To miał być następca Colin McRae Rally, ale mocno mnie rozczarował. Przetestowałem Old School Rally

Old School Rally zostało okrzyknięte spadkobiercą Colin McRae Rally, gdy tylko pojawiło się na horyzoncie. Niestety, na ten moment gra to nieporozumienie, z kiepściutkim modelem jazdy i toną niedoróbek. Na szczęście to dopiero początek wczesnego dostępu….

gaming
Krzysztof Mysiak26 lipca 2024
1

To będzie trudny tekst. Old School Rally ma ponad 90% pozytywnych recenzji na Steamie, a ja zamierzam zmieszać tę grę z błotem. Jak to, zapytacie? Dlaczego chcę krzywdzić dzieło samotnego (w dużej mierze) dewelopera w oprawie, z której tchnie taka miłość do złotej ery rajdów samochodowych i najbardziej kultowych gier o tej tematyce, z pierwszymi „Colinami” na czele? W dodatku wypuszczone w atrakcyjnej cenie ok. 40 zł? Poza tym to dopiero wczesny dostęp, nie bądźmy zbyt surowi…

No więc właśnie. W takich okolicznościach wcale się nie dziwię, że gracze, mając na Steamie do wyboru tylko oceny „tak” i „nie”, decydują się na tę pierwszą. Ba, ja sam pewnie bym ją wskazał, gdyby ktoś przystawił mi pistolet do skroni i kazał wybierać. Sprawa wyglądałaby jednak zupełnie inaczej, gdybyśmy mieli zrobić użytek z pełnej skali ocen…

Klapki nostalgii na oczach

Nostalgia to potężne narzędzie w dzisiejszej branży. Upodobnienie gry do wielbionej klasyki znakomicie spisuje się w przyciąganiu uwagi mediów i graczy, a przy tym pomaga tuszować wszelkie techniczne niedoskonałości. Im starsza klasyka, tym więcej potencjalnie wybaczymy, bo mniej pamiętamy z pierwowzoru – wszak w głowach większości z nas zostały tylko mgliste obrazki i wrażenia, z którymi wiążą się miłe wspomnienia.

Twórca przewidział uszkodzenia aut, choć w bardzo uproszczonej postaci. Deformacje karoserii wyglądają nieco... dziwnie.

Z pozoru Old School Rally wygląda i działa jak pierwsza odsłona Colin McRae Rally. Dlatego sam wciągnąłem tę pozycję na swoją listę życzeń, gdy tylko zobaczyłem ją na X-owym profilu dewelopera (wtedy jeszcze nie miała nawet tytułu), i, zaślepiony nostalgią, ignorowałem wszelkie ostrzegawcze sygnały… dopóki nie zagrałem w ten twór osobiście.

Fizyka nie z tego świata

Co jest najfajniejsze w rajdach? Dla każdego to może być coś innego, ale pewnie wiele osób zgodzi się ze mną, że samochody latające bokiem na sypkiej nawierzchni to ważny aspekt tej dyscypliny motorsportu. Na pewno z takiego założenia wyszli też twórcy Colin McRae Rally – kult pierwszych części tej serii wynika w dużej mierze ze znakomitego modelu jazdy. Choć jest mało realistyczny wedle bieżących standardów i dziś sklasyfikowalibyśmy owe gry jako „arcade” – przecież mówimy o produkcjach sprzed ćwierćwiecza! – uchwycił ową esencję rajdów lepiej niż chyba którykolwiek ówczesny konkurent i dlatego był tak „miodny”.

Wsparcie dla kierownic i widok z kokpitu tworzą wrażenie, że OSR to coś poważniejszego niż arcade, ale nie dajcie się zwieść. Prawie każde auto ma to samo wnętrze, bez jakiejkolwiek ruchomej części.

Old School Rally nie umywa się fizyką do swoich przodków. Grając w ten tytuł, możecie wyrzucić przez okno wszystko, co wiecie o prowadzeniu samochodu, bo jego twórca też najwyraźniej nie ma o tym zielonego pojęcia. Nawet „arkadówka” powinna odzwierciedlać przynajmniej podstawowe prawidła kierowania autem i mieć sterowanie zaprogramowane w spójny sposób, ale do OSR się to nie stosuje.

Wystarczy lekkie hamowanie, by rajdówki niemal natychmiast się zatrzymywały, taki sam efekt przynoszą próby wchodzenia w zakręty bokiem (na ręcznym lub nie) – na samochody nie działa inercja i od razu wytracają prędkość, a potem rozpędzają się na powrót z odczuwalnym ociąganiem (tak jakby hamulec się zapiekł). Do tego układ kierowniczy funkcjonuje na tyle nieliniowo, że prawie nie sposób wypracować jakąkolwiek racjonalną technikę jazdy.

Samochody nie są licencjonowane, ale łatwo rozpoznać kultowe modele. Tylko dlaczego potwór z Grupy B ma tak mizerne osiągi?

O sprawach takich jak przeniesienie napędu, transfer środka ciężkości czy konfigurowanie zawieszenia i innych parametrów auta nawet nie ma co mówić, bo to zjawiska nieobecne we wszechświecie Old School Rally. Każdy samochód w tej grze prowadzi się bardzo podobnie – z napędem ni to na przód, ni na tył, ni na wszystkie koła. To jakaś kompletna abstrakcja, która zamiast dostarczać endorfin, wywołuje znużenie i senność.

Programowanie na kolanie

Co gorsza, również w innych aspektach omawiana gra bardzo nieudolnie naśladuje „Colina” i okazuje się mocno niedorobiona. Kolizje z otoczeniem działają koszmarnie; nie sposób przewidzieć, czy przy otarciu barierki nasz wóz stanie w miejscu, zaliczy obrót wokół własnej osi, czy może wdrapie się na przeszkodę i pofrunie w przepaść.

Wszystkie pojazdy brzmią prawie tak samo – to znaczy jednakowo okropnie. Koła mają niezmienną przyczepność na każdej nawierzchni – szutrze, trawie czy śniegu – i tylko na asfalcie zachowują się odrobinę inaczej, co sprawia, że różnice między rajdami w poszczególnych krajach są jedynie kosmetyczne. To samo można powiedzieć o samochodach, które odbiegają od siebie głównie wyglądem, a ogólne osiągi wypadają porównywalnie nawet, gdy zestawimy starego Mini Coopera z potworami Grupy B.

Dodatkowym wizualnym smaczkiem jest opcjonalny filtr CRT.

Zważywszy tę całą płytkość Old School Rally, zaczynam się zastanawiać, czy oldskulowa grafika naprawdę jest ukłonem w stronę klasyki… czy może twórca zdecydował się na nią, by oszczędzić sobie pracy? Nawet gdyby przez obranie takiego kierunku „artystycznego” nie był w stanie skorzystać z gotowych „assetów”, nie sądzę, by dużo trudu przysporzyło mu własnoręczne przygotowanie prostych geometrycznie modeli samochodów i elementów otoczenia tras oraz tekstur w bardzo niskiej rozdzielczości (rodem z pierwszego PlayStation). Nie bez powodu 20 lat temu gry powstawały o wiele szybciej i w o wiele mniejszych zespołach – czyt. o wiele taniej – niż dziś…

Poza tym, co opowiedział Wam o grze Draug, muszę dodać swoje kilka groszy. Przede wszystkim ta stylizowana oprawa graficzna całkiem mi się podoba i faktycznie można się dzięki niej przenieść do przeszłości, do czasów pierwszych „Colinów”. Jest ona rzeczywiście dość prosta i spokojnie mogłaby być bardziej reaktywna (aż prosi się o pikselowaty piasek sypiący się spod kół czy klockowate efekty jazdy po trawie), ale ta prostota ma dla mnie pewien urok. Od technicznej strony warto wspomnieć, że Old School Rally dobrze radzi sobie z monitorami ultrawide.

Skoro grze nieco posłodziłem, to czas wsypać nieco soli do rany otwartej przez Drauga. Old School Rally brzmi fatalnie – w zasadzie każdy element udźwiękowienia wydaje się być robiony na kolanie, a to, jak brzmią auta, jest nieśmiesznym żartem. Agresywne i drapieżne rajdówki brzmią w grze jak silnik 1.4 MPI ze Skody Fabii, przepuszczony przez jakiś kiepskiej jakości cyfrowy filtr, który miał dodać mu charakteru. Zabawna jest też funkcja suwaka jasności, który... nic nie robi, no ale można sobie go poprzesuwać.

Jeśli chodzi o wydajność, to gra faktycznie powinna pójść niemal „na wszystkim”, nie powinno mieć znaczenia, na jakim sprzęcie zagracie.

Mikołaj Łaszkiewicz

Nie wszystko stracone

Mógłbym wymienić jeszcze garść niedoskonałości Old School Rally, ale nie chcę się pastwić nad tą grą. Zresztą z „mapy drogowej” opublikowanej przez twórcę wynika, że w toku wczesnego dostępu uzupełni ubogi wybór tras i trybów rozgrywki, więc część wad potencjalnie zniknie z czasem. Kto wie, może do modelu jazdy i innych aspektów fizyki też się jeszcze przyłoży… chociaż czy ma ku temu powody, kiedy jego dzieło podoba się ponad 90% steamowych recenzentów?

Na szczęście w ostateczności mankamentami OSR mogliby zająć się moderzy – deweloper planuje wsparcie dla Warsztatu Steam. Przynajmniej nie będą musieli raczej wyręczać go w sprawach czysto technicznych, bo gra już na starcie wczesnego dostępu działa płynnie i stabilnie.

Podium wygląda ubogo nawet jak na grę retro.

W parze z oldskulową grafiką idą bardzo niskie wymagania sprzętowe (np. w zalecanej specyfikacji wpisano Intel Core 2 Duo, 4 GB RAM i GeForce’a GTS 240 – na swoim RTX-ie 4080 nie uświadczyłem żadnych spadków płynności w 4K). Do tego program wspiera rozdzielczość ultrawide, zajmuje malutko miejsca na dysku (ok. 500 MB) i bardzo szybko wczytuje dane nawet z HDD.

W każdym razie mam nadzieję, że projekt jeszcze rozwinie skrzydła, bo nadal widzę w nim potencjał. Oferuje fajnie zaprojektowane trasy i kultowe modele samochodów, a oprawa w stylu retro, która dość wiernie imituje pierwszego „Colina” (symuluje nawet zasięg rysowania terenu na miarę możliwości PSX), bądź co bądź buduje szczególny klimat, od którego robi się ciepło na serduchu. Szkoda byłoby to zaprzepaścić.

POWIĄZANE TEMATY: gaming testy wydajności

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

Australijski sąd uznał, że Uber nie płaci swoim kierowcom i anulował dług podatkowy w wysokości 81 milionów dolarów

Australijski sąd uznał, że Uber nie płaci swoim kierowcom i anulował dług podatkowy w wysokości 81 milionów dolarów

Epopeja Starlinera dobiegła końca. Statek Boeinga wrócił na Ziemię

Epopeja Starlinera dobiegła końca. Statek Boeinga wrócił na Ziemię

Inżynier stworzył wolumetryczny wyświetlacz 3D i odpalił na nim Dooma

Inżynier stworzył wolumetryczny wyświetlacz 3D i odpalił na nim Dooma

Łowca okazji kupuje PS2 na pchlim targu, by w domu z goryczą uświadomić sobie popełniony błąd

Łowca okazji kupuje PS2 na pchlim targu, by w domu z goryczą uświadomić sobie popełniony błąd

Jak wybrać najlepszy serwer GeForce Now? Podpowiadamy

Jak wybrać najlepszy serwer GeForce Now? Podpowiadamy