Prawdziwy przeskok generacyjny? Poznaliśmy pełną specyfikację Nintendo Switch 2

Trzy tygodnie dzielą nas od premiery Nintendo Switch 2. Już niedługo więc fani będą mogli zakupić sprzęt (o ile planów nie pokrzyżują im problemy z dostępnością). Chociaż w zorganizowanym niedawno pokazie, japoński gigant zdradził wiele szczegółów związanych z konsolą to w całości zabrakło jednego – pełnej specyfikacji. Teraz jednak za sprawą Digital Foundry dowiedzieliśmy się więcej o wnętrzu handhelda.

Już wcześniej pojawiały się doniesienia pokazujące, z jak dużym przeskokiem generacyjnym mamy do czynienia. Nvidia przybliżyła publice szczegóły związane z GPU i CPU napędzającymi konsolę. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że Switch 2 będzie wspierał technologię DLSS oraz ray tracing. Te rozwiązania pozwolą Switchowi 2 na uruchamianie bardziej wymagających tytułów.

Powiązane:Nintendo pozywa producenta akcesoriów, który pokazał makietę Switcha 2 na targach CES 2025

Jeśli natomiast chodzi o pełną specyfikację to przez dłuższy czas była ona tajemnicą. Teraz jednak za sprawą materiału Digital Foundry, wreszcie poznaliśmy szczegóły.

1. CPU: ARM Cortex A78C (8-rdzeniowy)
2. Taktowanie procesora: 998MHz (zadokowany), 1101MHz (tryb przenośny)
3. GPU: Nvidia Tegra T239
4. Architektura GPU: Ampere
5. Rdzenie CUDA: 1536
6. Taktowanie GPU: 1007MHz (zadokowany), 561MHz (tryb przenośny)
7. Szyna pamięci: 128-bit/LPDDR5
8. Przepustowość pamięci: 102GB/s (zadokowany), 68GB/s (tryb przenośny)
9. Pamięć RAM: 12 GB (3 zużywane przez system)
10. Zużycie zasobów przez system: 2 rdzenie

Wynika z niej, że Switch 2 zaoferuje moc obliczeniową GPU na poziomie 3,072 TFLOPS w trybie zadokowanym i 1,71 TFLOPS, gdy gramy w opcji mobilnej. Mamy więc tutaj do czynienia ze sprzętem, który plasuje się poniżej Xboksa Series S, który to oferuje 4 TFLOPS. Patrząc jednak z perspektywy pierwszego Switcha, to mamy tutaj do czynienia z ogromnym skokiem. Handheld ten oferuje bowiem jedynie ułamek mocy swojego następcy.

Czytaj więcej:Każdego dnia wąsaty hydraulik budził mnie swoim słodkim głosem. Testujemy Nintendo Sound Clock Alarmo