Google przesadza, powoli mam dość ich śmietnika

Google chce, żebyśmy nie wychodzili poza jego wyszukiwarkę. Obecnie mają trwać testy nowego wyświetlania informacji o celebrytach. Efekt? To, co nas interesuje, zobaczymy dużo, dużo niżej.

tech
Konrad Sarzyński15 lipca 2022
41

Zdjęcie powyżej: Firmbee/Pixabay.

Google stopniowo modyfikuje swoją wyszukiwarkę w taki sposób, żeby użytkownik dostawał szybko i bez przechodzenia na inne strony odpowiedź na swoje pytanie. Oczywiście pod warunkiem, że pyta o typowe rzeczy. Efekt? Mocno irytujący.

Najnowsze zmiany, zauważone przez Brodie Clark, dotyczą mocno rozbudowanych stron z wynikami wyszukiwania dotyczącymi celebrytów. Najnowsze wywiady, filmiki, krótka notka biograficzna, odpowiedzi na najczęstsze pytania… O, szukasz wyników wyszukiwania? Niżej. Dużo niżej.

Google przesadza, powoli mam dość ich śmietnika - ilustracja #1
Wyniki wyszukiwania? A na co to komu? Źródło: Brodie Clark

Obecnie nie jest jasne, kiedy nowa opcja wejdzie w życie, ani przy jakich dokładnie hasłach będzie dostępna. Jest jednak zgodna z kierunkiem, w jakim zmierza Google i zapewne już niedługo zobaczymy ją na naszych ekranach.

To idzie w złą stronę, z wyników Google robi się śmietnik

Jeżeli nie zwróciliście uwagi na zmiany, jakie Google przeszło w ostatnich latach, spróbujcie wyszukać różne popularne hasła. Celebrytów, duże organizacje, popularny sprzęt elektroniczny, np. PlayStation 5 czy Nintendo Switch. Sprawdźcie, gdzie pojawiają się pierwsze wyniki wyszukiwania i ile ich jest. Przy odrobinie szczęścia – dwa linki pojawią się na samej górze. W innym wypadku trzeba będzie trochę poscrollować, żeby trafić na jakikolwiek „tradycyjny” odnośnik do strony.

Google dokłada kolejne elementy do wyników wyszukiwania, tworząc totalny chaos. Źródło: Google.com

Gdy to, czego szukamy, da się kupić, Google od razu podsunie sponsorowane oferty i recenzje czy opinie. Te ostatnie są faktycznie przydatne, jednak do ofert prezentowanych w wyszukiwarce warto podchodzić z dystansem. Mogą tam się pojawić sklepy, których nie znamy lub ceny wyraźnie wyższe od konkurencji.

Moim ulubionym segmentem są rozwijane pytania. Przeglądanie ich sprawia mi prawdziwą radość i utwierdza w przekonaniu, że ludzie są nierozgarnięci, w końcu są one tworzone na podstawie wyszukiwań i stanowią coś w rodzaju podręcznego, spersonalizowanego FAQ.

O ile każdy z elementów może wydawać się przydatny i sensowny, o tyle ich zastosowanie jest nieśmiesznym żartem. Na ekranie panuje totalny chaos, a korzystanie z dużego wyświetlacza tylko go potęguje. Strona z wynikami przypomina centrum miasta, które nie wprowadziło jeszcze uchwały krajobrazowej – roi się od bannerów, świecących neonów, tablic, potykaczy, flag i przerażających gipsowych modeli lodów w rożkach, które bardzo źle zniosły próbę czasu. I z roku na rok jest coraz gorzej.

Innego końca świata nie będzie – załatwi nas Google

Chaos to nie jedyny problem ze zmianami wprowadzanymi przez giganta z Mountain View. Dużo większym zagrożeniem może być bezkrytyczne podchodzenie do informacji, jakie zobaczymy w ramach wyników wyszukiwania.

Wcześniej dostawaliśmy właściwie spis linków z podglądem nagłówków, jednak źródło informacji znajdowało się poza Google. Pewnie spora część internautów bezkrytycznie klikało w pierwszy wynik z góry, jednak dość łatwo można było ocenić wiarygodność źródła nawet po samym adresie.

Obecnie widzimy zagregowane treści zebrane z różnych witryn. Są one zbierane w sposób automatyczny, co sprawia, że takie wyniki są podatne na manipulacje, a w kontrowersyjnych tematach do niepełnego przedstawienia sytuacji.

Najgorsze jest ryzyko wyrwania z kontekstu czy niezrozumienia przez algorytm satyry, dotyczące zwłaszcza lubianych przeze mnie ramek z pytaniami. Prezentowane odpowiedzi to strzępki tekstów z różnych witryn, do których co prawda jest odniesienie, jednak z natury leniwemu człowiekowi nie będzie chciało się już dociekać. Dostał to, czego szukał.

Ostatnie dekady brutalnie pokazują, że mamy ogromny problem z selekcją i weryfikacją informacji. Google dostrzegło w tym szansę na rozwój. Stara się oduczyć nas resztek umiejętności poruszania się po sieci, tak, by korzystać tylko z jedynej słusznej wyszukiwarki, której algorytm wie znacznie lepiej od nas, czego chcemy. Brzmi jak materiał na niezły hollywoodzki film katastroficzny. Oby obsadzili Tomasza Karolaka w głównej roli.

POWIĄZANE TEMATY: tech Internet Google

Konrad Sarzyński

Konrad Sarzyński

Od dziecka lubił pisać i zawsze marzył o własnej książce. Nie spodziewał się tylko, że będzie to naukowa monografia. Ma doktorat z rozwoju miast, czym chętnie chwali się znajomym przy każdej możliwej okazji. Z GOL-em przygodę zaczął pod koniec 2020 roku w dziale Tech. Mocno związał się z newsroomem technologicznym, a przez krótki moment nawet go prowadził. Obecnie jest redaktorem w Futurebeat.pl odpowiedzialnym za publicystykę i testy sprzętu. Czasem też zrecenzuje jakąś grę o budowaniu, w końcu ma z tego doktorat. Gra od zawsze, lubi też dużo mówić. W 2019 roku postanowił połączyć obie te pasje i zaczął streamować na Twitchu. Wokół kanału powstała niewielka, ale niezwykła społeczność, co uważa za jedno ze swoich największych osiągnięć. Ma też kota i żonę.

Fatalny upscaling i wymagane konto PSN potrafią skutecznie zepsuć zabawę. Recenzja techniczna LEGO Horizon Adventures

Fatalny upscaling i wymagane konto PSN potrafią skutecznie zepsuć zabawę. Recenzja techniczna LEGO Horizon Adventures

Gracz nie otrzymuje zapłaty za swoją pracę, a na koniec w „nagrodę” dostaje wysokiej klasy PC z RTX 4090

Gracz nie otrzymuje zapłaty za swoją pracę, a na koniec w „nagrodę” dostaje wysokiej klasy PC z RTX 4090

„Ochrona przed miliarderami” to ważna cecha Bluesky według Jay Graber, szefowej portalu

„Ochrona przed miliarderami” to ważna cecha Bluesky według Jay Graber, szefowej portalu

Niemieccy gracze są zadowoleni z PS5 Pro, choć konsolę kupiło raczej niewielu

Niemieccy gracze są zadowoleni z PS5 Pro, choć konsolę kupiło raczej niewielu

Co znaczy invalid handle na Bluesky? Odpowiadamy

Co znaczy invalid handle na Bluesky? Odpowiadamy