futurebeat.pl NEWSROOM Arabskie supermiasto w jednym budynku to jakiś koszmar Arabskie supermiasto w jednym budynku to jakiś koszmar Książę Arabii Saudyjskiej Mohammed ibn Salman półtora roku temu ogłosił plany budowy miasta-linii o długości 170 kilometrów. Niedawno pokazano pierwsze wizualizacje, które potwierdzają, że The Line to koszmar. naukaMarcin Strzyżewski20 sierpnia 2022 62 Zacznijmy od prostych faktów. Pierwszy z nich jest taki, że szanse realizacji ambitnego planu arabskiego księcia są niewielkie. O wiele łatwiej jest mówić, a znacznie trudniej zrealizować tego typu gargantuiczne projekty. Zgodnie z ogłoszonymi zamierzeniami „miasto” The Line składałoby się z pojedynczej struktury długiej na 170 kilometrów, szerokiej na 200 metrów i wysokiej na prawie 500. Tłumacząc to na bliskie nam realia oznaczałoby to szerokość trochę większą niż bok krakowskiego rynku głównego i długość jak od Krakowa do Radomia. W tej potężnej strukturze miałoby mieszkać około dziewięciu milionów osób. Plan zakłada, że całe miasto zasilane będzie energią odnawialną a każdy mieszkaniec będzie miał maksymalnie pięć minut spaceru do wszystkich obiektów codziennego użytku. Dostęp do miejsc potrzebnych rzadziej zapewnić ma superszybki system transportowy. Prawdopodobnie byłby to rodzaj kolei. Czy to będzie działać?Zacznijmy od gęstości zaludnienia. 170 km długości, 200 metrów szerokości i 100 pięter to 3400 km kwadratowych. Docelowe dziewięć milionów ludzi oznacza 2650 osób na kilometr kwadratowy. Teoretycznie nie jest to zły wynik, wiele miast zaludnionych jest nawet dziesięciokrotnie gęściej. Choć przykładowy Kraków to 2359 osób na kilometr kwadratowy. Problem polega na tym, że im wyższy budynek, a tu mówimy o stupiętrowym drapaczu chmur, tym większą powierzchnię zajmują elementy konstrukcyjne, infrastruktura, rury, kable, windy, wentylacja, drogi ewakuacyjne i tak dalej. To plan 37 piętra w wieżowcu Taipei 101. Widzicie korytarz na samym środku i zaznaczone na czarno obiekty po obu jego stronach? To windy i przestrzeń techniczna dla infrastruktury. Dużo miejsca zostaje do życia? W teorii nie powinien to być problem, w końcu w tradycyjnych miastach mnóstwo przestrzeni „marnuje się” w postaci pustych działek, parkingów przed sklepami (w arabskim supermieście nie będzie samochodów), dróg i innych obiektów. Z drugiej strony, ogromna część tych instalacji, które zwykle mogą znajdować się poza granicami miasta, na przykład centra logistyczne, elektrownie, spalarnie śmieci, tutaj nie będą miały się gdzie podziać. Wokół planowanego miejsca budowy znajdują się tereny pustynne, a przecież nie o to chodzi, żeby pod futurystycznym miastem przyszłości znalazło się przemysłowe podgrodzie złożone z hal z blachy falistej, prawda? Będą one więc zajmowały teren samego miasta, wciśnięte pomiędzy ściany nośne i przewody wentylacyjne. Pytanie o tłok pozostaje pytaniem bez odpowiedzi. Z jednej strony wiele miejsca uda się zaoszczędzić dzięki rezygnacji z samochodów. Z drugiej strony jednak instalacje typowe dla wieżowców, które nie występują w normalnych miastach także zajmą dużą część przestrzeni. Efekt jest trudny do przewidzenia i sądzę, że warto byłoby to przetestować najpierw w mniejszej skali. Dodajmy do tego, że tego typu nowa inwestycja nie może być porównywalna do innych miast, musi być zauważalnie lepsza, żeby przyciągnąć nowych mieszkańców i nie stać się miastem widmem. Co z lokalizacją?Budowa tak ogromnej struktury wymaga wielkiej, pustej przestrzeni. Na początku tekstu pisałem o odległości od Krakowa do Radomia. Żeby akurat w tym miejscu postawić The Line, musielibyśmy zrównać z ziemią inne miasta, wsie, pola uprawne, drogi i tak dalej. Na Półwyspie Arabskim sytuacja jest prostsza, ale nie oznacza, że lepsza. Nazwijmy rzeczy po imieniu, The Line miałoby zostać zbudowane w samym środku niczego i musiałoby dać dziewięciu milionom ludzi powód do przeprowadzki. Mogłyby tu pomóc klasyczne zachęty ekonomiczne, podatkowe ulgi, niskie ceny mieszkań, dobra praca. Tylko że sama budowa miasta pochłonie kolosalne pieniądze, a dalsze utrzymywanie supernowoczesnej infrastruktury to kolejne koszty, które ktoś musi ponieść, a jeśli nie mieszkańcy, to kto inny? Można mieć wątpliwości, czy inwestorzy faktycznie będą chcieli kusić ludzi w taki sposób, zamiast na nich zarabiać. Okolice The Line nie są szczególnie atrakcyjne do zamieszkania. Taka, a nie inna lokalizacja oznacza wiele problemów, konieczność odsalania wody dla mieszkańców, transportu żywności z daleka (lub wydzielenia przestrzeni na „piętra farmerskie”), dużą odległość od innych miast, w których bogaci obywatele The Line z pewnością chcieliby robić interesy i wypoczywać. Arabskie zabawy w Cities: Skylines IRL Mam doktorat z rozwoju miast to się wypowiem. Arabscy arystokraci od lat fascynują się urbanistyką, a raczej przekraczaniem tego, co do tej pory było uznawane za jej rozsądne granice. The Line jest kolejnym tego przykładem. Tym razem poszło w długość, bo na wysokość już niewiele da się osiągnąć. Już na pierwszy rzut oka Linia jest pomysłem szalonym, ale o to tu przecież chodzi. Arabska urbanistyka służy nie tylko eksperymentom i zabawie w budowanie miasta, ma też eksponować bogactwo inwestorów. Gigantyczne miasta z najwyższymi budynkami na świecie na środku pustyni. Sztuczne wyspy w wymyślnych kształtach. Klimatyzowane, zadaszone stoki narciarskie. Kolejne inwestycje powstają nie dlatego, że to ma sens, jest efektywne czy ekologiczne, ale właśnie dlatego że takie nie jest, a budujących na to stać. Ogromne połacie pustych przestrzeni, widok raczej niespotykany w Europie, tylko sprzyjają takim projektom. Podobnie, jak sprzyjały powstawaniu ogromnych miast w USA. Można się poczuć prawie jak na pustej mapie w citybuilderze. Idealne miasta miały różny kształt – koła, gwiazdy, kwadratu. Skrajnie wydłużony prostokąt raczej nie przychodził nikomu do głowy ze względu na absurdalne odległości, jakie trzeba pokonać. Co jednak było niewykonalne konno czy pieszo, obecnie mieści się w granicach sensownego czasu dojazdu. To jednak nie zmienia faktu, że Linia kompletnie nie ma sensu i jeżeli kiedykolwiek powstanie, będzie raczej dystopijną wizją miasta przyszłości. Muszę jednak przyznać, że pomysł jest tak szalony, że fascynuje. Na marginesie: jeżeli chcesz zobaczyć skalę projektu - Christopher Livingston spróbował je odtworzyć w Cities: Skylines. Konrad „Eklerek” Sarzyński PodziałyBałbym się także pogłębienia podziałów społecznych. Wszędzie na świecie pieniądze potrafią zapewnić nam lepsze warunki bytowe. Nie każde miasto stanowi jednak własność konkretnego inwestora. W The Line każdy park, sklep, mieszkanie i szlak komunikacyjny będą własnością osób, które wyłożą pieniądze na budowę tej utopii. Jeśli ten projekt kiedykolwiek powstanie, co jest oczywiście wątpliwe, możemy się spodziewać, że stanie się prestiżową ciekawostką dla milionerów. Nie będzie najmniejszym zaskoczeniem, jeśli podobnie jak w Dubaju, duża część przestrzeni zostanie zarezerwowana na apratamenty, luksusowe hotele i egzotyczne rozrywki, w stylu stoku narciarskiego na pustyni. To oczywiście zepchnie tych gorzej sytuowanych dalej od szczytu budowli i dalej od okien. Przy 200 metrach szerokości konstrukcji siłą rzeczy nie wszystkie wnętrza będą miały dostęp do naturalnego światła słonecznego. Zresztą, cała jedna strona The Line znajdzie się de facto po ciemnej strony. Oczywiście istnieją różne rozwiązania do dystrybucji światła, ale ostatecznie żaden z nich nie zastąpi starego, dobrego okna. Pisałem też po drodze o pociągach, windach, instalacjach odsalających wodę, piętrach farmerskich. To wszystko będzie generowało hałas, przy czym możliwe, że bezpośrednio za ścianą ludzi, których nie będzie stać na mieszkanie na „lepszych” piętrach. Nic nowego, ale przy takiej konstrukcji „miasta” dobrze znane problemy mogą się pogłębić. Już dwa razy wyrażałem wątpliwość, czy ta inwestycja w ogóle zostanie zrealizowana. Ostatecznie jednak to dobrze, że nowe koncepcje urbanistyczne powstają. Trudno uwierzyć, by obecnie istniejące miasta były najlepszym, co da się wymyślić, więc warto szukać także innych pomysłów. Nawet jeśli po drodze pojawi się wiele mylnych koncepcji. POWIĄZANE TEMATY: nauka Marcin Strzyżewski Marcin Strzyżewski W GRYOnline.pl zaczynał w dziale publicystyki, później był kierownikiem działu technologii, co obejmowało zarówno newsy oraz publicystykę, jak i kanał tvtech. Wcześniej pracował w wielu miejscach, m.in. w redakcji portalu Onet. Z wykształcenia rusycysta. Od lat planuje, żeby wrócić do nurkowania, ale na razie jest zajęty głównie psem, królikiem i kanałem youtube’owym, na którym opowiada o krajach byłego ZSRR. Nowy przeciek daje nam wgląd w specyfikację jednej z kart graficznych Intel Arc Battlemage Nowy przeciek daje nam wgląd w specyfikację jednej z kart graficznych Intel Arc Battlemage Google może iść w ślady Apple i połączyć ChromeOS i Androida w jeden system Google może iść w ślady Apple i połączyć ChromeOS i Androida w jeden system Kolejny krok w stronę Steam Decka 2? SteamOS otrzymał wsparcie dla DLSS 3 Kolejny krok w stronę Steam Decka 2? SteamOS otrzymał wsparcie dla DLSS 3 Nvidia może zalać rynek nowymi kartami graficznymi. 5 modeli z rodziny RTX 5000 ma pojawić się w najbliższych miesiącach Nvidia może zalać rynek nowymi kartami graficznymi. 5 modeli z rodziny RTX 5000 ma pojawić się w najbliższych miesiącach Czy hashtagi działają na Bluesky? Sprawdzamy i odpowiadamy Czy hashtagi działają na Bluesky? Sprawdzamy i odpowiadamy