futurebeat.pl NEWSROOM Na premierę dostałem sprzęt we wczesnym dostępie. Pół roku testowałem nowe słuchawki Logitecha Na premierę dostałem sprzęt we wczesnym dostępie. Pół roku testowałem nowe słuchawki Logitecha Przez 6 miesięcy testowałem słuchawki Logitech Pro X 2 Lightspeed. Początkowo borykały się z licznymi problemami, na szczęście okazało się, że to głównie kwestia oprogramowania. Teraz w końcu działają tak, jak powinny. Ale czy są warte swojej ceny? gamingFilip Węgrzyn12 stycznia 2024 4 Spis treści:Logitech Pro X 2 Lightspeed – zawartość opakowania i pierwsze wrażeniaNieciekawe początki znajomości z Logitech Pro X 2 LightspeedPrzemiana jak za pstryknięciem palca dzięki aktualizacjomSłuchawki potrzebowały kilku miesięcy i paru aktualizacjiWarto było czekać, Logitech Pro X 2 Lightspeed to teraz solidny sprzęt Jako posiadacz laptopa gamingowego i oddany gracz tytułów sieciowych, a w szczególności tych poświęconych rywalizacji, wydaje mi się, że nie było dla mnie lepszego rozwiązania niż headset. Bogata oferta słuchawek plug & play, pozwalających za pośrednictwem podłączenia jednej wtyczki nie tylko słyszeć wrogów w wysokiej jakości, ale także komunikować się z drużyną, sprawia, że pecetowcy z ograniczonymi wejściami USB nie muszą iść na kompromisy. Jedyną przeszkodą staje się zatem krępujący ruchy kabel, ale można to w łatwy sposób rozwiązać, sięgając po model bezprzewodowy. W taki też właśnie sposób zaczęła się moja dość długa przygoda z testowaniem najnowszego produktu firmy Logitech, Pro X 2 Lightspeed. Sprzęt otrzymałem za darmo, choć nie w ramach umowy sponsorskiej, zatem mam pełną swobodę w wypowiedzi na temat wspomnianego modelu. A do powiedzenia mam akurat całkiem sporo. Choć jestem ze słuchawek zadowolony i dzięki nim w zupełności przekonałem się do urządzeń bezprzewodowych, tak warto podkreślić, że ich cena – na premierę – sprawiła, że oczekiwałem po nich więcej. Tym bardziej, że jako fan marki Logitech, posiadający praktycznie wszystkie peryferia z tej stajni, łącznie z poprzednią generacją słuchawek, G Pro X, miałem pewne oczekiwania, które początkowo nie zostały zaspokojone. Na szczęście zmieniło się to wraz z kolejnymi miesiącami użytkowania. Wersje kolorystyczne Logitech Pro X 2 Lightspeed | Źródło: Logitech. Co mam przez to na myśli? Wśród graczy panuje taki przesąd, który sugeruje, że kupowanie gier na premierę to zwyczajna strata czasu i pieniędzy, ponieważ zazwyczaj są one pełne błędów, niedokończone i często nie posiadają elementów i mechanik, które obiecali twórcy. Jest to produkt zwyczajnie niepełny lub wydawany w popularnej formie dystrybucji, jaką jest early access. Nie spodziewałem się, że takie samo zjawisko może wystąpić również w przypadku sprzętu elektronicznego, a dokładnie takie wrażenie sprawiły na mnie opisywane słuchawki. Być może to jakaś nowa moda lub stary trend, który do tej pory nie był tak często zauważany lub jego temat nie był poruszany. A może po prostu producenci elektroniki tworzą teraz sprzęt-jako-usługę, podobnie jak w przypadku gier? Dodam także, że nie jest to recenzja, a raczej opis mojej przygody z Logitech Pro X 2 Lightspeed z perspektywy zwykłego użytkownika. Logitech Pro X 2 Lightspeed – zawartość opakowania i pierwsze wrażeniaZacznę od podstaw, czyli w sumie od zestawu, który otrzymujemy wraz ze słuchawkami. W dość estetycznym pudełku, oprócz oczywiście samego sprzętu, znajdziemy wpinany na złącze minijack mikrofon firmy Blue, dongle łączności bezprzewodowej na USB-A (będący również zewnętrzną kartą dźwiękową), kabel USB-A do USB-C (takim wejściem ładujemy akumulator słuchawek) i następny minijack, gdybyśmy chcieli takim sposobem podłączyć mikrofon do wspomnianej wcześniej karty. W pudełku znajdziemy również instrukcję oraz pokrowiec na słuchawki wykonany z przyjemnego w dotyku i wytrzymałego materiału. Etui zasuwane jest na zamek, co uważam za spory plus w porównaniu z poprzedniczkami, które oferowały worek na gumce. Domyślnie w słuchawkach zainstalowane są skórzane nauszniki, lecz fani materiałowych znajdą wymienną parę w pudełku. Ja osobiście korzystałem z tych pierwszych. Tak właśnie prezentują się najnowsze „Pro” słuchawki Logitecha.Źródło: fotografia własna. Estetyka, gabaryty: jak to się prezentuje?Pierwsze co odczułem po wyjęciu słuchawek z pudełka, to ich waga, która jest definitywnie większą w porównaniu z poprzednią generacją. Sprzęt jest solidny, wytrzymały, nic w nim nie stuka ani nie klekocze. Wypada jednak dodać, że jeśli macie smuklejszą głowę, to przez fakt, że nauszniki są zdecydowanie grubsze od tych w poprzednim modelu, możecie mieć problemy natury estetycznej, ale raczej będzie w nich grać, a nie przechadzać się po wybiegu. Materiały z których został wykonany headset to plastik oraz w mniejszości metal, który stanowi ozdobne wstawki na nausznikach. Pałąk utrzymujący gadżet na głowie obity jest skórą z obu stron, co wpływa pozytywnie na komfort. W moim posiadaniu znalazła się czarna wersja słuchawek i muszę przyznać, że wzornictwo bardzo mi się podoba, ponieważ metalowe elementy i czerń nadają zestawowi elegancji, ale domyślam się, że dla większości graczy wygląd może nie być aż tak istotny. Oprócz modelu, który ja otrzymałem, w sprzedaży dostępny jest również biały i różowy wariant, dla poszukujących nieco bardziej rzucających się w oczy słuchawek. Nieciekawe początki znajomości z Logitech Pro X 2 LightspeedJuż poprzedni model opisywanych słuchawek zrobił na mnie spore wrażenie, bo choć nie był to produkt poświęcony prawdziwemu audiofilowi, to oferował naprawdę wysoką jakość dźwięku (zwłaszcza w grach), bardzo czyste audio z mikrofonu i przy okazji nie kosztował fortuny. Swój model nabyłem bowiem za około 500-600 złotych i choć wydaje się to sporą kwotą, to było warto. Definitywnie są to najlepsze słuchawki gamingowe, jakie kiedykolwiek miałem na głowie, a było ich sporo. Jedno z najmłodszych dzieci Logitecha to był natomiast wydatek w dniu premiery w wysokości 1249 złotych, a więc ponad dwukrotność ceny starszego brata. Spodziewałem się zatem rewolucji, ambrozji dla uszu nie tylko moich, ale również znajomych na Discordzie. Muszę przyznać, że początkowo tak było. Już na samym starcie uderzyły mnie dużo głębsze basy i coraz częstsze wypowiedzi znajomych, cytuje „przesłyszało Ci się”, kiedy akurat krzaki w Hunt: Showdown wydały nietypowy dla mnie szelest, a potem kula z wrogiego karabinu rozłupywała czyjąś czaszkę. Miałem rację, zarośla rzeczywiście się śmiały! Było więc dla mnie oczywistym, że słuchawki dają mi przewagę – a to przecież najważniejsze, prawda? Tym bardziej, że próżno było doszukiwać się jakiś opóźnień pomiędzy wystąpieniem dźwięku w grze, a dotarciem do mojego ucha. Transfer jest natychmiastowy. Źródło: fotografia własna. Z mikrofonem jest coś nie takRównie szybko co pierwsze zalety, zauważyłem też wadę. Była nią jakość mikrofonu, która ku mojemu zaskoczeniu, była niższa niż oryginalnego modelu. Jak to możliwe? Jestem święcie przekonany, że to dokładnie ten sam odpinany odbiornik, co w pierwowzorze. Gdzie zatem winowajca? Oczywistym strzałem wydaje się być bezprzewodowość, ale to definitywnie nie jest to. Niezależnie od tego czy słuchawki są podpięte kablem, za pośrednictwem odbiornika bezprzewodowego czy Bluetooth, wysyłany dźwięk zawsze brzmi tak samo, tj. gorzej. Potwierdzili to nie tylko znajomi z którymi gram codziennie, ale też uczestnicy redakcyjnych spotkań wideo [faktycznie, brzmiał tragicznie – dop. red.], przyzwyczajeni do starych, dobrych Logitech G Pro X. Ustawienia audio w panelu sterowania Logitech.Źródło: fotografia własna. Skoro zatem żadna konfiguracja podłączenia nie pomaga, to może to kwestia sterowników? W końcu sprzęt Logitecha jest w pełni konfigurowalny za pośrednictwem aplikacji Logitech G Hub. Sprawdziłem również to i początkowo okropnie zawiodłem się na tym, że zakresy suwaków, pozwalające na dostosowanie odpowiednich tonów, de-essera, korektora itp., mają znacznie mniejsze zakresy, niż w przypadku poprzedniego modelu. Stwierdziłem, że może to wynikać z ewentualnej modyfikacji mikrofonu, ale to nie było to. Co tym bardziej ciekawe, po uruchomieniu opcjonalnego Blue Voice i ustawieniu preferowanych wartości w panelu, miałem wrażenie, że słychać mnie jeszcze gorzej. Oczywiście mówię tutaj o zmianach naprawdę kosmetycznych, bo mikrofon naprawdę brzmi dobrze, ale mam ucho do tak subtelnych zmian i było to zwyczajnie frustrujące. „Nowa generacja” odbiornika z jakiegoś powodu wyłapywała również dużo więcej zewnętrznych dźwięków i szumów. Ustawienia mikrofonu w panelu sterowania Logitech.Źródło: fotografia własna. Łączność do drugiego końca pokoju, na pewno nie dalejNiestety kolejną premierową wadą Logitech G Pro X 2 Lightspeed był ich zasięg łączności bezprzewodowej. Zdanie z nagłówka nie jest na wyrost, bo dokładnie w ten sposób można opisać zakres, po którym audio traciło na jakości. Mój pokój, w którym stoi biurko, ma w najdłuższej linii prostej około 8 metrów i mniej więcej po takim dystansie nie dało się już korzystać ze sprzętu. Co prawda nieco bliżej mam do łazienki, więc „na szczęście” mogłem zabrać znajomych, żeby np. umyć ręce. Nie jest to natomiast wynik wybitny, a co najwyżej przeciętny, godny taniego zestawu bezprzewodowego i w sumie był praktycznie identyczny, co w moich pchełkach od Xiaomi za 80 złotych. Na szczęście problem dotyczył w większości przypadków wyłącznie mikrofonu. Znajomych czy grę słyszałem bardzo wyraźnie i w wysokiej jakości, ale za to mnie nie słyszał nikt, poza ewentualną kolekcją szumów. Po oddaleniu się na jakieś 20 metrów, zawodził również dźwięk słyszany przeze mnie, więc nad tym aspektem można było jedynie ubolewać. Przynajmniej do czasu, bo przebieg historii się nieco zmienił. Bateria trzyma nieźle, ale coś jest nie tak z połączeniemPozytywną stroną słuchawek Logitech G Pro X 2 Lightspeed jest za to bateria, a raczej jej pojemność. Na jednym ładowaniu sprzęt jest w stanie wytrzymać nawet tydzień ciągłej pracy. Sam proces natomiast nie trwa jakoś szczególnie długo i pozostawienie headsetu na noc z pewnością wystarczy. W końcu i tak nie macie zamiaru używać ich w trakcie snu, prawda? Podobnie jak w przypadku większości słuchawek bezprzewodowych, kiedy poziom naładowania baterii spadnie do określonego poziomu, w naszych uszach rozbrzmiewa stosowny sygnał. Wydaje mi się, że pierwszy alarm usłyszymy przy 50% naładowania, a odnoszę takie wrażenie nie dlatego, że czekałem i sprawdzałem jego stan po każdym sygnale, ale po pozostałej wartości, kiedy headset zaczynał piszczeć coraz częściej. Nie rozumiem dlaczego Logitech zdecydował się zaimplementować częste sygnały, kiedy aplikacja firmy wyraźnie wskazuje na poziom naładowania rzędu 25-30%. Dodatkowo przy jeszcze niższym stanie częstotliwość występowania dźwięków bywa wręcz irytująca, ale powinienem już do tego przywyknąć podczas korzystania z regularnych „pchełek”. Interesujące jest natomiast to, że gdy akumulator jest już na wyczerpaniu, to dostajemy jedynie delikatne znaki audio o jego wyczerpywaniu się i przy intensywnej rozgrywce, możemy je zupełnie pominąć. Definitywnie bym wolał, żeby sytuacja z natężeniem dźwięku była odwrotna w tym przypadku. Porównanie etui słuchawek; po lewej wcześniejsza generacja, po prawej obecna.Źródło: fotografia własna. Kolejną obserwacją jest dość dziwny błąd, którego powodu występowania nie do końca jestem w stanie ustalić. Mianowicie sporadycznie słuchawki po prostu się rozłączają i po kilku sekundach ponownie łączą z komputerem. Dziwne, prawda? Jeszcze jakiś czas temu ten błąd występował regularnie, nie kilka razy dziennie, ale za to np. raz w tygodniu. Teraz dostrzegam go zdecydowanie rzadziej, co pozwala mi sądzić, że sprzęt się restartuje. Być może jest to reakcja „na żywo” headsetu na zainstalowanie nowych sterowników. Jeszcze dziwniejsze jest to, że często podczas opisywanego wcześniej, ponownego połączenia, mój komputer zwyczajnie zawiesza się na kilka chwil. Co może to powodować? Nie mam pojęcia. W jednym przypadku w środku gry na twarz wyskoczył mi jumpscare w postaci aplikacji Logitechu, więc tym bardziej skłaniam się ku teorii, że to zjawisko jest wynikiem wgrywania aktualizacji software’u. Tym bardziej, że na obecną chwilę bug występuje rzadziej. Na głowie siedzą wygodnieZ plusów mogę powiedzieć jeszcze, że nauszniki dużo lepiej tłumią zewnętrzne dźwięki, a dzięki zawiasom można je dużo wygodniej ułożyć na naszej głowie, ale mimo wszystko zestaw jest na tyle spory, że przy delikatnym odchyleniu brody do tyłu, słuchawki zwyczajnie się ze mnie zsuwały. To raczej nie będzie problem dla każdego, ja mam po prostu małą głowę. Okularnicy nie muszą się niczym martwić, użytkowanie headsetu z okularami na nosie jest całkowicie wygodne. Jeśli chodzi o regulację wysokości pałąka, to w związku z rozmiarem mojej kopuły, jestem stale uwiązany do domyślnego rozwiązania, ale mimo wszystko zakres jest całkiem spory. Jeśli macie zatem z tytułu dużej głowy problem z doborem headsetu, to myślę, że ten raczej zaliczy się do tych pasujących. Co do samych zawiasów, to jestem pozytywnie zaskoczony z ich funkcjonalności i jak bardzo ułatwiają one wygodne ułożenie słuchawek, co pozwala skutecznie zredukować znany graczom ból uszu, kiedy ściągają headset z głowy. Poniekąd pomogło to też na wspomniany akapit wyżej problem z zsuwaniem się sprzętu z głowy. Producent chciał tą funkcją ułatwić odchylenie nauszników, jeśli chcielibyśmy usłyszeć co dzieje się poza grą, ale praktycznie w ogóle nie korzystałem z nich w ten sposób. Prezentacja Logitech Pro X 2 Lightspeed na mojej małej głowie, trochę mnie poszerzają.Źródło: fotografia własna. Przemiana jak za pstryknięciem palca dzięki aktualizacjomPo pierwszych tygodniach testowania nie dawałem słuchawkom nadziei, sprzęt za prawie 1300 złotych na premierę, który działa nie dużo lepiej od ponad połowę tańszej, poprzedniej generacji – co to ma być? Początkowo w tym tekście nie chciałem pozostawić po headsecie Logitecha suchej nitki, ale postanowiłem dać mu jeszcze szanse i kilka dodatkowych dni, a jak się później okazało, tygodni, a nawet miesięcy. Skąd zatem ta nagła zmiana? Okazało się, że aktualizacje sterowników do słuchawek, które nadeszły po kilku tygodniach od premiery, przyniosły tak bardzo potrzebne ulepszenia. Najpierw zmiana zaszła w mikrofonie, co od razu odczułem na odsłuchu. Zmiany po raz kolejny były kosmetyczne, ale dźwięk wydawał się czystszy. W dalszym ciągu nie zmieniły się zakresy w panelu sterowania headsetem, ale po wyłączeniu Blue Voice, zorientowałem się, że domyślne ustawienia brzmią zauważalnie lepiej, niż moje customowe. Korzystałem z polecanego przez wielu użytkowników presetu z poprzedniej generacji i w tamtym przypadku, był on zjawiskowo zbawienny w kwestii jakości wysyłanego audio. Byłem zatem zwyczajnie zaskoczony takim obrotem spraw. Bezpośrednie porównanie gabarytów; po lewej obecna generacja, po prawej stara.Źródło: fotografia własna. Najbardziej ucieszyło mnie, że mikrofon przestał już zbierać choćby moje naciśnięcia na membranowej, stosunkowo cichej klawiaturze. Co więcej, tłumienie zaczęło naprawdę skutecznie działać. Gdybym chciał, żeby moi rozmówcy słyszeli, jak dyszę, musiałbym chyba wcisnąć sobie mikrofon do ust, a poprzednio wystarczyło, że miałem go pod nosem. Wytłumione zostały również głosy innych osób, które rozmawiały po drugiej stronie pomieszczenia, a nawet moje ziewnięcia czy kichnięcia. Niestety tłumienie dwóch ostatnich nie zawsze działa idealnie, nawet na chwilę pisania tekstu. W dalszym ciągu natomiast nie było zmian w emitowanym przez słuchawki dźwięku oraz odległości, na którą mogłem oddalić się od komputera. Stwierdziłem jednak, że skoro kilka aktualizacji jest w stanie tak skutecznie poprawić jakość mikrofonu, to może w przyszłości znikną również moje pozostałe problemy. Najważniejszym aspektem był natomiast fakt, że headset zaczął odkupywać swoje winy. Słuchawki potrzebowały kilku miesięcy i paru aktualizacjiNa całe szczęście nie myliłem się i rzeczywiście kolejne aktualizacje zmieniły praktycznie wszystko. Poza oczywiście fizycznymi cechami słuchawek – update sterowników nie sprawił, że leżą one wygodniej na głowie. W momencie pisania tego fragmentu tekstu, a jest początek grudnia 2023 roku, czyli prawie pół roku od premiery, jestem w stanie powiedzieć, że sprzęt na siebie zapracował i już spieszę z wyjaśnieniami. Zacznijmy od najmniejszych zmian, czyli od dźwięku. Ten już na samym początku był dobry, ale po aktualizacjach audio stało się głębsze, bardziej wyraźne, większy nacisk został postawiony na kroki biegających postaci po mapie w grach. Ogólnie można powiedzieć, że Logitech wzmocnił wrażenia i dał przewagę w cyfrowej rozrywce, a to przecież najważniejsze, kiedy kupujemy gamingowy headset. Osobiście nie dostrzegłem kolejnych poprawek w głosie odbieranym przez mikrofon, ale też w ciągu ostatnich tygodni nie bawiłem się ustawieniami. Nadal jestem zadowolony z tego, jak słyszę się na odsłuchu. Porównanie stylistyki; po lewej obecna generacja, po prawej stara.Źródło: fotografia własna. Co jednak zmieniło się najbardziej i sprawiło, że zdecydowanie moimi następnymi słuchawkami będzie model bezprzewodowy, kto wie, może nawet ten sam, to zasięg łączności z komputerem. Na premierę nie mogłem oddalić się choćby do kuchni, jeśli chciałem prowadzić czynną rozmowę ze znajomymi. Na dzień dzisiejszy mogę na spokojnie wyjść całkowicie z mieszkania odebrać paczkę w słuchawkach i ani ja, ani moi rozmówcy, nie zauważą różnicy, a jest to dystans naprawdę spory. Dzięki tej znaczącej poprawie, zacząłem praktycznie żyć w tych słuchawkach. Gotowałem obiad słuchając muzyki czy rozmawiając, wykonywałem domowe obowiązki, jak sprzątanie, a nawet odkurzanie (mikrofon tłumi teraz również odkurzacz). Ciężarem przestał być też 5-minutowy spacer do pralki, żeby wrzucić do niej brudne ciuchy i ustawić program, co przez pierwsze kilka miesięcy kończyło się przerwaniem piosenki. Wiem, że te bolączki brzmią, jak typowe zoomerskie „problemy pierwszego świata”, ale kiedy z każdym tygodniem zaczynacie coraz rzadziej ściągać słuchawki do tak prostych czynności, to ma to dla was znaczenie i jest zwyczajnie komfortowe. Warto było czekać, Logitech Pro X 2 Lightspeed to teraz solidny sprzętW ostatecznym rozrachunku, po tych sześciu miesiącach aktualizacji i wprowadzania przez twórców poprawek, uważam, że Logitech Pro X2 Lightspeed jest produktem kompletnym, a nie we wczesnym dostępie. Śmiało mogę powiedzieć, że są to słuchawki zauważalnie lepsze od poprzedniego modelu. Sprzęt na siebie zwyczajnie zapracował, a od momentu premiery jego cena spadła w wielu sklepach do nieco poniżej 1000 zł. Czy jestem obecnie w stanie dać taką kwotę za ten headset? Raczej nie, ale jestem pewien, że mając to doświadczenie za sobą, sięgnął bym po nie na lepszej promocji. Powyższe piszę bez kompletnych wyrzutów sumienia, bo jeśli mam być szczery, ciężko jest mi się z tymi słuchawkami teraz rozstać. Nie jest to tylko i wyłącznie kwestia przyzwyczajenia, a nawet jeśli, to nie chce tego nawyku zmieniać. Regularnie przerzucałem się pomiędzy Pro X 2 Lightspeed, a moimi starymi G Pro X i choć na początku różnica była znikoma, to teraz odczuwam, że między jednym a drugim modelem jest prawdziwa przepaść. Jestem w stu procentach pewien, że na tej półce cenowej znajdziecie lepszej jakości słuchawki, zwłaszcza dla audiofili, ale bez mikrofonu i możliwe, że byłyby przewodowe. Jeśli natomiast szukacie headsetu i to bezprzewodowego, który umili i ułatwi Wam rozgrywkę, a przy okazji będzie transmitował Wasz głos w wysokiej jakości i jesteście w stanie wydać na niego taką kwotę, to zdecydowanie mogę polecieć opisywany model. Zwłaszcza jeśli dorwiecie go na fajnej promocji. POWIĄZANE TEMATY: gaming headset / słuchawki test sprzętu Logitech Filip Węgrzyn Filip Węgrzyn Z GRYOnline.pl związał się w listopadzie 2020 roku. Na początku pisał jako newsman, później wspomagał dział Produktów Płatnych we współpracach z zewnętrznymi serwisami jako redaktor prowadzący, a obecnie jest autorem newsów w dziale technologie. O tym, że pisanie sprawia mu wiele satysfakcji, wiedział już za młodu. Swoją przygodę z piórem zaczął od opowiadań, których miejscami akcji były światy postapo i fantasy. Jako ścieżkę edukacji wybrał organizację i sprzedaż reklamy, stąd też jego krótki epizod w influencer marketingu. Fan RPG-ów Bethesdy i From Software. Uwielbia również sieciowe strzelanki, survivale z budowaniem baz, gry kooperacyjne i horrory. iPhone SE 4 będzie ostatnim smartfonem Apple z tym kultowym przełącznikiem iPhone SE 4 będzie ostatnim smartfonem Apple z tym kultowym przełącznikiem Masz internet z limitem? Microsoft Flight Simulator 2024 może nie być dla Ciebie. Gra potrafi zużywać nawet 81 GB Internetu na godzinę Masz internet z limitem? Microsoft Flight Simulator 2024 może nie być dla Ciebie. Gra potrafi zużywać nawet 81 GB Internetu na godzinę Ile klatek na sekundę potrzeba do grania online? Gracze wskazują na minimalny próg Ile klatek na sekundę potrzeba do grania online? Gracze wskazują na minimalny próg Do pogrzebu Windowsa 10 został już tylko rok, użytkownicy powinni zacząć szukać alternatywy Do pogrzebu Windowsa 10 został już tylko rok, użytkownicy powinni zacząć szukać alternatywy Ile trwa aktualizacja do iOS 18? Sprawdzamy Ile trwa aktualizacja do iOS 18? Sprawdzamy