Problem przegrzewających się Ryzenów zidentyfikowany, producenci nie czekają na AMD

Wydawać by się mogło, że wraz z premierą procesorów AMD Ryzen 7000X3D „Czerwoni” wrócili na dobrą drogę. Pojawiły się jednak doniesienia dotyczące sporych problemów z tymi układami. Poznaliśmy najbardziej prawdopodobną przyczynę ich przegrzewania się.

Powiązane:Darmowy system operacyjny od Google - poznajcie Chrome OS Flex

Jak donosi portal Tom’s Hardware, głównym winowajcą ostatnich przypadków są profile EXPO oraz napięcia SoC. Z przeprowadzonej analizy wynika, że ten drugi wskaźnik podnoszony jest do zbyt wysokich wartości. Powoduje to właśnie wspomniane powyżej awarie.

Teorię na ten temat wysnuł Igor Wallossek z portalu Igor’sLAB (via VideoCardz). Według niego, problem związany jest z pinami znajdującymi się w gnieździe AMD AM5, które odpowiedzialne są za dostarczanie zasilania do rdzeni CPU.

Wysokie napięcie może uszkadzać sensory temperatury oraz mechanizmy odpowiedzialne za ochronę przed przegrzaniem się układu. Jednostka pobiera więc coraz więcej mocy. Naturalnie prowadzi to do uszkodzenia samego CPU, ale również i płyty głównej, na której procesor jest zamontowany.

Producenci płyt głównych nie czekają na AMD

Do tej pory dowiedzieliśmy się, że problem z przegrzewaniem się procesorów AMD Ryzen 7000X3D dotyczy przede wszystkim płyt głównych od Asusa oraz MSI. Obydwie firmy wypuściły już aktualizacje BIOS-u, które mają pomóc w zniwelowaniu zagrożenia. Niewykluczone, że ich śladem pójdą również inni producenci. Co więcej, pierwsza z wymienionych firm wystosowała specjalne oświadczenie, które możecie przeczytać poniżej.

Źródło fot.: der8auer / VideoCardz

Na razie nie wiadomo, jaki będzie finał całej sprawy. Pozostaje czekać na oficjalne wiadomości ze strony AMD. Albo szczegółowe analizy osób, które mają dostęp do uszkodzonych procesorów. Jedną z nich jest Steve Burke z Gamers Nexus, można się więc spodziewać, że na jego kanale już niedługo opublikowany zostanie stosowny film.

Czytaj więcej:Asus ROG Ally Z1 vs Z1 Extreme. Co je różni?

Marcin Nic

Marcin Nic

Przygodę z pisaniem zaczął na nieistniejącym już Mobilnym Świecie. Następnie tułał się po różnych serwisach technologicznych. Chociaż nie jest typowym graczem, a na jego komputerze znajduje się tylko Football Manager, w końcu wylądował w GRYOnline.pl. Nie ma dnia, w którym nie oglądałby recenzji nowych smartfonów, dlatego początkowo pisał o wszelkiego rodzaju technologii. Z czasem jednak przeniósł swoje zainteresowania bardziej w kierunku kinematografii. Miłośnik NBA, który uważa, że Michael Jordan jest lepszy od LeBrona Jamesa, a koszykówka z lat 90-tych była przyjemniejsza dla oka.