futurebeat.pl NEWSROOM Obraz, który sam się konfiguruje oraz szumiące wentylatory. Recenzja projektora ETOE Seal Pro Obraz, który sam się konfiguruje oraz szumiące wentylatory. Recenzja projektora ETOE Seal Pro Projektor ETOE Seal Pro pozytywnie zaskakuje w kwestii jakości obrazu oraz jego kalibracją. To przydatne urządzenie, które sprawdza się w każdym warunkach, dzięki kompaktowej budowie oraz rozwiązaniom smart. Jedynie te wentylatory psują całokształt... techMateusz Zelek12 marca 2025 2 SPIS TREŚCI:Specyfikacja Projektor ETOE Seal ProZawartość opakowaniaJakość wykonania i pierwsze wrażeniaKonfiguracja wstępna Jakość obrazu oraz oprogramowanieWszystko idealnie, gdyby nie te wentylatory ETOE Seal Pro – podsumowanie Projektory w ostatnich latach cieszą się sporym zainteresowaniem i na rynku znajdziemy wiele modeli – od najtańszych, chińskich urządzeń, po te bardziej profesjonalne czy biznesowe. Ich producenci prześcigają się w pomysłach, m w jaki sposób mogą przekonać do siebie klientów. Ciekawym fenomenem stały się smart projektory (takie jak JMGO N1 Ultra), czyli konstrukcje wyposażone w możliwość obsługi aplikacji streamingowych czy potrafiące dokonywać automatycznej korekty obrazu. Powiązane:Kupiłem chiński odpowiednik Samsung Galaxy Ring. Przekonałem się, czy chiński zamiennik może się równać z koreańskim smart ringiem Ich przedstawicielem jest właśnie testowany przeze mnie ETOE Seal Pro, który jest samowystarczalnym projektorem, pozwalającym na uruchomienie YouTube czy platform streamingowych. Tutaj na pokładzie znalazło się m.in. Google TV, co w porównaniu do klasycznych projektorów jest całkiem wygodnym rozwiązaniem. Na początek pozytywnie zaskoczył mnie funkcją auto fokusu oraz korekty Keystone, pozwalających automatycznie korygować wyświetlany obraz, gdy staramy się ustawić urządzenie w odpowiednim miejscu. Jedyne co irytuje w trakcie korzystania, to kwestia wentylatorów, które są mocno słyszalne. Niestety ich praca przeszkadza w trakcie seansów, ale można je zagłuszyć za pośrednictwem wbudowanych głośników. Poza tym ETOE Seal Pro to przyjemny oraz mobilny sprzęt, który warto zabrać w plener na rodzinne imprezy. PLUSY:Interfejs HDMI 2.1;świetnej jakości obraz;funkcja auto fokusu oraz auto korekty Keystone;kompaktowa konstrukcja ułatwiająca transport;sprawnie działające oprogramowanie oraz interfejs.MINUSY:Brak możliwości ustawienia podnóżek i kątowania urządzenia;słyszalne wentylatory;mała liczba portów. Specyfikacja Projektor ETOE Seal ProPoniżej prezentuje informacje techniczne na temat urządzenia. Pełną specyfikację znajdziecie na stronie producenta. Cena sugerowana za projektor ETOE Seal Pro to 1499 złotych. Możecie jednak obniżyć cenę stosując kod promocyjny 4FBT54Q1 w sklepie zigbuy.pl Jasność 1000 ANSI Rozdzielczość natywna 1080P Współczynnik kontrastu 3000:1 Współczynnik proporcji Domyślny 16:9, opcjonalny 16:10 / 4:3 Współczynnik rzutu 1,22:1 Odległość projekcji 1,1 ~ 5,4 m Rozmiar projekcji 40-200 cali Głośnik Dwa głośniki 10W Jednorodność 85% Tryb ostrości Auto Focus i Digital Focus Sposoby projekcji Przedni / Biurkowy / Tylny / Sufitowy Korekcja zniekształceń trapezowych ±40° Korekcja automatyczna i cyfrowa korekcja zniekształceń trapezowych oraz 4-punktowa korekcja zniekształceń trapezowych Interfejs 1 x USB; 1 x HDMI; 1 x AV & Audio Out; 1 x 24V DC in System obrazu 4,4-calowy pojedynczy wyświetlacz LCD (w pełni uszczelniony i pyłoszczelny silnik światła) Źródło światła LED Żywotność lampy 30 000 godzin (tryb standardowy) Zasilanie i napięcie AC 100-240V / 50-60hz Pobór mocy 180W (maks.) Zawartość opakowaniaPierwszy kontakt z kartonem jest bardzo pozytywny – wiem, że brzmi to śmiesznie, ale urządzenie wewnątrz zostało zapakowane bardzo solidnie. Twarde piankowe wypełnienia skutecznie zabezpieczają plastikową obudowę oraz lampę. Pudełko więc z powodzeniem może służyć jako transporter dla projektora. Poza tym we wnętrzu kartonu nie znajdziemy za wiele – papierowa instrukcja (niestety tylko w języku angielskim), pilot, chusteczka do przecierania lampy, adapter wraz z kablem zasilającym oraz sam projektor. Skromny, elegancki i mobilny projektor.Źródło: Fotografia własna. Jakość wykonania i pierwsze wrażeniaETOE Seal Pro to projektor, który już na pierwszy rzut oka wyróżnia się swoją kompaktową konstrukcją. Niewielkie wymiary, poręczna rączka do przenoszenia oraz elegancki design bardzo przypadły mi do gustu. To świetnie urządzenie na wszelkiego rodzaju wyjazdy czy do zorganizowania kina plenerowego w ogrodzie. Obudowa jest plastikowa, ale to dobrej jakości plastik, który jest przyjemny w dotyku. Sama konstrukcja jest solidna, od spodu mamy gumowe nóżki stabilizujące pozycję urządzenia, zabezpieczające je przed ślizganiem się po powierzchni. Zabrakło jednak możliwości kątowania urządzenia, a szkoda – dodatkowa stópka pozwalająca na taką konfigurację byłaby tutaj naprawdę świetna. Zamiast tego mamy możliwość umieszczenia projektora na stelażu fotograficznym za pośrednictwem odpowiedniego wejścia pod spodem obudowy. Projektor jest niezwykle prosty w obsłudze – zarówno pilot, jak i sam panel na obudowie wyposażono w niewielką liczbę przycisków. Od spodu umieszczono specjalną klapkę serwisową, pozwalającą dostać się do wnętrza projektora, gdyby wymagała tego sytuacja. To także dobre miejsce, aby co jakiś czas przedmuchać urządzenie, bo niestety kurz jest wrogiem wszystkiego, co elektroniczne. Pozytywnym zaskoczeniem jest także tempo włączenia oraz wyłączenia projektora – zarówno po wyjęciu z pudełka, jak i po seansie trwa to zaledwie kilka sekund. To zaleta zwłaszcza wtedy, gdy chcemy sobie zrobić krótką przerwę i nie nagrzewać lampy bez powodu. Rączka do przenoszenia ułatwia także odpowiednie ustawienie projektora.Źródło: Fotografia własna. Wadą w konstrukcji obudowy jest zdecydowanie brak portów takich, jak Ethernet (LAN), VGA czy dodatkowych wejść HDMI i USB. To niestety mocno zawęża potencjał do podłączenia np. konsoli oraz komputera na raz i wymaga od nas ciągłej zmiany kabli. O ile usunięcie VGA jest dla mnie poniekąd zrozumiałe, tak totalnie nie rozumiem braku wejścia Ethernet – nie zawsze mamy dostęp do solidnej sieci WiFi, a czasami to właśnie „internet po kablu” jest najlepszym oraz najstabilniejszym rozwiązaniem. Na szczęście na pokładzie znalazło się złączę HDMI 2.1, więc chociażby PlayStation 5 Pro będzie mogło tutaj rozwinąć skrzydła w pełnej krasie. Trochę mało tych wejść.Źródło: Fotografia własna. Konfiguracja wstępna Na początek konfiguracja – jeśli chcemy korzystać z urządzenia, to na dzień dobry prosi nas o zalogowanie do naszego konta Google. Po wstępnym podłączeniu sieci oraz konta możemy przejść do działania. Dzięki auto fokusowi i auto korekcie Keystone obraz jest automatycznie dostosowany do powierzchni, na której wyświetla obraz. Działa to nieźle, ale czasami nie do końca potrafi wypoziomować obszar wyświetlenia tak, jakbym tego oczekiwał. Głównie to prawy, górny róg sprawiał mi problemy. Na szczęście tę kwestię można poprawić za pośrednictwem ręcznego sterowania. Według producenta dystans prawidłowej projekcji to od 1,1 do 5,4 metrów, więc projektor jest w stanie prezentować ponadwymiarowe obrazy od 40 do 200 cali. Ja ustawiłem projektor w odległości 190 cm od ściany, co dało mi obraz o przekątnej ok. 67 cali. Przy różnych próbach okazało się, że jest to najstabilniejsza możliwa konfiguracja, biorąc pod uwagę dostępną u mnie powierzchnię. Wśród zaleceń znalazła się także informacja, że ostrość obrazu najlepsza jest do 100-calowej wartości, pomimo tego, że w teorii rzutnik może obsłużyć nawet dwukrotnie większą wartość. Ja przy różnej konfiguracji pozostałem przy odległości ok. 2 metrów, bo uzyskiwałem wówczas najlepszą jakość obrazu. Kolory oraz jasność obrazu pozytywnie zaskakują.Źródło: Fotografia własna. Jakość obrazu oraz oprogramowanieObraz projektora ETOE Seal Pro nie pozostawia miejsca na jakieś uwagi. W zależności od tła, na którym jest wyświetlany, dostajemy solidną ostrość, nienajgorsze kolory, a w razie potrzeby prostą obsługę konfiguracyjną. A jak wypada obraz względem jasności pomieszczenia? Całkiem nieźle, zważywszy, że testowałem go przy różnych warunkach pogodowych. W mało słoneczny dzień, przy zasłoniętych oknach obraz był w porządku, chociaż do poziomu „wieczornego oglądania” sporo brakowało. Zwłaszcza że mówimy tutaj o jasności deklarowanej na poziomie do 1000 lm. Nocne seanse to już coś zupełnie innego – bez ogródek podłączyłem do projektora konsolę, bo ten wyposażono w „Tryb gry”, co zdecydowanie wpłynęło na wyświetlany obraz z PS5. Ogrywanie różnych tytułów sprawiało mi dużo radości, zwłaszcza, że jest to nieco inne doświadczenie niż w przypadku telewizora. Musiałem jednak poświęcić nieco czasu na same ustawienia – predefiniowane wybory (Standard, Vivid, Movie, Game) nie spełniały moich oczekiwań. Zwłaszcza kontrast oraz ostrość obrazu wymagały poprawy. Istnieje także możliwość korekcji kolorów oraz gammy, co ucieszy osoby, które lubią mieć w urządzeniu wachlarz ustawień. Adapter może się przydać do podniesienia wyświetlanego obrazu.Źródło: Fotografia własna. A co z wbudowanymi głośnikami? Na początek pozytywne zaskoczyły, bo z góry myślałem, że dostaniemy tutaj najtańsze, a co za tym idzie raczej niezbyt dobrze działające urządzenia, a dostajemy całkiem solidne 20-watowe głośniki. Mają sporą skalę głośności i pozwalają zagłuszyć pracujące wentylatory. Nie zaskoczą was jednak potęgą basów, ale zapewniają zaskakująco czysty dźwięk i to nawet w kwestiach niższych tonów. I mówię tutaj jednakowo o kwestiach oglądania filmów czy grania na konsoli. Okazało się, że nawet muzyka brzmi na nich całkiem nieźle. Z kolei pilot to kawałek wysokiej jakości plastiku do obsługi urządzenia. Działa sprawnie, klawisze reagują błyskawicznie, a sam mikrofon do obsługi Asystenta Google sprawnie wyłapuje moje komendy. I to nawet jak testowałem różnego rodzaju tytuły gier czy filmów. Sam interfejs oraz oprogramowanie działa bardzo płynnie i nie ma żadnego opóźnienia. Projektor ma wbudowany autoryzowany system Google TV oraz obsługuje aplikacje streamingowe jak Netflix, HBO, YouTube, Prime video czy Disney+. Wszystko idealnie, gdyby nie te wentylatory Mamy prawie ideał. Prawie. Niestety, jak w przypadku większości technologii użytkowej i w tym wypadku trzeba iść na pewne kompromisy. W tym wypadku chodzi o głośną pracę ETOE Seal Pro. Obstawiam, że wynika to z dosyć zabudowanej konstrukcji. Wentylatory nie zostały niestety odpowiednio wygłuszone i to może przeszkadzać w trakcie seansu. Najlepszym rozwiązaniem jest zatem ustawienie go w takim miejscu, aby żadna osoba oglądająca nie siedziała w jego pobliżu. Ewentualnie pogłośnienie wbudowanych lub zewnętrznych głośników na tyle (wartość 50), aby zagłuszyły ich pracę. Muszę jednak przyznać, że chłodzenie robi robotę, bo testowany przeze mnie rzutnik był włączony ciągiem przez 8 godzin i nie zauważyłem żadnego przegrzewania się urządzenia. Wygląda więc na to, że inżynierowie zapewnili sprawny system usuwania ciepła z wnętrza, ale cierpi na tym nieco komfort użytkownika. Bez popcornu nie ma seansu!Źródło: Fotografia własna. ETOE Seal Pro – podsumowanieProjektor ETOE Seal Pro to całkiem udana konstrukcja, która idealnie sprawdza się w domowych warunkach. Czy to dla fanów oglądania filmów na projektorach, czy jako urządzenie na wyjazdy. Google TV oraz cały interfejs działają bardzo płynnie i nie miałem w tej kwestii, nad czym kręcić nosem. A zwykle bywam sporą marudą w domenie oprogramowania. Największy potencjał ETOE Seal Pro tkwi w jego mobilności oraz rozwiązaniach smart. Dzięki temu, że można podłączyć go do sieci WiFi bezproblemowo na wyjeździe za pośrednictwem smartfona (obsługuje rozwiązanie Chromecast) zapewnimy projektorowi dostęp do internetu. Do tego kawałek jasnej ściany i możemy oglądać w plenerze ulubione seriale czy nawet grać na konsoli. Ważnym pytaniem dla każdego potencjalnego nabywcy jest czy potrzebuje smart projektora. Jest to co prawda wygodne rozwiązanie, ale także podnosi cenę samego urządzenia. Jeśli cenicie sobie wygodę i nie chcecie się bawić w dodatkowe okablowanie czy podłączanie komputera, to ETOE Seal Pro spełni wasze potrzeby. Zwłaszcza że jest to mobilne urządzenie o niewielkich rozmiarach. Sprzęt do testów dostarczył ZigBuy Czytaj więcej:Po prostu poprawny smartfon poniżej 1000 złotych z ekranem AMOLED 120 Hz. Recenzja Xiaomi Redmi Note 14 POWIĄZANE TEMATY: tech test sprzętu Mateusz Zelek Mateusz Zelek Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. W tematyce gier i elektroniki siedzi, odkąd nauczył się czytać. Ogrywa większość gatunków, ale najbardziej docenia strategie ekonomiczne. Spędził także setki godzin w wielu cRPG-ach od Gothica po Skyrima. Nie przekonał się do japońskich jrpg-ów. W recenzowaniu sprzętów kształci się od studiów, ale jego głównym zainteresowaniem są peryferia komputerowe oraz gogle VR. Swoje szlify dziennikarskie nabywał w Ostatniej Tawernie, gdzie odpowiadał za sekcję technologiczną. Współtworzył także takie portale jak Popbookownik, Gra Pod Pada czy ISBtech, gdzie zajmował się relacjami z wydarzeń technologicznych. W końcu trafił do Webedia Poland, gdzie zasilił szeregi redakcji Futurebeat.pl. Prywatnie wielki fanatyk dinozaurów, o których może debatować godzinami. Poważnie, zagadanie Mateusza o tematy mezozoiczne powoduje, że dyskusja będzie się dłużyć niczym 65 mln lat. Ta karta ma zdeklasować RTX 5090; będzie 10 razy szybsza i to wszystko przy jedynie 120W Ta karta ma zdeklasować RTX 5090; będzie 10 razy szybsza i to wszystko przy jedynie 120W Apple szykuje sporą zmianę? iPhone 17 Pro ma skorzystać z technologii, na którą czekaliśmy latami Apple szykuje sporą zmianę? iPhone 17 Pro ma skorzystać z technologii, na którą czekaliśmy latami W tym jednym aspekcie Xbox dał plamę. Jej rozwiązanie to nr 1 u Amazona i wybawienie dla każdego posiadacza Series X/S W tym jednym aspekcie Xbox dał plamę. Jej rozwiązanie to nr 1 u Amazona i wybawienie dla każdego posiadacza Series X/S RX 9070 wygrywa z RTX 4070 Ti SUPER; wystarczyło obniżyć napięcie GPU RX 9070 wygrywa z RTX 4070 Ti SUPER; wystarczyło obniżyć napięcie GPU 19-latek zhakował iPhone’a, został zatrudniony przez Apple, a następnie zwolniony za brak odpowiedzi na e-mail 19-latek zhakował iPhone’a, został zatrudniony przez Apple, a następnie zwolniony za brak odpowiedzi na e-mail