wyzwaniem dla kogoś, kto, podobnie jak autor, nie zna się zbytnio na barwach. Slipstream jest najbardziej stonowaną wersją – szarością przełamaną granatem. Zephyr to delikatny róż, który kojarzy mi się z pluszowym obiciem kanapy, a Amazonite to zdecydowanie najbardziej żywy, choć wciąż harmonijny kolor morski. Do testów otrzymaliśmy wersję Slipstream, czyli szaroniebieską.

PLUSY:
  1. Świetny wyświetlacz;
  2. smukły kształt;
  3. nietypowe wersje kolorystyczne;
  4. szybkie ładowanie 68 W;
  5. solidny aparat główny.
MINUSY:
  1. Bardzo przeciętna wydajność;
  2. kiepskie etui w zestawie.

Motorola Edge 60 Fusion – specyfikacja

Poniżej znajdują się najważniejsze cechy modelu Motorola Edge 60 Fusion. Szczegółowa specyfikacja techniczna jest dostępna na oficjalnej stronie producenta.

procesor i układ graficzny

MediaTek Dimensity 7300 z Mali-G615 MC2

Pamięć RAM

8 GB

Pamięć wbudowana

256 GB

ekran

6,67" pOLED 120 Hz, 2712 x 1220, 446 ppi

jasność ekranu

do 4500 nitów w szczycie

aparat - tył

50 Mpix f/1,88 + 13 Mpix f/2,2 (ultraszerokokątny)

aparat - przód

32 Mpix f/2,2

nagrywanie filmów

4K 30 kl./s, 1080p do 60 kl./s; zwolnione tempo do 240 kl./s; przedni aparat 4K/Full HD 30 kl./s

Łączność

5G, Bluetooth 5.4, Wi-Fi 6, NFC

Złącza

USB-C - 1 szt, gniazdo kart nanoSIM - 1 szt (+ obsługa eSIM)

Czytnik linii papilarnych

w ekranie

Ładowanie

przewodowe do 68 W

System operacyjny

Android 15

Pojemność baterii

5200 mAh

Wymiary

161 mm x 73 mm x 7,95 mm

Waga

177 g

W chwili publikacji tekstu cena Motorola Edge 60 Fusion wynosiła 1599 złotych.

Zawartość opakowania

W pudełku znajdziemy Motorolę Edge 60 Fusion w towarzystwie klasycznego zestawu – kluczyka do tacki na kartę SIM, kabla USB oraz twardego etui kolorystycznie dopasowanego do urządzenia.

W pudełku znajdziemy etui dopasowane kolorystycznie do obudowy - to znak rozpoznawczy Motoroli.Źródło: fotografia własna.

Jakość wykonania i pierwsze wrażenia

Motorola Edge 60 Fusion to smukły telefon o silnie zakrzywionych krawędziach ekranu, który świetnie leży w dłoni i potrafi oczarować jakością wykonania. Nie ma tu jednak rewolucji w designie, to wciąż ten sam styl, który znamy już od kilku lat, poddany niewielkiemu liftingowi. Urosła przede wszystkim wyspa z aparatami, z dwóch do czterech „oczek”, choć jest to zabieg przede wszystkim wizerunkowy – w jednym z nich umieszczone chociażby lampę błyskową, która w Edge 50 Fusion znajdowała się obok podwójnego aparatu, bezpośrednio w obudowie.

Zakrzywienie ekranu jest tu jednak całkiem spore, co może być zarówno jedną z największych zalet, jak i wad tego modelu, w zależności od naszych preferencji. Tu nie ma półśrodków – to jeden z najmocniej zagiętych ekranów na rynku. Zatem z jednej strony dostajemy świetnie prezentujący się, bezramkowy obraz i wrażenie sporej smukłości, z drugiej jednak – dużo trudniej będzie ochronić taki ekran szkłem czy folią, a etui będą musiały być mocno wycięte, zmniejszając poziom ochrony przed uderzeniami. Na szczęście ekran chroniony jest przez Gorilla Glass 7i, czyli całkiem solidne szkło, zaprezentowane w zeszłym roku i stworzone z myślą o średniej półce.

Pierwsze wrażenia z Motorolą Edge 60 Fusion są bardzo dobre i bardziej przypominają obcowanie z modelem o co najmniej 1000 zł droższym. Bardzo dobry ekran, przyjemna w dotyku „skóra” na pleckach i płynne działanie oprogramowania robią wrażenie. Osobiście nieco denerwuje mnie inwazyjność różnych narzędzi Motoroli, które wyskakują z okienkami zachęcającymi do korzystania na każdym kroku, jednak ogólnie nie jest źle.

Etui jest bardzo mocno wycięte na bokach i wykonane ze sztywnego materiału.Źródło: fotografia własna.

Najgorzej wypada tu w zasadzie etui. Z powodu zakrzywienia ekranu zostało bardzo mocno wycięte i właściwie nie chroni ono boków, a jedynie plecki oraz górę i dół smartfonu. Na plus należy zaliczyć dopasowanie kolorystyczne do telefonu, jednak materiał jest bardzo sztywny, a trzymanie telefonu z etui w ręce umiarkowanie przyjemne.

Ekran? Mocno wykrzywiony i dodający smukłości

Wyświetlacz na papierze wygląda po prostu dobrze, mamy tu do czynienia z ekranem pOLED 6,67" z odświeżaniem120 Hz i rozdzielczością 2712 x 1220, co przekłada się na zagęszczenie 446 ppi. Mamy też szczytową jasność na poziomie 4500 nitów i 100% przestrzeni kolorów DCI-P3.

W praktyce, niezależnie czy wybierzemy przerysowany, ale niezwykle soczysty i czarujący kolorystyką profil „Żywy”, czy zdecydujemy się na dużo bardziej naturalną kolorystykę, wszystko będzie wyglądało po prostu bardzo przyjemnie dla oka. I to niezależnie od warunków oświetleniowych.

Zakrzywiony wyświetlacz sprawia bardzo przyjemne wrażenie.Źródło: fotografia własna.

Zakrzywienie bocznych krawędzi potęguje wrażenie bezramkowości i zapewnia typowe dla tego rozwiązania odczucie przestrzenności wyświetlanego obrazu. Łatwiej też wykonywać gesty od krawędzi ekranu (np. gest cofania) niż w przypadku klasycznego, płaskiego wyświetlacza. Co więcej, nie miałem problemów z przypadkowym aktywowaniem ekranu czy niezamierzonym dotykaniem niepożądanych elementów.

Jakość dźwięku? Całkiem nieźle jak na średni segment

Motorola Edge 60 Fusion brzmi całkiem nieźle, nie ma zbytnio przerysowanego środka i obecne są niższe tony, choć jak na moje preferencje zdecydowanie zbyt słabo zaakcentowane. Dźwięk nie jest zupełnie płaski, choć wciąż brakuje mu głębi.

Widać, że system audio ma tu pewne ambicje i stara się dostarczać lepsze wrażenia niż typowy smartfon, jednak wciąż mu trochę brakuje do czołówki w branży. Warto jednak pamiętać, że mamy tu do czynienia z dużo tańszym modelem, co sprawia, że dźwięk jest tu bardzo dobry.

Android 15 z Moto AI

W czasie testów Motorola Edge 60 Fusion działała pod kontrolą Androida 15 z poprawkami zabezpieczeń z 1 marca 2025 roku. Według deklaracji producenta, mamy otrzymać trzy kolejne wersje systemu, a aktualizacje bezpieczeństwa mają być dostarczane przez 4 lata od premiery. Słowem – jest nieźle.

Co do samego systemu, to wszystko działa płynnie, a sprzęt nie jest obciążony niepotrzebnymi aplikacjami na starcie. Dostajemy pakiet narzędzi Motoroli, jednak nie jest on zbyt inwazyjny i jeśli chcemy, możemy go po prostu zignorować.

System nie jest zasypany niechcianymi aplikacjami, choć momentami mam wrażenie, że Moto AI jest odrobinkę zbyt natrętne.Źródło: Android 15.

W systemie zaszyty jest asystent Moto AI, którego możemy wywołać m.in. dwukrotnym szybkim naciśnięciem przycisku blokady lub z poziomu menu wybierając aplikację o tej samej nazwie. W pakiecie teoretycznie wszystko, co nam potrzebne – od robienia notatek, klasycznej rozmowy w formie pisemnej lub dźwiękowej, aż po generowanie obrazów czy streszczanie artykułów z sieci. Jeżeli dostajemy setki powiadomień każdego dnia, pewnie ucieszy nas też opcja opracowywania ich podsumowania.

Co by było, gdyby Pałac Kultury zniknął? Paryż, Panie, Paryż!Źródło: Fotografia własna, modyfikacje z wykorzystaniem Moto AI.

W praktyce działanie tych narzędzi bywa niezłe, choć warto podchodzić do nich z dużą dozą ostrożności, podobnie jak do innych powszechnie dostępnych rozwiązań AI. To jeszcze nie jest etap, w którym możemy w pełni polegać na sztucznej inteligencji, a czasami nawet proste zadania, jak chociażby usunięcie elementu zdjęcia, daje nieco nieoczekiwane rezultaty.

Wydajność, kultura pracy

Wydajność to właściwie najsłabsza strona tego modelu, choć przeciętny użytkownik może nie odczuwać braków mocy obliczeniowej w codziennych użytkowaniu. Układ Dimensity 7300 nie jest zbyt potężny, cechuje się jednak dobrą kulturą pracy i całkiem nieźle sprawdza się w urządzeniach z przedziału 1000-2000 złotych. Od razu jednak widać, że nie jest to sprzęt gamingowy.

Sprawdziłem Motorolę Edge 60 Fusion w Geekbench 6 i 3DMark, wyniki prezentują się następująco:

  1. Geekbench 6 Single-Core: 1048 punktów
  2. Geekbench 6 Multi-Core: 3014 punktów
  3. Geekbench 6 GPU OpenCL: 2601 punktów
  4. 3DMark Wild Life: 3064 punkty
  5. 3DMark Wild Life Extreme: 853 punkty
  6. 3DMark Steel Nomad Light: 344 punkty

Gdzie takie wyniki pozycjonują nowość od Motoroli? Są to dolne regiony średniej półki, zahaczające o telefony z pogranicza 1000 złotych. Przykładowe urządzenia o zbliżonej wydajności, które mieliśmy okazję testować to chociażby realme 14 5G (Snapdragon 6 Gen 4) czy POCO X7 (Dimensity 7300-Ultra), lepiej wypadają chociażby Redmi Note 14 Pro+ 5G i Nothing Phone 3a (oba Snapdragon 7s Gen 3).

W codziennych zastosowaniach Dimensity 7300 zapewnia wystarczającą wydajność, choć da się zauważyć pewne niedostatki mocy. Ma to miejsce m.in. w aplikacji aparatu przy trybie portretowym, a także przełączaniu trybów, gdy płynność wyraźnie spada i przydałoby się nieco więcej mocy.

Mobilne gry będą działały z reguły na maksymalnych ustawieniach bez większych spadków płynności, które to będą zauważalne przede wszystkim krótko po uruchomieniu lub przy zmianie lokacji, gdy w tle dzieją się dodatkowe rzeczy. Takie tytuły jak Whiteout Survival czy Pokemon GO nie stanowią dla tego modelu żadnego problemu i powinny zapewnić dobre wrażenia z rozgrywki.

Granie jest możliwe, ale raczej nie ma co liczyć na najwyższe ustawienia.Źródło: fotografia własna.

W przypadku gier o większych wymaganiach, takich jak Genshin Impact i Wuthering Waves, raczej powinniśmy pogodzić się z okolicą 30 kl./s i to zdecydowanie nie na najwyższych detalach. Gra wciąż jest możliwa i może sprawiać trochę radochy, jednak nie będzie to doświadczenie w pełni idealne. W Wuthering Waves na średnich ustawieniach z reguły daje się utrzymać wspomniane 30 kl./s. Jeśli jednak przyjrzymy się bliżej, nieco szkoda będzie potencjału drzemiącego w tym ekranie, który mógłby zaoferować dużo lepsze efekty po podkręceniu ustawień.

Motorola Edge 60 Fusion cechuje się świetnymi temperaturami pracy i nie powinniśmy właściwie w ogóle odczuwać nagrzewania się obudowy w czasie pracy urządzenia lub tylko w bardzo niewielkim stopniu w czasie grania. Nawet wówczas będzie to jednak sprzęt co najwyżej ciepły, na pewno nie gorący. Zdecydowanie najmocniej telefon nagrzewa się w trakcie ładowania z pełną mocą (68 W), jednak nie wpływa to na komfort użytkowania i pozostaje w normalnym zakresie temperatur.

Czas pracy jest przeciętny, ale szybkie ładowanie to wynagradza

Dość jasny wyświetlacz sprawia, że czas pracy w dużej mierze będzie zależał od wybranych przez nas ustawień. Oglądając materiały na YouTubie (1440p, WiFi) z pełną jasnością telefon pobierał około 11,5% energii na godzinę, jednak zmniejszając jasność do około 20%, możliwe było zejście do około 8% na godzinę. Przekłada się to odpowiednio na przedział od nieco poniżej 9 do 12,5 godziny oglądania materiałów wideo.

W grach zużycie energii waha się od 11-13% w tytułach typowo mobilnych (Pokemon GO, Whiteout Survival) do około 19% przy znacznie bardziej wymagającym Wuthering Waves. Oznacza to możliwość grania od nieco ponad 5 do nawet 9 godzin.

Ogólnie wyniki pracy na jednym ładowaniu są gdzieś w okolicy średniej, choć pozostawiają pewien niedosyt, zwłaszcza biorąc pod uwagę dość oszczędny układ. Potencjalne zyski pożera chyba jednak jasny wyświetlacz, przez co spada czas pracy, ale dostajemy bardzo dobre wrażenia wizualne. Cóż, coś za coś.

Ładowanie 68 W to nie jest najszybszy standard dostępny na rynku, jednak stanowi rozsądny kompromis i pozwala dość szybko uzupełnić energię w smartfonie. Naładowanie od około 10% do pełna zajmuje z reguły 50-57 minut.

Aparat to w tym przedziale cenowym solidny zawodnik

Średnia półka smartfonów cechuje się sporymi różnicami w zakresie aparatu. Wiele modeli ma bardzo przeciętne aparaty, traktując tę część specyfikacji jako najlepsze źródło oszczędności. Jak już wspomniałem, Motorola idzie inną ścieżką i w efekcie dostajemy bardzo przyjemny aparat. W teorii właściwie klasyka, czyli 50 Mpix aparat główny wspierany przez szeroki kąt 13 Mpix, co nie przekłada się na wysokiej jakości szerokie kadry. Dużo jednak daje sprawnie działający autofokus i szybka reakcja na zmieniające się warunku, a bardzo dobry wyświetlacz z wysoką jasnością dodatkowo poprawia ogólne wrażenia. Momentami jednak widać braki w wydajności.

W dobrych warunkach oświetleniowych niezauważalne są większe różnicę pomiędzy szerokim kątem a głównym aparatem, jednak im trudniejsze otoczenie, tym bardziej opłaca się pozostać przy głównym „oczku”, które robi całkiem dobre zdjęcia. Brak tu solidnego teleobiektywu, a domyślnie dostępny jest jedynie zoom x2.

Szeroki kąt.Źródło: fotografia własna.

Zdjęcie na domyślnych ustawieniach z zoomem 1x.Źródło: fotografia własna.

Zoom 2x.Źródło: fotografia własna.

Przedni aparat pozwala zrobić całkiem niezłe selfie i tryb automatyczny dość dobrze sobie radzi z doborem ustawień. Do wyboru mamy także tryb portretowy, choć tutaj pewnym rozczarowaniem jest precyzja rozmazywania tła. Moja fryzura jest tu świetnym testem i jak widać – część włosów zostało rozmazanych, a całość wygląda jak obrysowywana bardzo grubym pędzlem. Liczyłem na znacznie więcej.

Selfie w trybie domyślnym (po lewej) i portretowym.Źródło: fotografia własna.

Zdjęcia nocne nie przynoszą wstydu i pozwolą uwiecznić także miejskie krajobrazy po zachodzie słońca. Choć tutaj zdecydowanie polecam korzystać z głównego aparatu, który oferuje najlepszą jakość.

Nocne ujęcie.Źródło: fotografia własna.

Motorola Edge 60 Fusion – podsumowanie

Motorola Edge 60 Fusion to smartfon, który stawia na jakość wykonania i multimedia, jednak odbywa się to kosztem wydajności. Gdy konkurencja w przedziale cenowym 1000-2000 złotych w większości ściga się na moc montowanych układów i chwali się szalonymi wynikami benchmarków, Motorola idzie inną drogą, podkreślając swoją odrębność nietypowymi wersjami kolorystycznymi i mocno zakrzywionym ekranem.

Jeżeli ostrzycie sobie zęby na ten model, prawdopodobnie będziecie zadowoleni, bo oferuje całkiem sporo w rozsądnej cenie.Źródło: fotografia własna.

Braki wydajności dostrzegą jednak przede wszystkim gracze. W pozostałych scenariuszach użytkowania takie rozłożenie akcentów będzie się jednak sprawdzać bardzo dobrze, bo świetny wyświetlacz i całkiem przyzwoity aparat główny skutecznie wynagrodzą ewentualne niedoskonałości.

Sprzęt do testów dostarczył producent.

Konrad Sarzyński

Konrad Sarzyński

Od dziecka lubił pisać i zawsze marzył o własnej książce. Nie spodziewał się tylko, że będzie to naukowa monografia. Ma doktorat z rozwoju miast, czym chętnie chwali się znajomym przy każdej możliwej okazji. Z GOL-em przygodę zaczął pod koniec 2020 roku w dziale Tech. Mocno związał się z newsroomem technologicznym, a przez krótki moment nawet go prowadził. Obecnie jest redaktorem w Futurebeat.pl odpowiedzialnym za publicystykę i testy sprzętu. Czasem też zrecenzuje jakąś grę o budowaniu, w końcu ma z tego doktorat. Gra od zawsze, lubi też dużo mówić. W 2019 roku postanowił połączyć obie te pasje i zaczął streamować na Twitchu. Wokół kanału powstała niewielka, ale niezwykła społeczność, co uważa za jedno ze swoich największych osiągnięć. Ma też kota i żonę.

Switch 2 nie udźwignie pełnego Unreal Engine 5? Niektóre funkcje mogą być zbyt wymagające

Switch 2 nie udźwignie pełnego Unreal Engine 5? Niektóre funkcje mogą być zbyt wymagające

Nvidia potwierdza datę premiery GeForce RTX 5060 - znamy polskie ceny kart i laptopów

Nvidia potwierdza datę premiery GeForce RTX 5060 - znamy polskie ceny kart i laptopów

Monitor, który podkręca jakość do maksimum. W końcu doczekaliśmy się gamingu w prawdziwym HDR

Monitor, który podkręca jakość do maksimum. W końcu doczekaliśmy się gamingu w prawdziwym HDR

Kolejne Ryzeny 9000 ulegają awarii na płytach ASRocka, a przyczyny są nadal niejasne

Kolejne Ryzeny 9000 ulegają awarii na płytach ASRocka, a przyczyny są nadal niejasne

Stare marzenie o cyberbezpieczeństwie przyszłości właśnie się spełniło: Microsoft w końcu spycha hasła na dalszy plan

Stare marzenie o cyberbezpieczeństwie przyszłości właśnie się spełniło: Microsoft w końcu spycha hasła na dalszy plan