Sony ma swoje PS5 Pro, a gdzie Xbox Pro? Microsoft nie ma zamiaru walczyć na tym polu

Xbox Pro to wytwór głównie wyobraźni fanów „zielonych”. Microsoft nie ma zamiaru marnować czasu i zasobów na konsolę, która nie bardzo ma co zaoferować swoim użytkownikom. Plan zakłada rozwój w innym kierunku.

gaming
Mateusz Zelek31 października 2024
3

Wydawało się, że zaraz po zapowiedzi PlayStation 5 Pro, Microsoft wypnie dumną amerykańską pierś i zaprezentuje swojego Xboxa Pro. Minęło już trochę czasu i zaczęły podnosić się (w sumie nieliczne) głosy czy Xbox ma zamiar odpowiedzieć na rękawicę rzuconą przez PlayStation. W uproszczeniu odpowiedź jest prosta – nie. Ta bardziej rozbudowana jest nieco bardziej zawiła i dotyczy głównie tego, że Microsoft diametralnie zmienił swoje biznesowe podejście do gamingu.

Dobry wujek Spencer

Przez jakiś czas Microsoft z Xboxem prowadzili całkiem niezłą grę marketingową. Phil Spencer jako CEO Xboxa od 2014 roku zaczął kreować swoją postać jako „dobrego wujka” całej branży, który nad wszystko kocha gry i graczy. Uroku mu nie brakowało, zwłaszcza, że zachwalał konkurencję – spodobała mu się konstrukcja pada od PS5, a tutaj oczko puszczone do fanów The Last of Us, a innym razem deklaracja, że „wojny konsolowe to przeszłość”. I faktycznie w 2021-2023 roku Game Pass i konsola Xbox zaczęły wyrastać na całkiem solidnego konkurenta PlayStation. Lata brylowania w mediach społecznościowych zrobiły także swoje – Spencer przestał być wyłącznie CEO Xboxa, ale stał się też mniej lub bardziej (to zależy kogo zapytacie) ważnym głosem w debacie o przyszłości branży.

Powoli Xbox budował sobie solidną renomę… Źródło: Pixabay

Tyle że mizernie budowany PR zaczął się szybko rozpadać w ciągu ostatnich miesięcy. Najpierw niezbyt miłe praktyki wycofywania tanich wersji próbnych Game Passa przy okazji premiery Starfielda oraz nowego Call of Duty, potem pozbywanie się studiów, które korporacja uznała za „nierentowne”, bo excel się nie zgadzał, co wywołało ogromny sprzeciw nie tylko twórców, ale i graczy. Wisienką na torcie są ostatnie fale zwolnień, jakie przewijają się przez Microsoft Gaming, które dobitnie pokazują, że priorytetem dla firmy są jednak ładne rubryki finansowe.

Złotousty Spencer utracił więc status „dobrego wujka” i znów stał się ucieleśnieniem typowego korpo, a wszelkie hasła o „miłości do graczy” trafiają już tylko do najbardziej zagorzałych fanów zielonej konsoli. Microsoft ma jednak plan i ostro się go trzyma. I w jego centrum wcale nie jest Xbox.

Game Pass i usługi gamingowe jako główny cel Microsoft Gaming

Ambicją Microsoft Gaming (od 2022 roku to dział firmy zajmujący się wszystkim związanym z branżą gier) nie jest skupianie się na konsoli bo ta i tak przegrywa batalię na rynku. Dlatego gigant z Redmond przekierował swoją uwagę na coś zupełnie innego – budowanie całego środowiska gamingowego na maksymalnie wielu platformach. Stąd właśnie najwięcej kasy Microsoft pompuje w usługę Game Pass, która jest nie tylko dostępna na zielonej konsoli, ale także na PC czy w ramach usługach chmurowych pokroju NVIDIA GeForce NOW. Do tego dochodzi powiększanie portfolio o kolejnych wydawców gier.

I ta strategia przynosi pozytywne wyniki – według danych biznesowych z początku 2024 roku Microsoft Gaming wygenerował przychód na poziomie 7,11 mld dolarów, co jest większą sumą niż dystrybucja systemu Windows – 5,26 miliarda dolarów. W lutym Microsoft chwalił się, że Xbox Game Pass rozrósł się do 34 milionów subskrybentów. A przyszłość rysuje się w zielonych barwach – firma analityczna Ampere Analysis w swojej lipcowej analizie zasugerowała, że w przyszłym roku usługa Xbox Game Pass przyniesie przychody rzędu 5,5 miliarda dolarów, czyli o wiele więcej niż w rekordowym 2022 roku (2,9 miliarda dolarów). To całkiem ambitna wizja, poparta przede wszystkim premierą nowego Call of Duty oraz chęcią uczynienia przez Microsoft usługę Game Pass „bardziej spójną” tzn. wyrównaniem cen poszczególnych wariantów abonamentu.

Zaletą tego pada jest to, że pasuje do jednej konsoli oraz do komputerów. Źródło: Pixabay

Nie zapominajmy także, że Microsoft wciąż jest królem świata komputerów. Dzięki temu wszelkie maszyny biznesowe, gamingowe, stacjonarny czy mobilne mają możliwość wykorzystania Game Passa. Z kolei wymagania sprzętowe są coraz mniej problematyczne za sprawą usług chmurowych. To sprawia, że w zasięgu Xboxa są miliony potencjalnych użytkowników, którzy jeszcze nie wiedzą, że mogą potrzebować abonamentu na gry. A idąc drogą abonamentów filmowych, Microsoft trafi bezpośrednio do graczy, którzy niekoniecznie szukają najlepszych gier, ale po prostu gier (podobnie jak Netflix, który oferuje w większości średniej jakości seriale).

Co prawda Apple ze swoimi komputerami wyrwał kawałek tortu, ale usługi Xbox Game Pass od dłuższego czasu są dostępne na urządzeniach sygnowanych nadgryzionym jabłkiem. Wątpliwe też, aby król iPhone’ów spróbował swoich sił w gamingowych zapasach na taką skalę, aby rywalizować z Sony bądź Microsoftem.

Dlaczego więc nie będzie Xbox One Pro? Gdyż zwyczajnie się nie opłaca

Potencjalnych nabywców Xboxa Pro byłoby raczej niewiele. Posiadacze gamingowych PC czy laptopów raczej odpuścili by nawet podrasowaną wersję konsoli Microsoftu skoro Game Pass dzieli tę samą bibliotekę pomiędzy różnymi platformami. A skoro wątek Game Passa odpada, to co realnie stoi za tym, aby kupić Xboxa? Nawet pady do tej konsoli bezproblemowo łączą się z PC, więc nic dziwnego, że w sferze sprzętów Microsoft skupia się raczej na specjalnych wydaniach kontrolerów niż nowej wersji konsoli.

Co oznacza brak Xboxa Pro dla nas graczy? Cóż, że Sony powoli traci solidnego przeciwnika, przez co stanie się on molochem mogącym w dowolny sposób ustawiać rynek konsol. Z kolei Nintendo ma swój świat, swoje ekskluzywne tytuły i swój pomysł na konsolę. Niby Xbox skutecznie zasłużył sobie, aby być na dole tabeli z wynikami sprzedaży konsol, ale nie wyniknie z tego nic dobrego dla konsumentów. Z kolei Microsoft będzie się pozycjonował na casualowych graczy, którzy tak samo jak w przypadku Netflixa, wolą wykupić abonament i mieć dostęp do gamingowej rozrywki. Bez patrzenia na to czy grają w ekscytującą grę fabularną czy prosty symulator wyścigów – niedzielnych odbiorców zawsze będzie więcej.

Czy Xbox po cichutku zbuduje nowe growe imperium? Czas pokaże. Źródło: Pixabay

Dlatego rozpiętość gatunkowa po stronie Microsoftu będzie zapewne rozszerzana, aby w zielone sieci wpadało jak najwięcej graczy. Zważywszy, że gigant z Redmond ma całkiem solidne zaplecze deweloperskie i wciąż poszukuje nowych możliwości wykupu, nowych gier w jego portfolio raczej nie zabraknie. Czy jednak będą to jakościowo tak mocne tytuły, jak te oferowane przez Japończyków? Nie wiem… choć się domyślam.

Walka trwa, ale w ramach Zimnej Wojny

Paradoksalnie Sony robi dla Microsoftu świetną robotę – podnoszenie cen gier na premierę oraz dodawanie płatnych „aktualizacji” starszych tytułów sprawia, że Game Pass wygląda w oczach przeciętnego gracza maksymalnie atrakcyjnie. A Microsoft ma zasoby oraz możliwości, aby prowadzić politykę chwilowo nastawioną na straty – afery prędzej czy później zostaną zapomniane. W tym czasie portfolio Game Passa odpowiednio spuchnie i nie będzie musiało walczyć ani na konsole ani na tytuły ekskluzywne. Zważywszy, że PlayStation nie oferuje usługi abonamentowej na tyle mocnej, aby mogła realnie zagrozić abonamentowi od Microsoftu. Ilość wygra nad jakością. Prawdopodobnie.

POWIĄZANE TEMATY: gaming Xbox

Mateusz Zelek

Mateusz Zelek

Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. W tematyce gier i elektroniki siedzi, odkąd nauczył się czytać. Ogrywa większość gatunków, ale najbardziej docenia strategie ekonomiczne. Spędził także setki godzin w wielu cRPG-ach od Gothica po Skyrima. Nie przekonał się do japońskich jrpg-ów. W recenzowaniu sprzętów kształci się od studiów, ale jego głównym zainteresowaniem są peryferia komputerowe oraz gogle VR. Swoje szlify dziennikarskie nabywał w Ostatniej Tawernie, gdzie odpowiadał za sekcję technologiczną. Współtworzył także takie portale jak Popbookownik, Gra Pod Pada czy ISBtech, gdzie zajmował się relacjami z wydarzeń technologicznych. W końcu trafił do Webedia Poland, gdzie zasilił szeregi redakcji Futurebeat.pl. Prywatnie wielki fanatyk dinozaurów, o których może debatować godzinami. Poważnie, zagadanie Mateusza o tematy mezozoiczne powoduje, że dyskusja będzie się dłużyć niczym 65 mln lat.

Nintendo przedstawia własną wersję Spotify. Dostęp otrzymają tylko abonenci Nintendo Switch Online

Nintendo przedstawia własną wersję Spotify. Dostęp otrzymają tylko abonenci Nintendo Switch Online

Przedłużenie wsparcia Windowsa 10 będzie słono kosztować. Microsoft ujawnia cenę

Przedłużenie wsparcia Windowsa 10 będzie słono kosztować. Microsoft ujawnia cenę

Telewizory zachwycają obrazem, ale dźwięk zawodzi. Soundbar Sonos Beam Gen 2 to zmienia

Telewizory zachwycają obrazem, ale dźwięk zawodzi. Soundbar Sonos Beam Gen 2 to zmienia

Sezon na procesory w pełni. Ryzen 7 9800X3D oficjalnie zaprezentowany

Sezon na procesory w pełni. Ryzen 7 9800X3D oficjalnie zaprezentowany

Xiaomi 15 i Xiaomi 15 Pro już dostępne; niestety na razie nie w Polsce

Xiaomi 15 i Xiaomi 15 Pro już dostępne; niestety na razie nie w Polsce