Ta konsola nie dała mi nostalgicznych wzruszeń, ale jako emulator radzi sobie świetnie

Atari THE400 Mini to kolejna mikrokonsola na rynku, pozwalająca zagrać w stare gry bez skomplikowanych zabiegów. I jako maszyna do gier, zwłaszcza emulacji swojej kolekcji tytułów, spisuje się znakomicie. Ale do swojego kącika retro bym jej nie kupił.

gaming
Dariusz "DM" Matusiak10 kwietnia 2024
3

Moda na retro i wywoływanie pokładów nostalgii w pokoleniu dzisiejszych – plus minus – czterdziestolatków trwa w najlepsze. Nie dotyczy tylko nowych odsłon uwielbianych kiedyś filmów, jak Indiana Jones, Ghostbusters, czy klasycznych gier, z których dobrym przykładem jest niedawna premiera Alone in the Dark. Od jakiegoś czasu otrzymujemy również dawny sprzęt do grania, w znanej, oldschoolowej obudowie, która skrywa jednak najnowszą elektronikę – dzięki temu można ją podłączyć do każdego telewizora z wyjściem HDMI zamiast szukać działającego antyku z kineskopem CRT.

Dostaliśmy już w takiej formie C64 Mini, Amigę THEA500 Mini, NES-a I SNES-a Classic Edition, Segę Genesis Mini, PlayStation Classic oraz Atari 2600+. Teraz do tego grona dołącza Atari THE400 Mini – sprzęt bazujący na stareńkim Atari 400 z 1979 roku, ale potrafiący emulować gry również z bardziej popularnych, przynajmniej w Polsce, w latach 80. i na przełomie 80/90. “atarynek” 800XL i serii XE. Po spędzeniu z tą retro konsolą paru dni mogę powiedzieć, że to właśnie ta ostatnia cecha jest jej największą zaletą.

Odpakowałem me Atari, było z plastiku, nie ze stali

Niestety, nie jestem w stanie nic powiedzieć na temat wrażeń z unboxingu, bo swój egzemplarz recenzencki otrzymałem w opakowaniu zastępczym, z dużą ilością folii bąbelkowej. W środku była konsola, joystick, kabel HDMI i kabel USB. To, co od razu rzuca się w oczy, to jak małe jest Atari THE400 Mini. Dawny komputer z klawiaturą zminiaturyzowano do rozmiaru dołączanego joysticka, pudełka wielkości dłoni, które praktycznie nic nie waży – i kompletnie mi się to nie spodobało.

Atari THE400 Mini to raczej wersja „mikro”, nie mini. Przy sprzęcie z udawaną klawiaturą jest trochę za mała.Źródło: fotografia własna.

Mniejsze gabaryty nowych retro konsol to standard – rozumiem. Ale Atari THE400 jest podobnych rozmiarów, co nowe wersje Segi czy NES-a. W tamtych przypadkach były to tylko same „pudełka” na kartridże i tak mały rozmiar nie wygląda źle. THE400 Mini trzeba już porównać do C64 Mini i A500 – konsol również imitujących komputery, zmniejszonych, ale w znacznie lepiej wyglądających proporcjach. Wrażenia estetyczne mocno psuje tu naklejka zamiast klawiatury, udająca płaskie, membranowe klawisze z oryginału. Zmniejszenie gabarytów dało tu kiepski efekt i szkoda, że twórcy nie zdecydowali się raczej na kopię Atari 800, już z normalnymi klawiszami, która pozwoliłaby na stworzenie czegoś na wzór C64 i A500 Mini.

Sytuacja pogarsza się jeszcze, gdy przygotujemy ją do działania. Trzeba podpiąć do niej kabel HDMI, kabel zasilania USB i gruby przewód od joysticka. Zestaw zaczyna wyglądać wtedy jak najnowsze MacBooki z wystającymi wszędzie przejściówkami, a kable i wtyczki kompletnie dominują nad lekką konsolą, potrafiąc nawet unosić ją do góry przy jakichś manewrach z przestawianiem akcesoriów.

W zestawie znajdziemy replikę klasycznego joya Atari. Miło, że producent zadbał o właściwy kolor przewodów.Źródło: fotografia własna.

Małe Atari THE400 nie ozdobi nam salonu, bo kompletnie znika przy dużym telewizorze. Trochę lepiej wygląda przy niezbyt dużym monitorze, o ile zadbamy o odpowiednie ułożenie kabli. Plus dla producenta, za dostarczanie przewodów HDMI i zasilającego USB w pasującym, beżowym kolorze, ale zdecydowanie wolałbym THE800 Mini, a nie THE400 Mini.

Z prądem dobrze to działało, USB podłączyć należało

Wrażenia poprawią się trochę po uruchomieniu sprzętu, choć tu też będę miał nieco zastrzeżeń. Pierwsza konfiguracja przebiega szybko i łatwo – po paru kliknięciach mamy już dostęp do wbudowanych gier. Ich grafika nie zrobi na nikim wrażenia, bo są to produkcje z ery początków 8-bitów, ale czy to na 40-calowym telewizorze, czy na monitorze ultrawide z uciętymi bokami – wyglądają dobrze, bez jakichś dziwnych artefaktów. Świetnym, klimatycznym dodatkiem jest możliwość włączenia efektu kineskopu CRT, czyli charakterystycznych poziomych linii, można też dobrać jedną z kilku ramek otaczających cały obraz. Nie zabrakło obowiązkowych, współczesnych już rozwiązań, jak szybkiego dostępu do slotów z zapisem stanu gry oraz przewijania rozgrywki.

Sama lista wbudowanych 25 gier i tego, jak atrakcyjne one są, to już kwestia gustu i rzeczy nie do przeskoczenia, jak prawa autorskie. Nie znajdziemy więc tu wielu 8-bitowych klasyków, ale można za to liczyć na arcadowe hity Atari, a więc Asteroids, Missile Command, Centipede, Bruce Lee, a także M.U.L.E, Battlezone, Basketball, Boulder Dash, czy wyścigowe Elektraglide. Mimo, że moją przygodę z grami zacząłem nieco później niż czasy Atari 400, kilka z tych tytułów dobrze zapamiętałem z dzieciństwa – ich bezproblemowe uruchomienie z retro konsolki od razu uderzyło we właściwe pokłady nostalgii i wspomnień beztroskich czasów.

Retro gry na Atari THE400 Mini mają swój klimat – sama konsola to jednak sprzęt bez „duszy”.Źródło: fotografia własna.

Przeszkadzały mi jednak spore różnice w obsłudze poszczególnych tytułów, zwłaszcza samo przejście do właściwej rozgrywki z ekranu tytułowego. Wydaje się, jakby w każdym zrobiono to jakoś inaczej, wykorzystując mnóstwo dodatkowych przycisków na replice zabytkowego joysticka Atari CX40. W efekcie jest to bardzo nieintuicyjne i zagmatwane, chyba że kliknie się specjalną ściągę ze sterowania dla każdej gry.

Można to było chyba zrobić nieco lepiej, zwłaszcza że samo sterowanie retro joystickiem również było problematyczne. Nie wiem czy tak ma być, czy to kwestia mojego egzemplarza, ale poruszanie ledwo odginającym się od pionu drążkiem nie dawało uczucia pełnej kontroli nad tym, co dzieje się na ekranie. Na szczęście, opcjonalnie do konsoli można podłączyć większość współczesnych padów, o ile bardziej cenimy sobie komfort niż klimat retro.

W kącie ciągle go stawiałem, do emulacji używać chciałem

Pisząc o dużej swobodzie w doborze kontrolera można już płynnie przejść do największej zalety Atari THE400 Mini, jaką jest otwarta struktura całej konsoli, która tworzy świetny emulator. Krawędzie urządzenia najeżone portami USB służą nie tylko do podpinania padów, ale i klawiatury oraz pendrive’a sformatowanego w dawno nie widzianym standardzie FAT32. Możemy z niego wgrywać swoje gry i programy w jednym z wielu formatów: .cas, .crt, .rom, .bin, .com, .dcm, .atr i paru innych, łącznie z obsługą multidysków, czyli programów, które pierwotnie wymagały tzw. żonglerki dyskami. Przy emulacji plików da się wybrać, nowszy sprzęt niż Atari 400 i wskazać program z Atari 800, 5200, 800XL oraz 130XE. A na deser jest jeszcze dostęp do języka programowania BASIC i możliwość pisania własnych linijek kodu – najlepiej na podłączonej klawiaturze USB, a nie tej wirtualnej.

Bez problemów można też grać na dużym telewizorze.Źródło: fotografia własna.

Poznając nowe, malutkie Atari THE400 Mini, zastanawiałem się dla kogo może być to sprzęt. Gdybym był wielkim fanem marki Atari w wersji retro, szukającym nostalgicznych wzruszeń z lat młodości, wolałbym raczej poszukać oryginalnej “czterysetki” – działające egzemplarze można kupić na eBayu za ok. 300 dolarów (plus przesyłka i opłaty celne). Przy nowej miniaturce to po prostu sprzęt z prawdziwą “duszą”, który nie zniknie pod wtyczkami kabli i całkowicie usprawiedliwiający konieczność zapłacenia znacznie wyższej ceny.

THE400 Mini sprawdzi się u kogoś, kto po prostu lubi stare gry, ich klimat, dźwięki i niekoniecznie zależy mu na kreowaniu całej nostalgicznej otoczki – bo jeśli chodzi o gry, i przede wszystkim emulacyjne możliwości, to można sobie zanucić na starą melodię modułu: “I tylko, tylko THE400 Mini”.

Dariusz "DM" Matusiak

Dariusz "DM" Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

Ten smartfon ma wszystko, jest dostępny za rozsądne pieniądze, a do tego wygląda jak milion dolarów

Ten smartfon ma wszystko, jest dostępny za rozsądne pieniądze, a do tego wygląda jak milion dolarów

Majsterkowicz odtworzył GLaDOS z Portala łącząc AI i zamiłowanie do robotyki, wygrał tym konkurs Nvidii

Majsterkowicz odtworzył GLaDOS z Portala łącząc AI i zamiłowanie do robotyki, wygrał tym konkurs Nvidii

Twój iPhone Cię nie obudzi, dosłownie. Budzik w smartfonie Apple szwankuje przez wadliwe oprogramowanie

Twój iPhone Cię nie obudzi, dosłownie. Budzik w smartfonie Apple szwankuje przez wadliwe oprogramowanie

Wynalazca stworzył podgrzewacz solarny, który ma produkować 3000 litrów ciepłej wody bez użycia prądu

Wynalazca stworzył podgrzewacz solarny, który ma produkować 3000 litrów ciepłej wody bez użycia prądu

Aston Martin nie daje się modzie na elektryki i mikrosilniczki, tworzy nowy silnik V12

Aston Martin nie daje się modzie na elektryki i mikrosilniczki, tworzy nowy silnik V12