Szafirowe wyświetlacze dla iPhone'a 6 okazały się wpadką Apple. Poznaj historię wielomilionowej straty i upadku producenta ekranów

W dzisiejszych czasach wiele mówi się o zabezpieczaniu danych znajdujących się na naszych urządzeniach mobilnych. I bardzo dobrze – zapewnienie jak największej ochrony przed hakerami powinno być jednym z największych priorytetów firm produkujących smartfony. Lecz przy okazji nie powinni też zapominać o wytrzymałości fizycznej samych urządzeń. Weźmy na przykład wydane ostatnio iPhone'y Pro i Pro Max z serii 16, których ekrany przed zarysowaniem i uszkodzeniami chronią nanoceramiczne kryształy w strukturze szkła. Wcześniej jednak firma Apple próbowała eksperymentować z wyświetlaczami z cząsteczkami szafiru. I nie skończyło się to zbyt dobrze (vide Applesfera).

Szafirowe ekrany – Święty Graal wytrzymałości

Ale zacznijmy od początku. Jest rok 2013. Świat czeka na premierę iPhone'a 6, który według doniesień miał posiadać znacznie większy ekran niż jego poprzednicy i być pierwszym samrtfonem od Apple posiadającym model Plus. Żeby jeszcze bardziej zwiększyć prestiż swoich nowych smartfonów, firma spod znaku nadgryzionego jabłka postanowiła dodać do nich ekrany wzmocnione wspomnianymi cząsteczkami szafiru. W konsekwencji miały być one praktycznie niezniszczalne i wyjątkowo odporne na zarysowania i wstrząsy.

Informacja o szafirowych wyświetlaczach wzbudziła spore poruszenie wśród miłośników technologii. Było ono na tyle duże, że opisywany element stał się według ankiet najbardziej wyczekiwaną cechą iPhone'a 6. Oczekiwania były więc ogromne.

Wyzwanie nie do przejścia

Firma Apple zdecydowała się powierzyć zadanie stworzenia ultrawytrzymałych ekranów do swoich nowych smartfonów amerykańskiej firmie GT Advanced Technologies, specjalizującej się w przygotowywaniu szkła z domieszką cząsteczek szafiru. Gigant z Cupertino zainwestował w nią niebagatelną sumę 578 milionów dolarów. Miało to zapewnić sukces, jednak szybko sprawy zaczęły przybierać nie do końca korzystny obrót.

Powiązane:Port USB-C w iPhonie potrafi znacznie więcej, niż tylko ładować telefon komórkowy

Już w październiku 2014 roku, ku zaskoczeniu nawet samego Apple, GT Advanced Technologies złożyło wniosek o upadłość. Wszystko dlatego, że produkcja wyświetlaczy szafirowych okazała się znacznie bardziej skomplikowana i kosztowna, niż przewidywano. Zaledwie 25% wytworzonych wyświetlaczy nadawało się do użytku. W obliczu takiej sytuacji Apple wstrzymało ostatnią płatność na rzecz GT Advanced Technologies w wysokości 139 milionów dolarów, pozostawiając firmę w obliczu bankructwa.

Konsekwencje

Historia ta miała swoje krótko i długoterminowe konsekwencje. Apple straciło 578 milionów dolarów, iPhone 6 ostatecznie nie otrzymał szafirowych wyświetlaczy, a notowania giełdowe GT Advanced Technologies gwałtownie spadły. Ponadto gigant z Cupertino przekształcił fabrykę w Arizonie, pierwotnie przeznaczoną do produkcji szafiru, w nowe centrum danych, które zatrudnia 150 osób na pełen etat.

Nie oznacza to jednak, że Apple całkowicie zraziło się do szafiru. Jego cząsteczki można znaleźć obecnie chociażby w ekranach zegarków Apple Watch Ultra czy obiektywach aparatów iPhone'ów. Niewykluczone też, że wyświetlacze wzmocnione szafirem trafią ostatecznie do iPhone'a 17 Air, czyli nadchodzącego smartfona z segmentu premium. Jednak o tym, czy tak faktycznie się stanie, przekonamy się zapewne dopiero za jakiś czas.

Czytaj więcej:iOS 19 - które iPhone'y dostaną aktualizację? Prawdopodobna lista modeli