Sprawdziłam konsolę z korbką i wciąż nie wiem, co twórcy chcieli osiągnąć. Recenzja Playdate

Ktoś wpadł na pomysł, że konsola przenośna z korbką może się udać. Tak narodził się Playdate. Ciekawe rozwiązanie zderza się jednak z kilkoma problemami wynikającymi z nowoczesnego rynku gier.

gaming
Aleksandra Wolna11 października 2024
3

O istnieniu Playdate dowiedziałam się jakoś w okolicach premiery tej konsoli i od początku miałam sporo pytań. Jak to działa? Za co odpowiada korbka? Czy na tym gra się w gry z innych platform, czy powstają gry dedykowane Playdate? Ciekawość zaspokoiło jednak pięć minut w internecie, bo szybko dowiedziałam się, że wybór nie jest duży, a ta mała konsolka kosztuje 199 dolarów i chociaż nie jest to zatrważająca kwota, zdarzyła się absurdalna kradzież sporej ilości Playdate. Dla porównania Nintendo Switch Lite na oficjalnej stronie producenta można kupić za niecałego dolara więcej, a wybór tytułów jest nieporównywalny. Po tym pobieżnym liźnięciu tematu uznałam Playdate za ciekawostkę, którą rozważę, tylko jeśli pewnego dnia zostanę miliarderką. Ewentualnie jeśli wybór gier poszerzy się kilkukrotnie, a konsola stanieje.

Ani jedno, ani drugie się nie stało, ale dzięki uprzejmości innego, zaprzyjaźnionego gracza, który chętniej niż ja inwestuje w technologiczne nowinki, przez kilka tygodni mogłam zgłębiać temat Playdate bezpośrednio. Za mną już wiele godzin kręcenia korbką i parę ukończonych tytułów i choć zbliża się moment, by odesłać konsolę właścicielowi, perspektywa rozstania nieszczególnie mnie smuci. Ja i Playdate spędziliśmy razem przyjemnie czas, ale ja niekoniecznie mam ochotę kontynuować tę znajomość i wystarczą mi wspomnienia.

Czym jest Playdate?

Playdate to przenośna konsola do gier wypuszczona na rynek od Panic, ekipy, którą możecie kojarzyć między innymi z popularnych gier wideo takich jak Untitled Goose Game czy Firewatch. To małe, żółte urządzenie w kwietniu tego roku skończyło ledwo dwa lata. Playdate wyróżnia się tym, że choć korzysta z przycisków charakterystycznych dla konsol przenośnych lub kontrolerów (A, B, strzałki) to z boku ma też korbkę. Sterowanie w grach na Playdate wykorzystuje korbkę jako zamiennik standardowych gałek. Oczywiście takie rozwiązanie utrudnia standardowe ruchy w górę, dół, prawo i lewo (od tego są tu strzałki), ale za to oferuje rozwiązania, które ciężko znaleźć gdzieś indziej. Korbką możemy „nakręcać”, aby wprawić postać w ruch lub ją zatrzymać. Możemy też poruszać się po okręgu czy balansować obiektami bądź powierzchniami. Właściwie nieważne, jakie zastosowanie korbki do sterowania sobie wyobrazimy, to prawie na pewno znajdziemy je w jakiejś grze na Playdate.

Uroki fizyczne

Mała konsola ma czarno-biały ekran o rozdzielczości 400x200 pikseli, korbkę po prawej stronie, kilka przycisków i wejście na kabel USB-C. Uśpiona konsola nie ma w pełni wygaszonego ekranu, a wyświetla godzinę, więc stojąc na półce, wygląda jak nietypowy zegarek. Gdy odpalamy Playdate guzikiem na samej górze, na ekranie pojawiają się urocze oczka, które do nas mrugają. Potem pozostaje tylko, kręcąc korbką lub używając strzałek, przejrzeć swoją bibliotekę gier i coś sobie wybrać.

Playdate łączy się z Wi-Fi, co uznaję za bardzo progresywny ruch twórców, którzy mimo wszystko starają się utrzymać retro klimat – i oceniam ten ruch bardzo pozytywnie, bo zdecydowanie ułatwia używanie konsoli we współczesnych czasach. Zgodnie ze starodawnym zamysłem nie ma jednak podświetlanego ekranu, więc możemy niestety zapomnieć o wieczornych sesjach grania w cieplutkim łóżeczku bez jakiejś lampki obok.

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam zdjęcia Playdate, od razu zaczęłam panikować na myśl o przenoszeniu tej konsoli gdziekolwiek. To przecież konsola przenośna, a korbka widocznie odstaje i wygląda bardzo delikatnie – nie trudno tu o tragedię. Na szczęście szybko odkryłam, że korbkę można odgiąć, obrócić, a potem na płasko unieruchomić w boku konsoli, gdzie mamy specjalne wgłębienie na uchwyt pokrętła. Tak złożona konsola może być bezpiecznie noszona nawet w kieszeni. Chyba że tak, jak ja jesteście przesadnie ostrożni i fakt, że nawet złożona korbka rusza się pod naciskiem o może pół milimetra w przód i w tył zniechęci was do podróży z Playdate.

Korbka, choć daje masę frajdy, bo jest czymś niespotykanym, niestety nieładnie się starzeje. Główna jej część to nie pokryty żadnym lakierem ani niczym podobnym metal, a korbka z czasem przy ślicznej, żółtej konsoli zaczyna wyglądać jak jej brzydsza koleżanka.

Całe urządzenie jest malutkie i naprawdę dobrze leży w dłoni, co pozytywnie mnie zaskoczyło. Playdate jest dość płaskie i kanciaste, zwłaszcza w porównaniu do większości współczesnych telefonów komórkowych, ale nie czułam, by gra na nim była jakoś szczególnie niewygodna, choć tu zdania są podzielone. Wiele osób, w szczególności mężczyzn, którzy zwykle mają większe dłonie, narzeka w internecie na to, że trzymanie Playdate jest niewygodne i ciężko znaleźć im komfortową pozycję do grania.

Mnie grało się w pełni wygodnie, ale tylko w gry, w których korbka nie stanowiła fundamentu sterowania, a była wykorzystywana raz na jakiś czas. Gdy grałam na Playdate w gry, które aktywnie korzystają z korbki, bardzo ciężko było mi grać przez więcej niż pół godziny, bo po prostu bolała mnie ręka, a w szczególności nadgarstek. Nigdy nie doświadczyłam nic takiego, grając na jakimkolwiek innym sprzęcie i nie wiem, ile godzin z rzędu musiałabym grać, by stało się to tak niekomfortowe, jak na Playdate już po trzydziestu minutach.

Nie udało mi się dotrzeć do tego, czy twórcy kiedykolwiek wypowiadali się o ergonomii tego urządzenia; niejednokrotnie promowali jednak konsolę jako coś, co można wyciągnąć z kieszeni i grać na tym w każdym momencie. Trochę jak w Candy Crush Saga na telefonie. Może wina jest moja i przesadziłam, grając więcej, niż krótką chwilę ciągiem? Pozostawiam to do waszej oceny, bo ja podskórnie czuję, że mój nadgarstek nie powinien tak cierpieć po chwili grania, a zdarzyło mu się to nie raz.

W co tu pograć?

I tu pojawia się problem. Biblioteka gier na Playdate nie jest może skrajnie uboga, ale ciężko powiedzieć, że wybór jest bogaty. Na oko – bo ciężko tu o konkretne dane – tytułów do wyboru jest kilkaset i teoretycznie powinniśmy znaleźć coś dla siebie.

Pytanie tylko, czy dotrzemy do tego, czego możemy się po danej grze spodziewać. Playdate to niszowa zabawka, a więc społeczność graczy jest stosunkowo niewielka. Czytając na Reddicie o grach na to urządzenie, można natknąć się na kilka tytułów polecanych w kółko i mnóstwo takich, które poleci jedna osoba, najczęściej nie pisząc nic więcej. Kupując gry na Playdate dostajemy kota w worku – kosztującego zwykle zaledwie 2-5$, ale wciąż kota w worku. Najlepiej więc takie gry-zagadki sprawdzać samodzielnie, ale to zakrawa już o hazard, bo wydając pieniądze mamy równe szanse świetną grę, jak i coś bardzo słabego.

Na szczęście Playdate w ramach swojej, dość dużej ceny oferuje 24 gry, które pozwolą sprawdzić możliwości konsoli i dadzą nam trochę zabawy na start. Paczka gier określona jako pierwszy sezon darmowych gier na to urządzenie (nie wiadomo nic o tym, by drugi miał kiedykolwiek powstać) przychodzi do nas co tydzień przez 12 tygodni. Jeśli się niecierpliwimy, to możemy oczywiście zażyczyć sobie, by wszystkie na raz wskoczyły prosto na Playdate.

Gry spełniają swoją funkcję, bo pozwalają przyzwyczaić się do korbki, ale przyznam, że większość z nich włączyłam tylko po to, by od razu je wyłączyć. Dużą frustrację grając na Playdate, odczuwam też przez to, że wielu twórców tak bardzo celuje w upraszczanie wszystkiego pod prostą konsolę, że grom brakuje samouczków – a mi pomysłu, co ja mam w ogóle w nich robić. Z pierwszego sezonu mogę jednak na pewno polecić przede wszystkim Flipper Lifter, Pick Pack Pup, Spellcorked, Casual Birder i b360. To ostatnie maksymalnie wykorzystuje możliwości korbki, przenosząc klasyczny dla gier typu arcade format na zupełnie nowy poziom. Spoza sezonu pierwszego polecam Pullfrog i Mars Before Midnight, po które sięgnęłam dzięki poleceniom ludzi z sieci. Poleceń niestety więcej nie mam, bo zwyczajnie nie chciałam ryzykować wyrzuceniem kasy w błoto.

Dobrą wiadomością jest jednak to, że każdy łatwo może dorzucić swoje trzy grosze i przyczynić się do podniesienia jakości biblioteki Playdate. Na oficjalnej stronie Internetowej znajdziemy masę wskazówek i oprogramowanie do tworzenia gier na tę konsolę. Przyznaje, że jest to dość intuicyjne. Trzymam kciuki, że więcej utalentowanych twórców postanowi pochylić się nad tą konsolą i przyczynić się do rozwoju katalogu gier.

Zabawa na chwilę

To dla mnie chyba największy problem – gry na Playdate są niewielkie, krótkie i ten format może się szybko znudzić. Choćby RPG czy przygodówki wydane na tę konsolę zwykle można ukończyć w 2-3 godziny. W katalogu dominują jednak przede wszystkim gry typu arcade, gdzie pogramy chwilę, umrzemy, pogramy chwilę i tak w kółko. Wiem, że istnieją pasjonaci gatunku i im tę konsolę polecam (znajdziecie w Internecie sporo ambitnych rywali, którzy konkurują na wyniki w konkretnych tytułach), ale wydaje mi się, że większość graczy szuka jednak dłuższych oraz bardziej immersyjnych doświadczeń. Żyjemy w czasach, w których krótkie rundy czy poziomy gier rozgrywamy na telefonie, siedząc na toalecie i nie jestem pewna, czy potrzeba do tego osobnego urządzenia.

Moja relacja z Playdate to przyjemny, przelotny romans, po którym rozstajemy się w zgodzie i idziemy przez życie osobno. Romans możliwy dzięki temu, że mogłam pograć za darmo, bo gdybym musiała wydać na początek 200$, to zastanawiałabym się dwa razy, czy dla chwilowych uniesień zamierzam pakować się w relację sponsorowaną. Odkładając obrazowe metafory na bok, uważam Playdate za fajną zabawkę, gamingową ciekawostkę, ale jednocześnie za sprzęt, który mało komu faktycznie się przyda. Pobawić się parę dni czy tygodni może każdy, znajdując coś dla siebie. Prawda jest jednak taka, że potencjał Playdate wykorzystają jedynie fani współczesnych gier podążających za konwencją retro, którzy śledzą rynek i fani gier arcade, dla których to małe urządzenie będzie idealne.

Ciągle tylko zastanawiam się, jaki pomysł mieli twórcy, skąd im się wziął i czy zastanowili się w ogóle nad określeniem swojej grupy docelowej. Czy Playdate zostało hitem i sprzedaje się świetnie? Nie, większość ludzi w ogóle o nim nie słyszała. Czy sprzedaje się choćby przyzwoicie? Tego nie wiem, chociaż w okolicach premiery rozeszła się zaskakująco dobrze. Czy są przed nim większe perspektywy na przyszłość? Wydaje mi się, że nie bardzo, bo o ile przy wydaniu konsoli jeszcze można było o niej usłyszeć, tak teraz, po tak krótkim czasie od premiery, stała się wybitnie niszowym urządzeniem. Jeśli wydanie Playdate jest elementem jakiegoś większego planu, którego po prostu ja nie zauważam, to świetnie – liczę, że tym, którzy czuli, że taka zabawka jest im potrzebna, sprawia ona dużo radości. Moja przelotna relacja z Playdate dobiega końca, ale było nam razem dość miło – mam nadzieję, że są gdzieś ludzie, którym z tym małym, żółtym prostokątem będzie się dobrze wiodło przez długie lata.

Aleksandra Wolna

Aleksandra Wolna

Dla GRYOnline.pl pisze od marca 2022 roku, zajmując się publicystyką zarówno o grach, jak i o filmach. Na co dzień zajmuje się tworzeniem gier od strony fabularnej, więc branżę zna od podszewki. Gra od małego; najczęściej wybiera JRPG-i czy gry niezależne, choć ma też ogromną słabość do platformówek 3D. Najlepiej odnajduje się w słowie pisanym, więc połączenie tworzenia tekstów z pasją do gier uważa za naturalną kolej rzeczy. Prywatnie kolekcjonuje Tamagotchi i zajmuje się swoją niewielką, kocią rodziną. Ulubionymi grami, zdjęciami kotów i innymi różnościami chętnie dzieli się na Instagramie.

Najlepszy pad do PC - pomagamy w wyborze

Najlepszy pad do PC - pomagamy w wyborze

Ten robot ma Cię przytulić i pocieszyć. Casio prezentuje futrzastego kompana

Ten robot ma Cię przytulić i pocieszyć. Casio prezentuje futrzastego kompana

Internauta skarży się, że wymiana karty graficznej nie poprawiła wydajności komputera. Społeczność podaje prawdopodobne przyczyny

Internauta skarży się, że wymiana karty graficznej nie poprawiła wydajności komputera. Społeczność podaje prawdopodobne przyczyny

Możesz teraz zagrać w Baldur's Gate 3 jako ryba

Możesz teraz zagrać w Baldur's Gate 3 jako ryba

8bitDo Ultimate vs. Xbox Controller - który pad jest lepszy? Sprawdzamy

8bitDo Ultimate vs. Xbox Controller - który pad jest lepszy? Sprawdzamy