Wszystkie grzechy inkwizytora. Recenzja techniczna The Inquisitor

Nowa gra polskiego studia The Dust bazuje na twórczości Jacka Piekary i miała spory potencjał, by trafić w gusta graczy w naszym kraju. Wygląda jednak na to, że stan techniczny produkcji skutecznie to uniemożliwi.

gaming
Konrad Sarzyński9 lutego 2024
14

Gdy powstaje gra na podstawie polskiej fantastyki, warto mieć na nią oko. W końcu Wiedźmin pokazuje, że może się to okazać ogromnym sukcesem. Czy tak będzie z The Inquisitor – nie mnie oceniać, choć mam pewne podejrzenia, że znane nazwisko pisarza tu nie wystarczy. Przyjrzyjmy się temu, jak gra działa od strony technicznej.

TO NIE JEST RECENZJA GRY

W tym tekście kompletnie pomijam kwestię, czy The Inquisitor jest dobrą grą. Nie oceniam fabuły, klimatu czy sterowania. Jedyne, na czym się skupiam, to płynność działania na sprzętach o różnej wydajności, od budżetowego laptopa sprzed kilku lat po współczesny PC ze średniej półki. Sprawdziłem też, jak radzi sobie na PlayStation 5.

Recenzję gry The Inquisitor autorstwa Ani Garas znajdziecie w serwisie Gry-Online.pl

Platformy testowe

Do testów wykorzystałem pięć urządzeń – dwa laptopy, dwa komputery stacjonarne i konsolę PS5. Część z nich ma swoje lata, a najnowszy z nich jest właściwie przedstawicielem średniej półki, bo tak też pozycjonowany jest RTX 4070 Ti.

Najważniejsze podzespoły używanych sprzętów prezentują się następująco:

  1. Laptop Acer Nitro 5: Intel Core i7-9750H, GeForce GTX 1650, RAM: 16 GB 2666 MHz
  2. PC 1: Intel Core i7-9700K, MSI GeForce RTX 2060 Ventus OC, RAM: 16 GB 2666 MHz
  3. Laptop ASUS ROG Strix G15: AMD Ryzen 7 6800H, GeForce RTX 3060, RAM: 16GB 4800 MHz
  4. PC 2: Intel Core i7-13700K, MSI GeForce RTX 4070 Ti GAMING X TRIO, RAM: 64 GB 6000 MHz
  5. PlayStation 5 Digital C Chasis

Grzech pierwszy: Pycha

The Inquisitor wydaje się być postrzegany przez twórców jako gra rzucająca wyzwanie największym tytułom nie tylko gatunku, co całego gamedevu. Grając odniosłem wrażenie, że to miał być w zamierzeniu lepszy Assassin’s Creed i Wiedźmin, choć czar pryska właściwie przy pierwszym rzucie oka na otoczenie. A gdy spróbujecie wejść z nim w jakąś interakcję, całość sypie się jak domek z kart. Najbardziej nieznośnym przykładem jest tu modlitwa, czyli odpowiednik wiedźmińskich zmysłów czy wzroku orła. Warto ją uruchamiać dość regularnie, u mnie miała jednak tendencję do przycinania gry, powodując spadki do 3-4 kl./s na wysokich ustawieniach.

To jedna z tych gier, które sprawiają wrażenie zbudowania z kartonu. Każdy gwałtowniejszy ruch powoduje dramatyczne spadki klatek i przycięcia.

Tak jak zastrzegłem, ta recenzja techniczna nie porusza kwestii związanych z fabułą, mechaniką czy ogólnie rozumianą radochą z gry, skupiamy się raczej na aspektach technicznych. Czasem jednak musimy zahaczyć nieco o kwestie estetyki, by wyjaśnić powód narzekania. A ten jest bardzo prosty – tak szkaradnej poczwary to ja nie widziałem od czasów pierwszego Wiedźmina i miałem nadzieję, że Geralt wtedy z wszystkimi się już rozprawił. Jak jednak widać, jedna uciekła i złożyła jaja.

Gra na niskich wymaganiach jest możliwa. Ale czy przyniesie radość? Grafika może być trudna do zaakceptowania nawet dla mniej wymagających graczy.

Prywatnie często ogrywam gry niezależne, jestem więc przyzwyczajony do prostej oprawy graficznej i wielu niedoskonałości. Cierpliwość jednak kończy się, gdy oprawa graficzna sprzed ponad dekady wymaga solidnego sprzętu, by dać średnio 60 kl./s. Specjalnie nie użyłem słowa „utrzymać”, bo klatki są w niej wyjątkowo niestabilne, a wahania dochodzą nawet do 20-30%. Spadki do zaledwie kilku fps-ów tylko dodają smaczku.

Grzech drugi: Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu

The Inquisitor ma spory apetyt na zasoby naszego komputera. Jedynym bezpiecznym jest RAM, tu trzeba odnotować pozytywne zaskoczenie. Komputer wyposażony w 16 GB pamięci powinien w zupełności wystarczyć i jeszcze mieć pewien zapas.

Gorzej sprawa wypada z procesorem i kartą graficzną, które wydają się być obciążone nieproporcjonalnie do tego, co widzimy na ekranie. Wymagania podane na Steamie prezentują się następująco:

 

KONFIGURACJA MINIMALNA:

KONFIGURACJA ZALECANA:

Procesor

Intel Core i5-8400 / Ryzen 5 2600

Intel Core i7-7700K / Ryzen 7 2700

Pamięć

16 GB RAM

16 GB RAM

Karta graficzna

GeForce GTX 1060 6GB / AMD RX 590

GeForce RTX 2070 / AMD RX 5700

Miejsce na dysku

23 GB dostępnej przestrzeni

23 GB dostępnej przestrzeni

Dodatkowe uwagi

Low settings, Full-HD, Average performance, SSD recommended, Upscaling via FSR recommended

Medium settings, Full-HD, Average performance, SSD recommended, Upscaling via DLSS or FSR recommended

Choć minimalna konfiguracja nie wydaje się zbyt mocna, w praktyce trudno mi sobie wyobrazić komfortową rozgrywkę na takim sprzęcie, co zresztą jest widoczne w wynikach (patrz tabela w dalszej części tekstu). O ile faktycznie niskie ustawienia dadzą znośną liczbę klatek, to są one tak ubogie, że wyglądają właściwie, jakby nie załadowały się tekstury.

Ustawień grafiki nie ma zbyt wiele.

Tryby grafiki są co do zasady 3 – niski, średni i wysoki. Poza gotowymi konfiguracjami możemy też sami zmieniać ustawienia, które ograniczają się do standardowego zestawu narzędzi. Możemy dostosować światła, cienie, a także jakość obiektów i tekstur.

Grzech trzeci: Gniew

A nie, to akurat o mnie. Czułem go, gdy grałem.

Tak właściwie, wysokie ustawienia graficzne dają całkiem przyjemny obraz. Jak na standardy 2024 roku może nie jest to arcydzieło, ale niektóre elementy i miejsca przypadły mi do gustu. Czar jednak dość szybko pryska. Problematyczne są twarze i mimika, ale też całość animacji. Mieszkańcy poruszają się w mocno nienaturalny sposób, a np. kibicujący na festynie mają zapętlone bardzo krótkie animacje, które są przerysowane i nieadekwatne. Nie ma tu mowy o immersji i czuciu się jak w prawdziwym świecie. To bardziej teatr, tylko na scenie nie ma aktorów, a kukły. Trochę jak w uboższym Skyrimie. Tyle, że Skyrim premierę miał w 2011 roku.

Lepiej nie biegać, bo się spoci. Jeśli nie inkwizytor, to karta graficzna.

O ile nienachalnie ładną grafikę można przeboleć, występuje ona w The Inquisitor w wybuchowym połączeniu z wysokimi wymaganiami sprzętowymi. I tak, biegnąc przez rynek miałem spadki do nawet 1 kl./s na moim RTX-ie 2060. To budzi frustrację. Na wysokich ustawieniach wciąż jest brzydko, a do tego niestabilnie.

Grzech czwarty: Lenistwo

Przyczyn kiepskiego wyglądu The Inquisitor może być wiele. Jakość grafiki sugeruje jednak, że nie podjęto zbyt wiele trudu, by doprowadzić całość do sensownego kształtu. Ba, najniższe ustawienia graficzne wyglądają jak nieco desperacki krok polegający na ekstremalnym pogorszeniu tekstur, żeby zrównoważyć problemy z optymalizacją. Miało działać, to działa.

Grafika jest też nierówna. Na najniższych ustawieniach raczej trudno będzie nam znaleźć coś naprawdę ładnego, jednak niektóre elementy wydają się być opracowane znacznie staranniej. Przykładowo twórcy mieli spore problemy z wozem. Nie wiem, co on im zrobił, ale konflikt wydaje się dość poważny, bo pojazd ten został mocno skrzywdzony. Do tego stopnia, że przechadzając się przez miasto, zatrzymałem się i zawróciłem. Czyżby nie doładowały mi się tekstury? A nie, to ma tak wyglądać.

Smutne porównanie jakości grafiki. Od lewej: niskie, średnie i wysokie ustawienia.

Teraz, gdy jesteśmy już wyposażeni w konkretne przykłady i porównania, pora na puentę, czyli tabelę wydajności. Podane wartości to średnia liczba klatek uzyskana w trakcie testów. Warto jednak pamiętać o dużych wahaniach. Przykładowo na ustawieniach wysokich na RTX 2060 liczba fps-ów skakała w różnych miejscach od około 40 do 60, a do tego dochodzą jeszcze chwilowe spadki do kilku klatek.

Średnia liczba klatek

Niskie

Średnie

Wysokie

Laptop Acer Nitro 5 (GTX 1650)

36 kl./s

32 kl./s

20 kl./s

PC 1 (RTX 2060)

66 kl./s

60 kl./s

50 kl./s

Laptop ASUS ROG Strix G15 (RTX 3060)

59 kl./s

55 kl./s

52 kl./s

PC 2 (RTX 4070Ti)

78 kl./s

73 kl./s

65 kl./s

The Inquisitor nie polubił się z moim laptopem wyposażonym w RTX-a 3060. Do momentu publikacji tego tekstu nie udało mi się znaleźć przyczyny niższej niż spodziewana wydajności, myślę jednak że nie ma też większego sensu drążyć tematu. Nie był to V-SYNC, nie były to ograniczenia sterownika, nie brakło też ani RAM-u ani VRAM-u. Procesor również dawał radę. Mam wrażenie, że wynik powinien być o te 5-10 kl./s wyższy.

Czy zatem da się grać? Da się. Na słabszych sprzętach również, choć otrzymamy wówczas grę, którą pokochać nam będzie bardzo trudno.

Na konsolach również grzesznie

Na PlayStation 5 uruchomiłem darmowe demo The Inquisitor i dotarłem w nim do rynku, na którym spędziłem sporo czasu w testach powyżej. Pierwsze wrażenia były dość pozytywne, bo grafika przypomina tę z wysokich ustawień na PC. Czar pryska jednak przy pierwszej modlitwie, a nadzieja legła w gruzach gdy weszliśmy w tłum ludzi. Wyczuwalne są spadki płynności, a w niektórych momentach gra ewidentnie „rwie”.

Już wiemy, kto nie dostanie nagrody za najładniejszą grę na PS5 w 2024 roku.

Ogólnie jednak, biorąc pod uwagę to, jak The Inquisitor działa na PC, wybranie wersji na konsolę może nie być takim złym pomysłem. Chyba, że mamy nieco mocniejszą konfigurację komputera.

Pokuta nie wystarczy

Odnoszę wrażenie, że gra powstała o jakieś 10 lat za późno. Gdyby premiera odbyła się 15 lat temu, może nawet byśmy pochwalili niektóre elementy graficzne i rozwiązania. Dekadę temu byłaby solidnym średniakiem, który może nie jest najpiękniejszy, ale wpisuje się w ogólne trendy tego, jak gry działają. Jednak The Inquisitor powstał w innej epoce. W czasach, gdy na rynku dostępne są tytuły oferujące piękną i szczegółową grafikę, czy to realistyczną, czy nieco baśniową.

W tej baśni nie ma dobrego zakończenia. Nie bardzo widzę też możliwość poprawy sytuacji, bo ewentualne patche będą raczej przypominały próby wyleczenia otwartego złamania plastrem. Z drugiej jednak strony, świat w The Inquisitor pełen jest cierpienia. Strona techniczna gry sprawi, że gracz poczuje to samo, co bohaterowie na ekranie.

POWIĄZANE TEMATY: gaming testy wydajności

Konrad Sarzyński

Konrad Sarzyński

Od dziecka lubił pisać i zawsze marzył o własnej książce. Nie spodziewał się tylko, że będzie to naukowa monografia. Ma doktorat z rozwoju miast, czym chętnie chwali się znajomym przy każdej możliwej okazji. Z GOL-em przygodę zaczął pod koniec 2020 roku w dziale Tech. Mocno związał się z newsroomem technologicznym, a przez krótki moment nawet go prowadził. Obecnie jest redaktorem w Futurebeat.pl odpowiedzialnym za publicystykę i testy sprzętu. Czasem też zrecenzuje jakąś grę o budowaniu, w końcu ma z tego doktorat. Gra od zawsze, lubi też dużo mówić. W 2019 roku postanowił połączyć obie te pasje i zaczął streamować na Twitchu. Wokół kanału powstała niewielka, ale niezwykła społeczność, co uważa za jedno ze swoich największych osiągnięć. Ma też kota i żonę.

Czy hashtagi działają na Bluesky? Sprawdzamy i odpowiadamy

Czy hashtagi działają na Bluesky? Sprawdzamy i odpowiadamy

7 kluczowych ustawień w smartfonach Samsunga, które warto znać

7 kluczowych ustawień w smartfonach Samsunga, które warto znać

Czy minimalne wymagania starczą do odpalenia Stalkera 2? Odpowiedź może zaskoczyć

Czy minimalne wymagania starczą do odpalenia Stalkera 2? Odpowiedź może zaskoczyć

Nowa karta graficzna pod choinkę? Nvidia ostrzega przed niedoborami i wzrostem cen

Nowa karta graficzna pod choinkę? Nvidia ostrzega przed niedoborami i wzrostem cen

Komputery z AI nie przyspieszają pracy, ale Intel już wie, dlaczego

Komputery z AI nie przyspieszają pracy, ale Intel już wie, dlaczego