futurebeat.pl NEWSROOM Pecety pokonały PS5; Final Fantasy VII Rebirth działa dobrze nawet na słabszym sprzęcie Pecety pokonały PS5; Final Fantasy VII Rebirth działa dobrze nawet na słabszym sprzęcie Final Fantasy VII Rebirth pokonało bazowe PlayStation 5, ale pecetowy port pokazuje, że warto było na nie poczekać. Nie dość, że wygląda ładnie, to jeszcze optymalizacja stoi na niezłym poziomie i raczej nie musicie przejmować się wiekiem Waszego sprzętu. gamingMikołaj Łaszkiewicz23 stycznia 2025 SPIS TREŚCI:Na pececie gra się lepiej niż na konsoliFinal Fantasy flirtuje z komputerami, ale stawia graniceOptymalizacja, to pozytywne zaskoczenieTo najlepsza wersja gry, ale nie idealna Gry na wyłączność dla PlayStation 5 generalnie wyglądają i działają na tej konsoli bardzo dobrze, albo przynajmniej dobrze. Powoduje to, że zazwyczaj nie czekam na ulepszoną, pecetową premierę danego tytułu (co jest już właściwie regułą), tylko ogrywam go na konsoli. Powiązane:Ta gra jest jak stary Passat w dieslu - niestabilna, a do tego pamięć cieknie z każdej strony. Recenzja techniczna Assetto Corsa Evo W przypadku Final Fantasy VII Rebirth było jednak zupełnie inaczej, bo w momencie debiutu gry na PS5 wyglądało to bardzo przeciętnie. Tryb wydajności dostał co prawda kilka łatek, ale nadal bliżej mu do 720p niż 1440p. Lepiej, ale nadal nie idealnie, jest już na PS5 Pro, gdzie liczba pikseli zbliża się do 1080p i trzyma mniej więcej 60 klatek na sekundę. Na żadnej z dwóch konsol Sony nie było to w pełni komfortowe doświadczenie, więc ucieszyłem się, gdy dostałem możliwość zagrania w Final Fantasy VII Rebirth na pececie – bez kompromisów (teoretycznie) i w najlepszej możliwej jakości. Rzeczywistość jednak znowu spłatała mi figla, bo choć jest lepiej niż na konsolach, to gra nadal ma pewne problemy, ale na szczęście nie z optymalizacją. PLUSYDobra optymalizacja, zagracie nawet na starszym sprzęcie;usprawnienia względem wersji PS5;ładna oprawa graficzna, brak problemów z shaderami.MINUSYBrak możliwości łatwej zmiany rozdzielczości;brak wsparcia dla monitorów ultrawide;brak innego upscalingu poza DLSS;tekstury nie są najwyższej jakości. Na pececie gra się lepiej niż na konsoliPo obejrzeniu zwiastuna i pobieżnym zerknięciu na stosunkowo wysokie wymagania sprzętowe Final Fantasy VII Rebirth byłem nieco zmartwiony, bo wydawało się, że posiadacze słabszych pecetów będą w tarapatach. Co prawda gra pójdzie na absolutnie słabiutkim procesorze z 2017 roku (Intel Core i3-8100 lub AMD Ryzen 5 1400), ale już karta graficzna wymagana minimalnie, to RTX 2060, AMD Radeon RX 6600 lub Intel Arc A580, czyli opcje zdecydowanie mocniejsze niż wskazane przez Square procesory. Grę testowałem na dwóch platformach: pececie wyposażonym w kartę graficzną Gigabyte NVIDIA GeForce RTX 4080 SUPER AERO OC (16 GB VRAM), procesor Intel Core i5-13600K oraz 32 GB pamięci RAM oraz peceto-konsoli ASUS ROG Ally X z procesorem AMD Ryzen Z1 Extreme i 24 GB pamięci RAM. Źródło: Final Fantasy VII Rebirth, Square Enix, 2025 Od pierwszych chwil było widać różnicę pomiędzy tym, co prezentowało PS5 czy nawet PS5 Pro. Na pececie mogłem w końcu dostrzec wszystkie detale otoczenia bez konieczności liczenia pojedynczych pikseli. Rozdzielczość nie spadała dynamicznie do jakichś absurdalnych wartości, jak w trybie wydajności PS5, więc obraz był dużo bardziej klarowny. Tak jak zapowiadało Square Enix mogłem też nacieszyć oczy specjalnymi ulepszeniami wersji pecetowej. W oczy rzuciło mi się od razu poprawione oświetlenie – w końcu mogłem poczuć nieco klimatu Final Fantasy VII Rebirth bez przymykania oczu na fakt, że duże i otwarte przestrzenie są wszystkie tak jednorodne i źle oświetlone, że aż czasem miało się dość. Źródło: Final Fantasy VII Rebirth, Square Enix, 2025 Wydanie na komputery osobiste prezentuje się pod tym kątem dużo lepiej, co widać szczególnie poza cut-scenkami i w gęstych lasach. Podoba mi się też zwiększony zasięg rysowania obiektów, bo na PS5 często kamienie wyskakiwały mi dosłownie przed oczami, a tutaj było to dużo mniej odczuwalne (choć nadal pewien poziom pop-inu istniał). Źródło: Final Fantasy VII Rebirth, Square Enix, 2025 Zauważalnie lepiej wyglądają też elementy świata przedstawionego takie, jak podłoża, trawy, krzaki, drzewa, wszelkie płotki, skrzynki i budynki. Widać, że trawa jest gęstsza, geometria kamieni lepsza i wydają się one mniej „papierowe” niż na PS5 i przez to gra zyskuje na głębi. Pewne rozczarowanie stanowią dla mnie jednak tekstury, które wydają się być identyczne, jak na PS5, co oznacza, że nie zawsze prezentują najwyższą jakość. Szczególnie wszelkie skały i materiały metalowe mają w sobie taką sztuczność i „kartonowość”, co czasem może źle wyglądać. Bardzo podobnie (i dobrze) prezentują się czasy ładowania wydania konsolowego i pecetowego. Przejście z menu głównego do rozgrywki zajmuje 4-5 sekund na pececie i to czuć, naprawdę nie trzeba tu na nic czekać. Jeśli chcielibyście przełożyć sobie jakość oprawy graficznej z języka „pecetowego” na „konsolowy”, to ustawienia ultra na komputerze są najbardziej zbliżone do trybu jakości grafiki z PS5, ale wyglądają jeszcze trochę lepiej, szczególnie dobrze prezentują się oświetlenie i gęstość roślinności. Final Fantasy flirtuje z komputerami, ale stawia graniceNa mocnym pececie Final Fantasy VII Rebirth nie miało żadnych problemów z wydajnością. Ustawiłem wszystko, co się dało na ultra i gra działała w rozdzielczości 2560 na 1440 pikseli w około 85 klatkach na sekundę bez żadnych upscalerów, a w 1080p było to ponad 90 fps. Po włączeniu DLSS w trybie 66%, w 1080p było to już sztywne 120 fps, a w 1440p zdarzały się spadki do okolicy 110 fps. Zapytacie pewnie czemu sprawdzałem tylko 1440p i 1080p? No cóż, Square Enix uznało najwyraźniej, że wsparcie dla monitorów ultrawide nie jest istotne, więc nie mogłem sprawdzić, jak gra działa w 3440 na 1440 pikseli. Ponadto maksymalna liczba klatek na sekundę to 120, więc mimo, że karta graficzna miała jeszcze spory zapas w 1080p, to nie mogłem liczyć na nic więcej. Źródło: Final Fantasy VII Rebirth, Square Enix, 2025 Źródło: Final Fantasy VII Rebirth, Square Enix, 2025 Źródło: Final Fantasy VII Rebirth, Square Enix, 2025 Dziwne jest jednak szczególnie to, że gra nie pozwala na swobodny wybór rozdzielczości z poziomu menu opcji. Final Fantasy VII Rebirth działa wyłącznie w oknie lub oknie bez ramek. Jeśli wybierzecie tą pierwszą opcję, to gra działa po prostu w okienku o wybranej rozdzielczości. Jeżeli jednak chcecie, by gra wypełniała Wasz ekran i wybierzecie tryb „borderless fullscreen”, to nie będziecie mogli zmienić rozdzielczości gry. Jedyną opcją, aby „oszukać” Final Fantasy VII Rebirth, to odpalić tryb okienkowy, wybrać pożądaną rozdzielczość i następnie przy użyciu kombinacji klawiszy „Alt + Enter” zmaksymalizować okno gry. Jest to niepotrzebnie skomplikowane, nie wiem czemu twórcy się na to zdecydowali. Źródło: Final Fantasy VII Rebirth, Square Enix, 2025 Nie rozumiem też po co tak komplikować graczom życie w kwestii DLSS. Nie dość, że to jedyna opcja upscalingu, co oznacza, że posiadacze kart graficznych AMD i Intela z niej nie skorzystają, to jeszcze jest wyjątkowo kiepsko zaimplementowana. Żeby włączyć DLSS trzeba wybrać tryb antyaliasyngu, ustawić go na DLSS i potem ręcznie wybrać minimalną procentową wartość rozdzielczości renderowania (np. 66%) z której DLSS będzie „podnosił” się do właściwej rozdzielczości. Square Enix nie opisało zatem konkretnych presetów np. jakość, zrównoważone, wydajność itp., do których przyzwyczajeni są gracze. Co więcej moim zdaniem wszystko poniżej 66% wygląda po prostu kiepsko i nieostro. Da się to poprawić w patchach, nie wymaga to jakoś kosmicznie dużo pracy, więc liczę na to, że Square coś z tymi problemami zrobi, szczególnie ze wsparciem dla monitorów ultrawide. Optymalizacja, to pozytywne zaskoczeniePrzy kilku premierach 2024 roku miałem niezły zgryz, bo gry, które wcale nie wyglądały dużo lepiej od produkcji Square wyciskały 100% z RTX-a 4080 Super i i5-13600K, ale płynne i grywalne na ultra stawały się dopiero po włączeniu generatorów klatek (m.in. Star Wars: Outlaws czy Black Myth Wukong). Final Fantasy VII Rebirth za to bardzo komfortowo działało w około 120 fpsach w rozdzielczości 2560 na 1440 pikseli, z DLSS w trybie 66%, a spadki do okolicy 100 fps nie były w ogóle odczuwalne. Gra wygląda przy tym naprawdę nieźle, choć trzeba zaznaczyć, że nie korzysta z ray tracingu, co na pewno mocno odciąża procesor i kartę graficzną. Źródło: Final Fantasy VII Rebirth, Square Enix, 2025 Sporym zaskoczeniem było dla mnie też to, że pomimo dość wysokich wymagań, japońskie cRPG dobrze działało na ROG Ally X od Asusa. Na średnich ustawieniach graficznych, w 1080p i ze skalowaniem rozdzielczości na poziomie 66% miałem dość stabilne 30 klatek na sekundę z delikatnymi spadkami. Zejście z niektórymi opcjami do poziomu niskiego dawało za to już ponad 40 fps i nadal całkiem niezłą oprawę graficzną. Wydaje się zatem, że posiadacze RTX-ów 2060 i RX-ów 6600 mogą spokojnie liczyć na coś więcej niż 30 fps na niskich ustawieniach. Odświeżające w świecie tragicznych pecetowych portów jest to, że gra ładuje shadery przed pierwszym uruchomieniem i dzieje się to stosunkowo szybko (około minuty), a w trakcie rozgrywki ani razu nie uświadczyłem problemów ze ścinkami. To najlepsza wersja gry, ale nie idealnaFinal Fantasy VII Rebirth to przykład niezłego portu na pecety, gdzie optymalizacja nie została potraktowana po macoszemu, a przy tym podkręcono kluczowe aspekty oprawy graficznej. Trzeba sobie powiedzieć jednak wprost, że nie obyło się bez wpadek, bo brak wsparcia dla monitorów ultrawide, skalowania FSR czy dziwny sposób zmiany rozdzielczości, to rzeczy, które nieco komplikują zabawę na komputerach. Źródło: Final Fantasy VII Rebirth, Square Enix, 2025 Jednak pomimo tego, gra wygląda na pececie po prostu lepiej niż na bazowym PlayStation 5 i jeśli zastanawiacie się, którą wersję wybrać, to zdecydowanie polecam tą dostępną na Steamie. Wiadomo, żeby cieszyć się dobrą płynnością i jakością trzeba spełniać wymagania podane przez twórców, ale już od poziomu ustawień średnich jest dobrze. Nieco inaczej ma się sprawa, jeżeli macie już PS5 Pro, bo tam w trybie wydajności Final Fantasy VII Rebirth wygląda mniej więcej tak, jak na wysokich ustawieniach graficznych na PC, więc bardzo przywozicie (minus ulepszenia dedykowane pecetom). Mimo wszystko, pecetowe wydanie Final Fantasy VII Rebirth mogę Wam z czystym sumieniem polecić, choć jeśli macie monitor ultrawide, to może lepiej poczekajcie na jakąś aktualizację, albo moda, które uwolnią pełny potencjał „Finala”. Czytaj więcej:8 GB VRAM może być dużym problemem w przyszłości; już teraz gry na tym cierpią POWIĄZANE TEMATY: gaming testy wydajności Mikołaj Łaszkiewicz Mikołaj Łaszkiewicz W GRYOnline.pl pracuje od maja 2020 roku. Najpierw był newsmanem w dziale technologii, z czasem zaczął udzielać się w grach i publicystyce, a także redagować oraz nadzorować działanie newsroomu technologicznego. Obecnie jest redaktorem naczelnym serwisu Futurebeat.pl. Wcześniej swoimi przemyśleniami na temat gier wideo dzielił się m.in. na różnych grupach tematycznych. Z wykształcenia prawnik. Gra na wszystkim i we wszystko, co widać czasem w recenzjach. Jego ulubioną konsolą jest Nintendo 3DS, co roku gra w nową część serii FIFA i stara się poszerzać gamingowe horyzonty. Uwielbia szeroko pojęty sprzęt komputerowy i rozkręca wszystko, co wpadnie mu w ręce. W Xboksach już nigdy nie zabraknie wam miejsca na gry, ale jest duży haczyk W Xboksach już nigdy nie zabraknie wam miejsca na gry, ale jest duży haczyk Król grania w 4K jest jeden - RTX 5090; jednak tylko dzięki DLSS Król grania w 4K jest jeden - RTX 5090; jednak tylko dzięki DLSS AMD opóźniło premierę kart graficznych, ale miało ku temu ważne powody AMD opóźniło premierę kart graficznych, ale miało ku temu ważne powody Galaxy S25 vs. S24 - najważniejsze zmiany w nowych smartfonach od Samsunga Galaxy S25 vs. S24 - najważniejsze zmiany w nowych smartfonach od Samsunga RTX 5090 i RTX 5080 mogą być drogie - wyciekły ceny modeli niereferencyjnych RTX 5090 i RTX 5080 mogą być drogie - wyciekły ceny modeli niereferencyjnych