futurebeat.pl NEWSROOM 135 lat Nintendo. Firma której sprzęt jest legendarny i której gry zawsze robiły różnicę 135 lat Nintendo. Firma której sprzęt jest legendarny i której gry zawsze robiły różnicę Nintendo od lat buduje swoją markę na realizowaniu zupełnie innej wizji niż Sony czy Microsoft, w której nie brak eksperymentów. Co sprawia, że produkty firmy z Kyoto mogą pozostawać tak „innymi” i wciąż przyciągać do siebie tłumy fanów? gamingAdam Celarek24 września 2024 4 ZAWARTOŚĆ ARTYKUŁU: Krótka lekcja historii„Inne” konsole...… i „inne” grySpołeczność fanowskaCzego życzyłbym Nintendo oraz graczom? Nintendo właśnie skończyło 135 lat. Korzystając z tej okazji zdecydowałem się spojrzeć nieco wstecz i pochylić się nad wizerunkiem tej wyjątkowo charakterystycznej firmy, tak mocno wyróżniającej się na współczesnym rynku gier wideo. Poza urodzinami jest to też wyjątkowo gorący czas dla firmy, bo fani coraz bardziej wyczekują Nintendo Switch 2. Powiązane:Gracz kupił Game Boy Advance dla swojej narzeczonej, a potem zobaczył, że jest na nim wyryte imię „Kevin” Sięgając do historii, własnych doświadczeń oraz przemyśleń redakcyjnych kolegów, spróbuję rozgryźć charakter giganta z Kyoto i jednocześnie zrozumieć w czym tkwi sekret „inności” domu Mario. Krótka lekcja historii Firma co jakiś czas odwołuje się do swojej zamierzchłej przeszłości wydając kolekcjonerskie zestawy Hanafuda z najpopularniejszymi bohaterami swoich gier.Źródło: nintendo.com W przeciwieństwo do innych hegemonów rynku konsolowego (chociażby Sony), historia Nintendo od samego początku silnie związana była z grami – choć w nico innym, dużo bardziej „analogowym” kontekście. Założone przez Fusajiro Yamauchi’ego w 1889 roku przedsiębiorstwo skupiało się bowiem na produkcji hanafuda – tradycyjnych, japońskich kart, często kojarzonych z ich bogatym wzornictwem. Prosta zabawka oparta na ruchomym, plastikowym mechanizmie stanowiła jeden z popularniejszych produktów Nintendo w okresie sprzed wejścia na rynek gier wideo. Jak widać – fani są gotowi obecnie zapłacić całkiem sporo za egzemplarz. Źródło: X / Beforemario. Karty do gry pozostawały głównym produktem firmy przez kolejne dekady aż do momentu, gdy w latach sześćdziesiątych XX wieku firma zaczęła eksperymentować z innymi gałęziami rynku. Wśród nowych produktów prym wiodły przede wszystkim zabawki takie jak np. „Ultra ręka” – prosta konstrukcja w formie rozciągającego się chwytaka zaprojektowana przez Gunpei’a Yokoi’a. Ten sam człowiek niecałe dwie dekady później stanie się ojcem sukcesu innego produktu firmy – przenośnego Game Boya. Lata mijały, a Nintendo dalej eksperymentowało. Kolejne duże zmiany nastąpiły jednak na przełomie lat 70. i 80. XX wieku, kiedy firma z Kyoto wkroczyła na rynek, z którego znana jest obecnie najlepiej – gier wideo. Choć pierwsze, proste konsolki z serii Color TV-Game oraz Game & Watch odniosły sukces na rodzimym rynku producenta, to prawdziwa rewolucja nastąpiła dopiero w 1983 wraz z premierą 8-bitowego Famicoma. Generacje konsol W tekście odwołujemy się do generacji konsol, warto więc przypomnieć, czym one są. Obecnie mamy na rynku dziewiątą generację, w skład której wchodzą PlayStation 5 oraz Xbox Series X/S. Pierwsza generacja to lata 70. XX wieku i Pong czy Magnavox Odyssey, drugą generację możemy kojarzyć z Atari 2600, trzecia to NES czy Atari 7800, a czwarta to m.in. SNES. PlayStation pojawiło się jako przedstawiciel piątej generacji, a Xbox swoją premierę miał dopiero w szóstej. Nintendo Switch to z kolei przedstawiciel poprzedniej generacji (ósmej), razem z Wii U, PS4 czy Xbox One. Zamiłowanie Nintendo do eksperymentów widoczne było już za czasów NES oraz produktów takich jak interaktywna zabawka R.O.B., którą gracz sterował przy pomocy specjalnego kartridża. Źródło: youtube.com/@LIRetroGaming Urządzenie znane poza Japonią jako Nintendo Entertainment System stało się najlepiej sprzedającą się konsolą trzeciej generacji (około 62 miliony sztuk). NES na nowo rozruszał kulejącą na zachodzie branżę, dogorywającą po fatalnym starcie dekady i wielkim krachu z 1983 roku. To właśnie na tej platformie gracze mieli okazję poznać znane postacie takie jak Link, Samus Aran czy współczesna inkarnacja Mario. Wiele lat później, odległe echa popularności NESa dotarły także do wczesnokapitalistycznej Polski, gdzie wielu graczy zagrywało się na swojskich Pegasusach – tajwańskich podróbkach konsoli Nintendo. Kolejne dekady przyniosły nam złoty okres „wojen konsolowych”, w których to Nintendo stawało do walki o portfele i wyobraźnie graczy z Segą oraz, nieco później z Sony. Tak mijały lata oraz kolejne generacje sprzętu do grania. Wkrótce powitaliśmy nowe milenium. A potem nadeszło Wii… „Inne” konsole...Nie bez powodu zdecydowałem się zatrzymać w 2006 roku, w okolicy premiery konsoli Nintendo Wii. W moim odczuciu bowiem, to właśnie ta konsola zdefiniowała to, czym Nintendo stało się współcześnie. Oryginalny format domyślnego kontrolera do Wii przyciągał uwagę i wyróżniał go na tle konkurencyjnych konsol. Źródło: Evan Amos Gdy konkurencja w postaci Sony oraz Microsoftu powoli przygotowywała się do skoku w wysokie rozdzielczości oraz rozwijała infrastrukturę sieciową, przedsiębiorstwo z Kyoto pokazało światu konsolę niewiele potężniejszą od stareńkiego GameCube’a. Tam gdzie Wii nie domagało pod względem czystej mocy, znacząco nadrabiało jednak nietuzinkowością sygnaturowych kontrolerów ruchowych. Ryzykowna polityka opłaciła się – Wii rozeszło się w astronomicznej liczbie ponad 100 milionów egzemplarzy i przyciągnęło przed telewizory nie tylko zapalonych „hardkorowych” graczy, ale też całe rzesze casuali zachęconych przystępnym modelem rozgrywki opartym na wymachiwaniu kontrolerami w kształcie pilota. Konrad „Eklerek” Sarzyński: Game Boy Color był moją pierwszą konsolą, a Pokemony to pierwsze uniwersum, w którym zanurzyłem się na poważnie, od gier na konsole przez karty aż po różnego rodzaju gadżety, filmy i anime. I niejako przy okazji wszedłem w cały świat Nintendo. I choć zrobiłem sobie od niego przerwę na kilka ładnych lat, wróciłem wraz z premierą Switcha i nie żałuję. Nintendo odkąd pamiętam było „tą inną” firmą, która wbrew wszelkim trendom, a czasem i zdawałoby się zdrowemu rozsądkowi, realizuje swoją wizję cyfrowej rozrywki. I właśnie ta odmienność jest głównym źródłem sukcesu japońskiej firmy – to nie są kolejne nudne handheldy, na których zagramy w te same gry. To nie jest konkurencja dla Xboksa czy PlayStation. Obojętnie czy Game Boy Color, 3DS czy Nintendo Switch, to za każdym razem oryginalna i zupełnie odmienna konsola, która oferuje unikatowe gry. I za to Nintendo ma mój ogromny szacunek. Mam jednak wrażenie, że Nintendo stoi teraz przed trudnym zadaniem. Switch był daleki od ideału (te dryfujące Joy-Cony!) i już na starcie wyraźnie brakowało mu mocy. Jednocześnie magia ekskluzywnych gier coraz mniej na mnie działa, głównie za sprawą sporej powtarzalności i coraz wyraźniejszej technicznej nieporadności. Czy Switch 2 zaczaruje mnie na nowo? Czy może będzie próbował odcinać kupony od sukcesu poprzednika i testować cierpliwość fanów marki? Nowy rozdział w 135-letniej historii marki już niebawem. Pozostaje więc złożyć życzenia: 200 lat! Idąc za ciosem, inne produkty wielkiego N również zaczęły stawiać na pewne nietypowe i charakterystyczne cechy wiodące: DS zaoferował zabawę na dwóch ekranach jednocześnie i sterowanie oparte na dotyku. I to na kilka lat przed smartfonową rewolucją.Dla porządku warto zaznaczyć, że premiera Nintendo DS miała miejsce już pod koniec 2004 roku, czyli na 2 lata przed ruchową konsolą stacjonarną. Jego następca, czyli 3DS, eksperymentował z graniem na stereoskopowym wyświetlaczu 3D bez użycia nieporęcznych okularów.Wii U stanowiło zaś przedsmak hybrydowego grania ze swoim tabletowym kontrolerem z dotykowym ekranem.I choć nie każda próba radykalnego zredefiniowania gamingu okazała się sukcesem (wyjątkowo słabe wyniki sprzedaży zaliczyło zwłaszcza Wii U), to Nintendo za każdym razem oferowało swoim klientom unikalne doświadczenia, które nierzadko stały w kontrze do rozwijającego się równolegle, growego mainstreamu. Tak powoli dotarliśmy do 2024 roku – siedem długich lat po premierze Switcha, który zatarł granice między konsolą stacjonarną, a handheldem. Coraz głośniejsze doniesienia o możliwym następcy hybrydy zwracają głowy graczy w kierunku Kyoto, a wielu zastanawia się, czy cykl powtórzy się po raz kolejny i czy tym razem zostaniemy zaskoczeni czymś zupełnie nietypowym. … i „inne” gryHardware to jednak tylko połowa układanki. Drugą stanowią gry, które w kontekście Nintendo po raz kolejny podkreślają osobliwą „inność” japońskiej korporacji. Izolacyjna polityka wobec reszty branży sprawiła, że Nintendo przez lata zdołało wypracować sobie swój własny, zamknięty ekosystem. Środowisko zdefiniowane przede wszystkim przez oryginalne marki, które nie są dostępne na żadnej innej platformie. Serie takie jak Mario, Zelda czy Metroid przez lata osiągnęły status kultowych, w czym pomogła dość konsekwentnie udowadniana, wysoka jakość kolejnych produkcji. Skupienie roli producenta gier i konsol pod wspólnym dachem sprawiło dodatkowo, że gry produkowane przez wielkie N mogły swobodnie wykorzystywać potencjał drzemiący w nietypowych konsolach, co dodatkowo wyróżniało je na tle konkurencji. Przedsiębiorstwo z Kyoto lubi co jakiś czas zaskoczyć nietypowym projektem, takim jak chociażby kuriozalne, kartonowe Nintendo Labo.Źródło: nintendo.com Ekskluzywność, jakość i nierzadko nietypowa forma gier produkowanych i wydawanych przez Nintendo przyczyniły się do wytworzenia specyficznej „aury” wokół produkcji firmy. Kultowe odsłony wiekowych marek analizowane są przez wiele kolejnych lat, a świeże odsłony przyrównywane są do długiego dziedzictwa producenta. Głośne premiery producenta nierzadko odbijają się szerokim echem w branży, nawet poza rdzenną bazą użytkowników docelowych. Wiele wskazuje na to, że radykalna strategia odbicia od głównego growego nurtu okazała się skuteczna. Społeczność fanowskaCharakterystycznym elementem, który od dawna rzucał mi się w oczy w kontekście Nintendo jest to, jak silne struktury fanowskie wykształciły się wokół marek tego producenta. „Inność” oraz różnorodność doświadczeń na konsolach N sprawiły, że wokół serii skupiły się oddane rzesze fanów, które od lat oddają się aktywnościom celebrującym ich ulubione tytuły. Ta „fandomotwórcza” właściwość gier od Nintendo w moim doświadczeniu dobrze widoczna była na polskim poletku, gdzie prezencja producenta na rynku przez bardzo długi czas nie była zbyt wyraźna. Po dziś dzień z przyjemnością wspominam comiesięczne spotkania fanów z Krakowa i okolic, podczas których żywo dyskutowane były najnowsze tytuły lub nocne premiery najważniejszych tytułów, które gromadziły najbardziej zatwardziałych entuzjastów. Niszowość produkcji Nintendo w naszym kraju sprawiała, że nierzadko natrafiało się te same twarze, lecz to tylko dodatkowo budowało uczucie zbiorowego doświadczania wspólnej „zajawki”. W dobie powszechnego dostępu do internetu oraz scentralizowanych platform społecznościowych standardy uczestnictwa w growych społecznościach mocno się zmieniły. Interakcja z ludźmi podzielającymi nasze zainteresowania stała się łatwiejsza niż kiedykolwiek. I choć w tych warunkach aktywne grupy entuzjastów nie są czymś zarezerwowanym tylko dla fanów Nintendo, to szybka wizyta na jednym z wielu subredditów lub grupek dyskusyjnych pokazuje skalę zjawiska w ujęciu globalnym. Nintendo nadal zrzesza ludzi. Czego życzyłbym Nintendo oraz graczom?Przechodząc powoli do podsumowania – czy jest coś, o czym chciałbym wspomnieć przy okazji 135. rocznicy istnienia firmy w kontekście jej przyszłości? Przede wszystkim, podobnie jak wielu innych graczy, z niecierpliwością wyczekuję nowych informacji na temat nowej konsoli. Switch, pomimo zasłużonego miejsca w historii gamingu oraz w sercach wielu graczy, wyraźnie nadgryziony został już przez ząb czasu. Pojawienie się następcy z pewnością pozwoliłoby wielu twórcom złapać świeży oddech, co mogłoby rozwinać potencjał kolejny produkcji. Switch, w dużo większym stopniu niż poprzednie konsole producenta, zdołał przyciągnąć do siebie licznych zewnętrznych deweloperów. Dla wielu osób, w tym również dla mnie, obecna platforma Nintendo stała się domyślnym urządzeniem do nadrabiania nieco starszych pozycji oraz tytułów niezależnych. Mam szczerą nadzieję, że trajektoria ta utrzymana zostanie przy okazji kolejnej platformy. Bo choć Nintendo od zawsze stało swoimi mocnymi tytułami ekskluzywnymi, to szeroka biblioteka tytułów z pewnością umili czas spędzony pomiędzy kolejnymi Mario czy Zeldami. Wreszcie ufam, że firma z Kyoto zwróci się nieco bardziej w kierunku naszego kraju. Sukces Switcha udowodnił, że także w Polsce nie brakuje miejsca na gry z domu Mario. Wyobraźmy sobie zatem, jak wielu więcej graczy przyciągnęłyby tytuły w pełni zlokalizowane na nasz język. Trzymam kciuki, że po reklamach telewizyjnych oraz banerach na przystankach tramwajowych nadejdzie wreszcie pora na to, by bohaterowie Nintendo przemówili po raz pierwszy po polsku [w roli Mario widziałbym Tomasza Karolaka – dop. Eklerek]. Filip „Drepag” Melzacki: Switch to obecnie moja ulubiona konsola do gier. Nie przez sprzęt – bądźmy szczerzy, ma on moc ziemniaka – lecz przez dostępne na nim tytuły. 2024 jest prawdopodobnie ostatnim lub przedostatnim rokiem Switcha, a kalendarzem wydawniczym nadal zawstydza konkurencję. Mario and Luigi Brothership, nowa Zelda, remake Paper Mario The Thousand Year Door, kolejne Mario Party do niszczenia rodzin i przyjaźni, nadchodzący Metroid Prime 4, kupa jRPGów i gier indie wychodzących wręcz masowo. Nastawienie na więcej gier o mniejszych budżetach oraz nie zwalnianie deweloperów wydają się wysoce efektywną antytezą obecnej sceny AAA. Niesamowicie imponuje mi również jak pięknie na tym przenośnym kartoflu wyglądają gry, udowadniając, że wszystkie braki graficzne można nadrobić odpowiednim stylem graficznym. Jeśli Switch 2 będzie wspierał wsteczną kompatybilność, posiadając przy tym lepsze bebechy i utrzymując nacisk na średniobudżetowe gry – dzięki którym zawsze mam na co czekać, a jednocześnie nie muszę czekać zbyt długo – jestem przekonany, że Nintendo pozostanie światowym zwycięzcą przemysłu growego przez następne lata. Oczywiście, jest to nadal korporacja nastawiona na zysk, nie zapominajmy o tym. Choć żywię więc ogromny szacunek do wszystkich deweloperów Nintendo, częste pozwy wytaczane fanom są ruchem zasługującym na krytykę. Prowadząc swoje rozważania na temat Nintendo, staram się zachować pewną dozę chłodnego dystansu. Jak słusznie zauważył bowiem redakcyjny kolega Filip, przedsiębiorstwo z Kyoto wciąż pozostaje przede wszystkim korporacją oraz podmiotem, którego interesy nie zawsze zgrywają się z wartościami podzielanymi przez społeczność graczy. Mając to na uwadze cieszę się jednak, że w zawiłej historii naszego ulubionego medium znalazło się miejsce dla dużego producenta tak „innego” od pozostałych. Spoglądając powoli w przyszłość, nie pozostaje mi chyba nic innego jak trzymać kciuki za to, by Nintendo przez kolejne 135 lat nie zatraciło swojego unikalnego, odmiennego charakteru. Czytaj więcej:Zapomniany maluch od Nintendo, który wciąż ma potencjał. Game Boy Micro to najlepsza konsola przenośna w historii POWIĄZANE TEMATY: gaming Nintendo konsole stacjonarne konsole przenośne Adam Celarek Adam Celarek Grami interesuje się od najmłodszych lat. Absolwent filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie obronił pracę z zakresu ludologii. Pracę w GRY-Online.pl rozpoczął na początku 2023 roku. W redakcji pełni rolę autora poradników. Entuzjasta RPG-ów, nietuzinkowych gier indie oraz kompetytywnych tytułów e-sportowych (głównie bijatyk oraz gier MOBA). Poza grami interesuje się także papierowymi grami fabularnymi oraz karciankami kolekcjonerskimi. Miłośnik oldskulowej technologii i stylu retro. Nawet po Black Friday Amazon nie zwalnia tempa. Zestaw głośników LG z łącznością Bluetooth w gigantycznej obniżce ceny Nawet po Black Friday Amazon nie zwalnia tempa. Zestaw głośników LG z łącznością Bluetooth w gigantycznej obniżce ceny One UI 7 Beta już dostępna; Polska w elitarnym gronie państw, w których Samsung udostępnił nowy interfejs One UI 7 Beta już dostępna; Polska w elitarnym gronie państw, w których Samsung udostępnił nowy interfejs Jak sprawić by stary system audio obsługiwał Spotify i Bluetooth? Kluczowy jest mały gadżet za 100 zł Jak sprawić by stary system audio obsługiwał Spotify i Bluetooth? Kluczowy jest mały gadżet za 100 zł Astrofotografia to nie fizyka czarnej dziury. Podpowiadamy jak rozpocząć przygodę z fotografowaniem nocnego nieba Astrofotografia to nie fizyka czarnej dziury. Podpowiadamy jak rozpocząć przygodę z fotografowaniem nocnego nieba Bez mocnego procesora lepiej nie podchodzić; znamy wymagania sprzętowe Kingdom Come Deliverance 2 Bez mocnego procesora lepiej nie podchodzić; znamy wymagania sprzętowe Kingdom Come Deliverance 2